 |
Byłam gotowa tak desperacko błagać go o miłość, a teraz, gdy w końcu wydaje mi się, że ją dostałam, nie wiem czy ja umiem kochać.| k.f.y
|
|
 |
Powoli uczymy się siebie, dorosłości, odpowiedzialności za drugą osobę. Uczymy się kochać, wspierać, nie ranić siebie nawzajem i te trzy ostatnie, najważniejsze rzeczy przychodzą nam najwolniej.| k.f.y
|
|
 |
Być teraz w jego ramionach byłoby najlepszą chwilą tego dnia.Zapomnieniem, ukojeniem i odpoczynkiem. Wszystkim, czego teraz potrzebuje. |k.f.y
|
|
 |
|
Boję się żyć bez niego, a tego strachu nie przyćmiewa nawet fakt, że muszę./bekla
|
|
 |
Gdy kochamy, jesteśmy zdolni do wszystkiego. Nie ma wyjątków od tej reguły, bo w końcu ile razy łamiąc się pod ciężarem swoich problemów, byłeś podporą dla osoby, która kochasz? Czy to właśnie ona i jej sprawy nie stawały się ważniejsze? Czy to nie dla tej osoby stawałeś się podwójnie silny i byłeś w stanie zrobić wszystko, żeby nie dac jej upaść? |k.f.y
|
|
 |
Zabrałam od niego cały ból i schowałam pod żebrami. |k.f.y
|
|
 |
A następnym razem, gdy położysz na mnie swój słodki ciężar, wpleciesz dłoń w moje włosy i gdy Twoje usta spoczną na mojej szyi, proszę, spójrz w moje oczy. Powiedz, że przy mnie możesz nie myśleć o problemach, zapomnieć o całym świecie. Powiedz, że jestem Twoim ukojeniem, opatrunkiem na każdą ranę, że beze mnie jest źle. Kiedy będziemy szli pustą ulicą późnym wieczorem wykrzycz, że mając mnie, masz więcej niż chciałeś, że jestem Twoim wszystkim. Krzycz, że beze mnie nie masz nic. Szepcz mi do ucha, że każdy dzień bez mojego dotyku, głosu, spojrzenia to piekło. Że gdy wracasz i znów masz mnie obok, dopiero wszystko jest dobrze. Pokaż mi, ile dla Ciebie znaczę. |k.f.y
|
|
 |
Naszym jedynym usprawiedliwieniem na wszystkie złe rzeczy, które robimy jest to, że jesteśmy młodzi. |k.f.y
|
|
 |
Gdy wyplatał swoje palce z moich czułam jakby jakiś anioł stróż mnie opuszczał, a przecież ciągle był obok.|k.f.y
|
|
 |
Problem w tym, że przyjaźń działa w dwie strony.|k.f.y
|
|
 |
Setna nieprzespana noc.Powiedziałbyś pewnie,ze to przez litry kawy,które wypijam w ciągu dnia. Siedzę przy stole i dość niekontrolowanie wypalam papierosa za papierosem.Patrzę jak dym unosi się i znika zanim opadnie.Myślę,że chciałabym poczuć teraz coś więcej,niż chłód tych ścian wokół. Nagle widzę Cię po drugiej stronie stołu,cholera,dokładnie jak w tatą noc.Kończysz palić,patrzysz na mnie i nagle mówisz,że musisz iść się przejść.Znów czuje niepokój. Co zrobiłam nie tak?Jest 4:38.Pamiętam jak wczoraj.Wstajesz od stołu,ja łapie Cię za rękę i chyba moje oczy zdołały wypowiedzieć to,co myślę.Zostajesz.Całujesz mnie w głowę,idziesz do łóżka.Gaszę papierosa i dociera do mnie,że jednak przed chwilą wcale Cię tu nie było.Dochodzi 5.To kurewskie zmęczenie doprowadza mnie do granicy wytrzymałości. Może powinnam wyjść, zaciągnąć się świeżym,mocno porannym powietrzem,dać odpocząć płucom.Wychodzę,idę przed siebie i zastanawiam się,czy wróciłbyś, gdybym Cię nie zatrzymała.|k.f.y
|
|
|
|