 |
- " Jak możesz to kurwa robić? " - zapytał przyjaciel w złości. Nie rozumiejąc Go kompletnie, zapytałam : - O co Ci chodzi, Brat? " - " Dobrze wiesz o co mi chodzi! " - " No właśnie nie wiem! " - " Jak możesz mieszać się w moje sprawy? " - krzyknął w moją stronę. - " Nie krzycz na mnie! Jestem Twoją siostrą i jestem od tego, żeby Ci pomagać i być przy Tobie w każdej sytuacji, nawet jeśli, stwierdzisz, że mnie nie potrzebujesz! I będę mieszać się w Twoje sprawy jeżeli dowiem się, że grozi Ci niebezpieczeństwo, a ja jestem w stanie Ci pomóc.. " - " Ale ja sobie poradzę, zrozum to! - powiedział w okropnej złości. Pakując telefon do torebki, rzuciłam w Jego stronę : " I nie pierdol mi głupot, że mam się odsunąć na bok, bo wiesz doskonale, że pójdę za Tobą w największe gówno, w jakie się wpierdolisz! " - wychodząc za drzwi, odwróciłam się jeszcze w Jego stronę, a On przytulając mnie, powiedział : " Jak możesz, kurwa? Jak możesz być taka dobra? " .. | idzysrlz.
|
|
 |
Bez względu na to jak nazywa się miłość w innych językach, Ty jesteś w moim.
|
|
 |
Szliśmy w ciszy lasem, popijając piwo, gdy nagle usłyszałam : ' Podobam Ci się, prawda? ' - zamknęłam oczy, nie chcąc odpowiadać na pytanie. ' Nie chcę o tym gadać.. " - rzuciłam. ' Trafiłem w najczulszy punkt, wiedziałem. ' - uśmiechnął się i wziął łyk piwa. Po chwili ciszy, złapał mnie za rękę, odwrócił w swoją stronę i stając przede mną powiedział : ' Nie możesz się zakochać, rozumiesz? ' - nie rozumiejąc do końca o co Mu chodzi, zapytałam niepewnie : ' Niby czemu? ' - ' Jesteś cudowna, a ja jestem strasznym chujem. Będziesz płakać przeze mnie, a ja tego nie chcę.. ' - ' Nie będę płakać. ' - przerwałam Mu. Złapał mnie za policzki i błagalnym tonem powiedział : ' Proszę, nie zakochaj się... ' po czym przytulając mnie, szepnął do ucha : ' Wystarczy, że ja to zrobiłem. ' | idzysrlz.
|
|
 |
"...to nie tak, że był sam, bo to był brat - był jak rodzina (..) jest mi zioma brak..."
|
|
 |
"ale wiem, że Bóg śmiał się z moich planów, gdy wybrałem Bronx zamiast Manhattanu"
|
|
 |
you were love of my life.
|
|
 |
"chyba się zakochałem" - powiedział do mnie, pijąc browara. uśmiechnęłam się, pytając z niedowierzaniem: "Mój Mateuszek się zakochał?". "w końcu i ja kiedyś musiałem wpaść" - zaśmiał się. zapanowała cisza. "nad czym myślisz?"- przerwał mi nagle. "nad tym jaka jest, i czy jest wystarczająco dobra dla Ciebie" - odpowiedziałam. "chyba ja dla Niej"- dopowiedział. "nie. to Ty zasługujesz na kogoś cudownego, bo jesteś cholernie dobrym człowiekiem, i chcę żebyś był szczęśliwy"- powiedziałam stanowczo. przytulił mnie mocno. "kocham Cię siostra"-dodał,całując mnie w czoło. "a ja Ciebie, i dlatego niech Ona nawet nie próbuje mi Cię skrzywdzić" - odpowiedziałam,wtulając się z Niego i w myślach prosząc Boga, by w końcu mi się udało - by w końcu był szczęśliwy. || kissmyshoes
|
|
 |
moje oczy? zbyt często widziały zbyt wiele. zbyt często wylewały się z nich łzy. moje usta? zbyt często mówiły za wiele. zbyt często milczały, gdy trzeba było powiedzieć coś o uczuciach. moje ręce? zbyt często szarpały za nie gliny. zbyt często lądowały na czyjejś twarzy. zbyt często za mocno zaciskały się w pięść. moje nogi? zbyt często prowadziły złą drogą. zbyt często biegały za wolno. moje serce? zbyt często czuło za mocno. zbyt często nawalało? moje życie? było w nim zbyt dużo pomyłek. || kissmyshoes
|
|
 |
[cz.1]szłam w kierunku drzwi, gdy ojciec złapał mnie za rękę. "nigdzie się stąd nie ruszysz"-wydarł się. próbowałam się wyrwać, ale był silniejszy. "zabieraj łapy"-wydatłam się,mając świadomość, że na klatce czeka Mateusz. długo nie musiałam czekać, żeby władował się do mieszkania prawie z drzwiami. odpepchnął ode mnie ojca, stając przede mną. "może spróbuj z kimś równym Tobie,co?"-wydarł się,stojąc jak najbliżej Jego twarzy. odciągałam Go, nie chcąc awantury. Mateusz spychał ojca cora bliżej ściany. nagle uderzył w ścianę tuż obok Niego. ojciec z przerażenia zamknął oczy.
|
|
 |
[cz.2]"teraz taki mądry nie jesteś" - Mateusz nadal się darł, wkurzony. stałam za Nim, błagając Boga, by tylko nie zrobił mu krzywdy. po chwili odsunął się od Niego, i mierząc Go z góry na dół dodał: "pamiętaj - jeden Jej siniak, dwie Twoje kości połamane. proste równanie" , po czym objął mnie i zabrał z domu. szłam wtulona w Niego nie odzywając się nic - bałam się: Jego wyrazu twarzy, Jego wkurwienia, i tego zawodu w oczach, że tak niewiele może z tym zrobić. || kissmyshoes
|
|
 |
przyglądałam się im z boku. patrzyłam jak chłopaki tańczą na środku miasta, robiąc z siebie debili, jak siostra biega po plaży jak głupia, ciesząc się, że jest nad morzem, jak Mateusz śpiewa jadąc samochodem. patrzyłam, i z każdą sekundą dochodziło do mnie,że tak bardzo ich kocham - że każdy ich uśmiech, jest moim uśmiechem, i, że są tymi ludźmi, którzy sprawiają, że moje życie ma jakiekolwiek barwy - są ludźmi, dla których żyję, i dla których podnosiłam się z każdego dołka - są moimi iskierkami, światełkiem na niebie - są najlepszymi przyjaciółmi pod słońcem. || kissmyshoes
|
|
|
|