 |
9 czerwca 2009- najwspanialszy dzień mojego życia. Nie przez to że cały spędziłam w Twoich objęciach, ale przez to że bawiłam się u boku najcudowniejszych ludzi na świeci jakim byli nieliczni ludzie z naszej `paczki`.
|
|
 |
Włączyła muzykę i wzięła do ręki stary pamiętnik. Czytała o tym co już się wydarzyło, pod każdym wpisem dodawała ten nowszy, który stwierdzał że była naiwna.
|
|
 |
Wszystko się spieprzyło, nie ma już momentów w których myślę o Twoich słodkich oczach, są za to momenty że chcę przez nie rzygać.
|
|
 |
Już nawet myśleć mi się o Tobie nie chce, czyżbyś mi się znudził? Powiedzmy.
|
|
 |
Wspólne zagryzanie fajek moim piernikiem, wylewanie na siebie hektolitrów moich perfum by starzy nie wyczuli tego że paliliśmy. Sprawdzanie tego czy nasze ubrania pachną normalnie, to było wsparcie i wzajemne krycie sobie dupy. Niestety, było.
|
|
 |
Nikt nie całował tak jak ty? Cóż... Zamierzam przeprowadzić w tym kierunku wiele doświadczeń, żeby obalić tę tezę po zestawieniu wyników:)
|
|
 |
Piłeś, paliłeś, przeklinałeś, mimo to to co jeszcze zapamiętałam to że byłeś cholernie opiekuńczy. Wpychałeś we mnie jedzenie tak jak moja babcia i nie przyjmowałeś żadnych sprzeciwów.
|
|
 |
Wyżeranie moich kanapek, budyniu z pączka, wypijanie mojej coli.. Pozostańmy przy tym że to co było nie było przyjaźnią.
|
|
|
|