 |
|
Siedziałam w łóżku, otulona kocem, w dłoniach trzymałam kubek z gorącą kawą, aż nagle ktoś do mnie przyszedł i zadał mi pytanie, które nurtuje mnie do dziś. - Kim On jest? Jaki On jest? - ciągle powtarzam sobie to w myślach i szukam na te słowa odpowiedzi. Kim? Jest kimś kto trwa przy mnie niezależnie od moich humorów, od tego, jak wredna potrafię być. Jest kimś kto potrafi od czterech lat wywoływać u mnie uśmiech na twarzy. Jest moim ratunkiem, wsparciem i słabością. Jest kimś komu pozwalam wracać do swojego życia, kogo do siebie dopuszczam niezależnie od tego co nas rozdzieli. Jest taka radością, choć często sprawiał ból. Jednak jest szczęściem, którego nie chce po raz kolejny wypuścić z rąk. Jest takim wrednym, ale i zarazem kochanym dupkiem. Jest przyjaciele. Prawdziwym przyjacielem, który pozwala mi na to, abym rzucała się zawsze i krzyczała co męczy. Jest takim kimś kto potrafi dać wsparcie. A Jego charakter jest bez znaczenia. Ważne, że jest niedoskonałością pieprzonego życia.
|
|
 |
|
Pytasz mnie czym jest dla mnie miłość? Miłość jest czymś niezwykle zakazanym. Szatańskim uczuciem, które potrafi zabrać dech w piersiach. Nieodwzajemnionym spojrzeniem, nieoddanym uśmiechem. Odtrąconym pocałunkiem, odrzuconym przytuleniem. Miłość jest niczym biały oleander, jak zakazany i trujący kwiat. Jest prześwitem smutku, ale i również radości. Jest burzą sumienia, ale i zarazem szczęściem serca. Miłość jest goryczą serca, ale i ciepłem całego ciała. Miłość jest stanem emocjonalnym, nad którym nie jesteś w stanie zapanować. Niezależnie od tego, gdzie będziesz, w jakim stanie się znajdziesz miłość będzie tym co doda Ci sił i skrzydeł po czym wstaniesz na nogi, albo stanie się pułapką, przez która wpadniesz w jeszcze większą przepaść i utkniesz w szczelinie, z której tak ciężko będzie Ci się wydostać.
|
|
 |
|
Spodobała mi się Jego zwyczajność wyróżniająca się na tle reszty facetów. Spodobało mi się to, że tak często lubi wracać do mojego życia pomimo kłótni i sprzeczek, które występują pomiędzy nami. Spodobało mi się to, że potrafi codziennie stawiać czoła problemom i walczyć o mnie, o nas choć wie, jak silną i trudna drogę musi pokonać. Spodobało mi się w Nim to, że nie jest zupełnie obojętny na to co się ze mną dzieje. Spodobało mi się w Nim to, że jest obok niezależnie od tego czy chcę, aby był czy też nie. Spodobało mi się w Nim to, że nie odchodzi, kiedy tylko pojawiają się na horyzoncie problemy, ale wręcz przeciwnie - to, że On chce się im przeciwstawić. Spodobał mi się Jego charakter, ta troska, zaangażowanie i opiekuńczość, która ma w sobie. Spodobała mi się świadomość, że On wbrew wszystkiemu, wbrew różnym niedogodnością i przeciwnością losu nadal chce przy mnie być i trwać. I może za to właśnie kiedyś moje serce Go pokochało? Za to bycie sobą?
|
|
 |
|
“Było tyle okazji, żeby powiedzieć Ci ze Cie kocham.”
|
|
 |
|
Poznajesz człowieka, który z dnia na dzień staje Ci się tak nieprawdopodobnie bliski. Tak niebezpiecznie ważny, potrzebny. Nadajesz mu miano Tlenu. Jest najczystszym powietrzem na całej kuli ziemskiej.
|
|
 |
|
Obudziłam się a obok na stoliku był postawiony piękny wazon a w nim sześć czerwonych róż. Za wazonem postawiony kubek z dopiero zaparzoną kawą. Z kuchni dobiegał hałas, który sugerował, że ktoś wyciąga talerze. Z uśmiechem wstałam z łóżka i cicho stanęłam w drzwiach od kuchni, spoglądając na tego wariata. Po mieszkaniu unosił się zapach jajecznicy. Podbiegł do mnie, zaprowadził do stolika i pocałował w czoło. Zaczął opowiadać o pięknym dniu i o tym jak bardzo się nie wyspał. Mówił o tym, że wujek już od rana go zaczepiał i prosił o pomoc przy remoncie i że nie odmówił mu pomocy. Mówił o pracy i o nowych marzeniach. Mówił o sensie egzystowania i o zgubionych dokumentach. A ja? Siedziałam i wpatrywałam się w niego z uśmiechem i podziwem. Jest moim bohaterem i wybawieniem. Jest moim lekarzem, bo nie pozwala by mrok nade mną zwyciężył. Nałożył na talerz śniadanie, ułożone w uśmiechniętą buźkę, pocałował mnie w czubek głowy i dumny ze swojego postępku wyszedł do pracy.
