 |
Chciałabym wrócić do przeszłości, choć na chwilę aby naprawić kilka błędów, nie tylko swoich. Żeby wszystko było w porządku, żeby już nie przyklejać tego jebanego sztucznego uśmiechu. | desperacko
|
|
 |
Masz wrażenie, że robisz krok do przodu, a tak naprawdę robisz trzy kroki w tył. | desperacko
|
|
 |
Nie żeby coś, ale wiesz zdarza mi się tęsknić. Tylko czasami, w sumie to każdego dnia, w każdej sekundzie. | desperacko
|
|
 |
Chciałabym zaznać choć odrobinę szczęścia, ale czy to możliwe? Już zapomniałam co to znaczy być szczęśliwą. Ty byłeś moim szczęściem, dzięki Tobie codziennie rano miałam powód by wstać, by żyć i zmagać się z postawionymi sobie celami. Teraz? Teraz to już po prostu nie mam ochoty na nic, jedyne co odczuwam to smutek, żal do całego świata. | desperacko
|
|
 |
Między nami niby jest w porządku, ale w jednej chwili to wszystko rozpada się i znów kolejne błędy, wzajemne ubliżanie sobie. Mimo tego wracamy do siebie ciągle. | desperacko
|
|
 |
co noc, głaszczę swoje serce w formie pocieszenia. zapewniam, że wszystko wkrótce będzie dobrze, ułoży się. biedne, nie przywykło jeszcze do tego świata, do kłamstw.
|
|
 |
skłaniasz się ku ostateczności. jesteś w stanie zacisnąć zęby, skrupulatnie udawać, że zapomniałaś i jest w porządku. wymazując przeszłość, zbliżać się do Niego, równocześnie grając na nowych zasadach oraz zapominając o starym układzie. zero uczucia w tym wszystkim. desperacja, by tylko znów poczuć Jego pełne usta.
|
|
 |
Znasz mnie tak dobrze, że nawet gdy powiem kłamiąc iż jest wszystko okej to Ty i tak wiesz że coś jest nie tak. | desperacko
|
|
 |
wnikał w detale. co mnie irytowało, wiele po mnie poprawiał, coś ulepszał. denerwował się chociażby, kiedy nie miał odpowiedniego papieru do zapakowania prezentu. wyblaknięte kolory, czy pomidor źle ułożony na serze żółtym, były jedynie początkiem Jego obsesji. wkrótce uznał, że Jego wygląd, ubrania, pokój czy czas, nie zasługują na mnie. zniknął, żegnając mnie pocałunkiem perfekcyjnie złożonym na policzku.
|
|
 |
zakładał, że zacznę coś odszczekiwać, rzucać się, może zacisnę pięść i histerycznie walnę Go w ramię, kiedy powie mi o tym wszystkim, co zrobił. ale stałam, patrzyłam na Niego, spokojnie oddychałam, a w końcu, choć może powinnam wybuchnąć płaczem czy cokolwiek żałosnego, uśmiechnęłam się. - ogarniasz? właśnie powiedziałem, że Cię zdradziłem. - przełknęłam ślinę, by w końcu się odezwać. - dawno? - posłał mi zdziwione spojrzenie, tak jakby zamiast tego oczekiwał pytania o to z kim. podał okoliczności, dzień. Jego źrenice rozszerzyły się jeszcze bardziej, gdy stając na palcach lekko Go pocałowałam. - brawo, kochanie, 1:1. nawiasem, niepozorni Ci Twoi znajomi. konkretni. - gdybym Go nie znała nie zauważyłabym jak pod podejrzeniami zmieniającymi się teraz w fakty, zgina się wewnętrznie z bólu. Jego oczy były kiepskie w udawaniu.
|
|
 |
bez słowa patrzyłam na Jej mokre rękawy, którymi skrupulatnie co kilka sekund ocierała zapłakane oczy, wygłaszając monolog o tym, jak był cudowny. nie musiałam słuchać. co wieczór w głowie odtwarzałam sobie to wszystko, co teraz mówiła, lecz ze mną w roli głównej obok Niego - całowanie w czubek nosa, wyuzdane pomruki, sprośne żarty, najlepsze pocałunki, dłonie omamiające moje ciało, gryzienie warg i płatku uszu. och ironio, najgorsze było to, że wcale nie odczuwałam żalu patrząc na tą dziewczynę - jedynie radość, że nie wyszła ze związku z Nim z lepszym bilansem, aniżeli ja.
|
|
 |
I może czasami jak Pezet spadam, ale jestem pewna, że jak grubson- naprawimy to, póki co jak powiedział pih- nie żałuj mnie, a będzie wszystko dobrze. Obiecuję!
|
|
|
|