|
"Zawsze, gdy telefon nie dzwoni, wiem, że to Ty..."
|
|
|
"Teraz jest pustka, kurz na ustach, mężczyzna, o którym milczę..."
|
|
|
"Kiedy stawała się zimna i twarda, żebrałem o to, żeby znowu była dla mnie dobra, żeby mi wybaczyła, żeby mnie kochała. Czasami czułem, że chyba sama cierpi z powodu swojej oziębłości i uporu. Tak, jakby tęskniła do moich ciepłych przeprosin, zapewnień i zaklęć."
|
|
|
"Kochać się z tobą tak, jakbym miał cię ochronić i wyleczyć. Wdmuchać ci do ust wieczność. Wiesz, to jest to coś w seksie, z czego zdaje sobie sprawę może jedna setna procenta osób - to jest tak, że chcę cię mieć, chcę, żebyś miała mnie i chcę, żebyśmy byli wspólnie święci - jakby ktoś zlutował nas w jeden stop."
|
|
|
"Nie potrzebuję już reszty mojego życia. Oddałabym ją za jeden miękki ruch twojej ręki, która chciałaby mnie przygarnąć."
|
|
|
"Nie potrzebuję już reszty mojego życia. Oddałabym ją za jeden miękki ruch twojej ręki, która chciałaby mnie przygarnąć."
|
|
|
"Są słowa jak drzazgi, które wchodzą głęboko pod skórę. Tkwią w niej, dopóki się ich nie wyciągnie. Bolą za każdym, nawet najmniejszym dotknięciem. Są też słowa sztylety. Jedno pociągnięcie i człowiek ma rozprute serce. Są słowa, które zostają w nas na zawsze i takie, o których zapominamy po kilku minutach."
|
|
|
"Jeżeli chcesz czekać, aż twoja blizna zniknie, Julianno, będziesz czekać zawsze. Blizny nigdy nie znikają. Obraz Caravaggia mi to wyjaśnił. Blizny mogą się zagoić i z czasem możemy o nich zapomnieć, ale są trwałe."
|
|
|
"Będziesz ponownie widział moją twarz. Będę przebiegać przez twoje myśli. Będziesz marzyć o miejscach, w których byliśmy, a potem się obudzisz i zrozumiesz."
|
|
|
"Myślę o tobie. Marzę o tobie. Mówię o tobie. Nie mogę wyrwać cię z siebie."
|
|
|
"Myślę o tobie. Marzę o tobie. Mówię o tobie. Nie mogę wyrwać cię z siebie."
|
|
|
"A kiedy jej się pojawiały te nawroty przykre, kiedy zaczynała się wymykać sama sobie, musiałem ją trzymać mocno, chronić musiałem, bo w tych okresach mogła się poobijać o powietrze, w tych okresach jej się ziemia usuwała spod nóg, trzeba było tulić ją, lekarstwa niepostrzeżenie w soku rozpuszczając, tulić ją, tłumacząc, że wszystko jest w porządku miłosnym dla nas raz na zawsze ustalonym, tulić ją, z ust do ust ten sok psychotropowy podstępnie przelewając, tulić ją, zapewniając, że byliśmy, jesteśmy i będziemy, że to się dzieje naprawdę, tulić ją, a potem czuć, jak w niej napięcie słabnie, jak się rozładowuje źródło histerii, jak mięknie mi w ramionach i wierzy już bezgranicznie w moje słowa, (...) a potem otulić ją kocem i raz jeszcze sen sprawdzić, bo jeśli ów sen syntetyczny jej się pod powiekami miotał, zwykłem całować jej powieki, póki drgać mi pod wargą nie przestały."
|
|
|
|