|
|
 |
|
- Co by się stało, gdybym postanowił nagle odejść? - spytał nawet na mnie nie spoglądając. Jego wzrok utknął w jednym punkcie a głos drżał. Nigdy nie widziałam, żeby był taki niepewny, taki przestraszony usłyszeniem odpowiedzi. - Nic, kompletnie nic.- odparłam i skierowałam wzrok w ten sam punkt, wzruszając przy tym ramionami a w głowie przewinęło się tysiące myśli, które mrok potęgował - Nic. Tylko kawa straciłaby swój smak, cukier stałby się zbyt gorzki do spróbowania. Utraciłabym bezpowrotnie wiarę w ludzi, w miłość, w przyjaźń i w sens życia. Utraciłabym nadzieję na lepsze dni. Tęsknota rozszarpałaby moje serce a rozczarowanie zabiło człowieczeństwo, miażdżąc przy tym duszę. Codziennie myślałabym o tym jaką śmiercią umrzeć i do jakiej doprowadzić. Każdej nocy pisałabym listy, których nigdy bym nie wysłała, aż w końcu byłabym gotowa by dołączyć do ludzi, którzy są tam na górze. - Odparłam kierując wzrok na ciemne niebo. - Nic. Tylko bym umarła.
|
|
 |
|
Confess sins before i die. Make something beautiful before i will lose last strength. Kiss - only one last time - just kiss her. Find the way to die easy. Not fall in love again - love will destroy this world. It's not like that i'm in bad relation with this feeling. Love is in some way beauty, but also makes an unimaginable pain. Confess my sins is not enough. I need to make something really good for another man. In my life i have seen myself in all ways. Anyway nothing makes me happiness, so then, I cannot say my life was perfect, perfect for someone or thyself. Now I just want to die, end this life what is killing me everyday, like I killed souls of people who i loved and i'll love. My God... kill me, please, i'm begging.
|
|
 |
|
W tych pojebanych czasach, gdzie wszystko trwa chwilę, szukałam Cię przez lata i dzisiaj dla Ciebie żyję. ♥/kropeczka7127
|
|
 |
|
Wtedy miałam wrażenie, że szczęście samo wpadło w moje ręce. Ja o nic nie prosiłam, niczego nie oczekiwałam, a dostałam wszystko o czym może marzyć każda dziewczyna. I wiesz, chyba zachłysnęłam się tym szczęściem, w sumie oboje to zrobiliśmy i dlatego później pogubiliśmy się w szarej rzeczywistości. Nie poradziliśmy sobie z życiem we dwoje i chociaż pragnęliśmy tego, to żadne z nas nie potrafiło żyć w związku. Tobie zabrakło woli walki, mi zabrakło siły i tym sposobem zniszczyliśmy coś najpiękniejszego. Zmarnowaliśmy sobie całe życie, bo teraz chociaż jesteśmy osobno to tak często do siebie wracamy, nie mogąc pójść na przód. Wiesz, że powinniśmy żyć w inny sposób, ale tak naprawdę żadne z nas nie ma w sobie na tyle odwagi aby powiedzieć sobie "żegnaj". / napisana
|
|
 |
|
Już dawno powinnam się z Tobą pożegnać, jednak nadal nie wiem w jaki sposób mogłabym to zrobić. Nie potrafię sprawić, że będziesz mi obojętny, nie umiem wrzucić Cię do pudełka "sprawy nieważne". Nie wiem co masz takiego w sobie, ale skutecznie sprawiasz, że nie da się od Ciebie odciąć. Jesteś tak bardzo zagadkowym człowiekiem, że coraz częściej wydaje mi się, że wcale Cię nie znam. Jednak to nie przeszkadza upartej tęsknocie i temu poczuciu, że szkoda marnować naszą znajomość. Bez sensu, prawda? Powinniśmy już dawno rozejść się, każdy w swoją stronę, a tym czasem.. już nawet nie wiem jak nazwać to co jest między nami. Proszę, zrób coś i pozwól mi odejść, zostaw mnie, powiedz, że już wcale nie jestem ważna. Proszę, bo ja sama nie potrafię tak po prostu iść i się z Tobą pożegnać. / napisana
|
|
|
|