|
dasz rade, jeśli wzniesiesz się ponad syf.
|
|
|
czasami trzeba oddzielić na co ma się wyjebane, a co trzeba ratować.
|
|
|
To co mówisz jest piękne, może dokończysz to za drzwiami?
|
|
|
Łzy - najlepszy płyn do demakijażu.
|
|
|
- jak masz na imię? - sraczka. - o, rzadkie imie.
|
|
|
mam ochotę zajebać ci liścia zawsze kiedy mówisz 'wiem co czujesz'. właśnie że gówno wiesz. nie wiesz ile nocy nie przespałam, nie wiesz ile łez wypłakałam, nie wiesz co mam w głowie za każdym razem gdy ktoś wypowiada jego imię. nie wiesz jak się czuję kiedy on stoi obok mnie a ja nie mam prawa go przytulić żeby czasem ta jego kurwa nie wydrapała mi oczu swoimi tipsami. chuja o mnie wiesz
|
|
|
wszystko i wszyscy. ważniejsze ode mnie, wiem.
|
|
|
siedzieliśmy na skate parku. mijał najnormalniejszy w świecie dzień. piłam piwo z koleżankami, przyglądając się na kumpla, który zaliczył kolejną już wywrotkę na desce. w tym samym czasie przyszli czterej kumple i On. przywitali się, po czym zaczęli sypać kawałami, wygłupiać się, itd. bawiłam się w najlepsze, gdy nagle spojrzałam na Niego - płakał ze śmiechu, popijając piwo. w tym momecnie, z nikąd - dotarło do mnie, że mu już nie ufam, że najzwyczajniej w świecie przestałam mu ufać. gdy odszedł na bok żeby zadzwonić, podeszłam do Niego. 'co jest Młoda?'- zapytał, przytulając mnie. 'nie ufam Ci już'- syknęłam, odchodząc. patrzył na mnie z przerażeniem, stojąc jak wryty, a ja z dziwnym uczuciem słusznie podjętej decyzji odeszłam, idąc w kierunku domu - a na drugi dzień dowiadując się, że w tamtego wieczoru wyjebał Naszego wspólnego przyjaciela na psach. / veriolla
|
|
|
' mogę przyjechać po Ciebie?'-usłyszałam Jego głos w słuchawce,około piątej nad ranem. 'tak'-odpowiedziałam.po piętnastu minutach już był.wsiadłam do auta,i bez słowa ruszyliśmy.'chciałem Ci pokazać cudowny wschód słońca'-w końcu odezwał się.'okej,rozumiem'-odparłam,sennie wtulając się w swoją wielką bluzę,i podciągając nogi ku klatce piersiowej.'lubię Cię taką'-powiedział,spoglądając co chwila to na mnie,to na drogę.'jaką?'-powiedziałam,ziewając.'no taką senną,słodką,i naturalną'-powiedział,zatrzymując auto.'dojechaliśmy'-dodał.wyszłam z auta rozejrzeć się.widok był cudowny.słońce powoli pokazywało się nad miastem.usiadłam na mokrej od rosy ławce,przyglądając się widokowi.usiadł obok mnie,po chwili opierając głowę o moje ramię.'uwielbiam Cię,zawsze pachniesz taką cudowną świeżością'-powiedział.uśmiechnęłam się,nie odpowiadając i zamyślając się -nie było by nic dziwnego w tej sytuacji,absolutnie-gdyby nie fakt,że od roku ma dziewczynę,która tak bardzo Go kocha i czeka w domu./ veriolla
|
|
|
wszystko sie zjebało, pojebało, rozpierdoliło.
|
|
|
to boli jeśli osoba którą kochasz traktuje cię jak przyjaciela /podobnodziwka
|
|
|
Zmusił ja, by zaakceptowała mnóstwo rzeczy-nie wszystkie, ale i tak było tego więcej niż mogła to znieść.
|
|
|
|