 |
|
suka zwana nadzieją, matką pierdolonych głupców.
|
|
 |
|
a ja będę czasem specjalnie szukać Twojego wzroku, ustawiać w opisach teksty Twoich ulubionych piosenek i umawiać się z Twoimi kolegami. tak wiesz, żebyś przypadkiem o mnie nie zapomniał, a miał świadomość tego, co straciłeś.
|
|
 |
|
pomyśl o niej od czasu do czasu, kiedy poczujesz, że tego potrzebuję.
|
|
 |
|
coś w niej pękło, niszcząc całe dobro znajdujące się w tym małym ciele.
|
|
 |
|
pomimo wielu starań i tak za każdym razem kiedy Cię widzę, tracę panowanie nad oddechem, łzy napływają mi do oczu i coś staje mi w gardle, tak jakby cały ten ból psychiczny udzielał się również mojemu ciału.
|
|
 |
|
czy ktoś kiedykolwiek do jasnej cholery pozwolił Ci przekroczyć próg mojego jedynego nieba?!
|
|
 |
|
i mimo wszystkiego, zawsze potrafił wywołać na jej twarzy uśmiech.
|
|
 |
|
ciągle dławię się nadzieją, że wrócisz.
|
|
 |
|
kiedy byłeś, powiedziałeś, że jestem wyjątkowa. kiedy odszedłeś, zgubiłam już siebie nie wiedząc jaka jestem. nie wiedząc kim jestem. bez Ciebie? sądzę, że nikim.
|
|
 |
|
ludzie wpatrują się w Ciebie, jak w idiotę, gdy idziesz ulicą i uśmiechasz się na widok wspomnień. jakby uśmiech był czymś nadzwyczajnym w dzisiejszych czasach.
|
|
 |
|
po Twoim odejściu jakaś część mnie, umarła odchodząc z Tobą.
|
|
 |
|
chciałabym, kiedy już umrę i on się o tym dowie, żeby wiedział, że umarłam przez niego. tak, żeby się obwiniał, nie spał po nocach i rozpaczał, łkając i przepraszając za to, co mi zrobił. ale cóż, wtedy będzie już za późno, prawda? otóż to.
|
|
|
|