 |
|
Siedząc dziś na huśtawce na tarasie, z papierosem w ręku, popijając ulubioną kawą rozmyślałam o tym co spieprzyliśmy w tej miłości. Zapewne było w niej za mało uczuć, za mało wspólnych chwil, za mało spotkań, za mało obecności. Za mało wszystkiego, aby ona przetrwała - dlatego jej już nie ma. Chociaż nadal, gdy cię widzę czuję jakieś nieodgadnięte palpitacje serca i przyśpieszony oddech. Mogliśmy zrobić o wiele więcej, aby ona nadal być razem, bo w końcu tak bardzo się kochaliśmy, prawda?
|
|
 |
|
Wypijmy za wszystkich ukochanych, którzy zmienili się w łamaczy serc. Za wszystkie "kocham", które tak szybko straciły swoją magię i wagę. Za wszystkie łzy zatopione w kieliszkach i przepalone papierosami. I za "żegnam", które zniszczyło nie tylko nasze życie, ale również doprowadziło do destrukcji serc.
|
|
 |
|
Wyciągnął z torby zdjęcie. Nie chciał mi go pokazać, początkowo walczył o to bym nie dojrzała tego co jest na nim ujęte. Po długich prośbach i okazanym smutku, stanął za mną, objął w pasie i pokazał mi na fotografii dwie osoby. Zamarłam. Spoglądałam na niewiele niższą ode mnie dziewczynę, uśmiechniętą. Pamiętałam ten dzień, wyszła wtedy od fryzjera, więc jej włosy zmieniły kolor na czerwony. Była taka szczęśliwa. Przytulała mnie do siebie a Damian robił w tym czasie zdjęcie. Ta radość, ta energia, ta chęć do życia. W moich oczach pojawiły się łzy. Znowu dostałam wspomnieniami po twarzy, ale za to jakże wspaniałym. Wzięłam zdjęcie do ręki i postawiłam na stoliku w jego salonie, kręcąc z niedowierzaniem głową, że ten wariat tak wiele dla mnie robi. Usiadłam przy fotografii i wpatrywałam się w nią z zachwytem. Nigdy nie lubiłam tego zdjęcia, ale ten urywek chwili sprawia, że należy ono do tych najpiękniejszych. Coś chwyciło mnie za serce. Żal za utraconym czasem, za utraconą szansą.
|
|
 |
|
Tak naprawdę to nie potrzebuję normalnej pracy, rozmiaru 34, bo zajmuje mniej miejsca w pralce, złotego tuszu do rzęs, bo łatwiej go znaleźć w kosmetyczce, nie potrzebuję rozkrzyczanej chmary znajomych, którzy raz na pół roku będą w stanie zapytać co u mnie właściwie słychać? Potrzebuję tylko siebie, we wszystkich przejawach, ale czasem siebie przestaję słyszeć i tylko to jest tak naprawdę straszne.
|
|
 |
|
Bo wiesz kurwa, już nie wiem co się ze mną stało, dawniej bardziej panowałem nad emocjami a teraz czuję się jakby ktoś podmienił mi serce, albo stopił do tego stopnia, że przejmuję się każdą Twoją łzą, każdym zdartym kolanem. Wiesz, mimo wszystko nie chciałbym zamienić nowego serca na Nic w świecie, bo dzięki niemu pojąłem potęgę miłości i tego jak wiele ciepła jestem w stanie dać od siebie innym, głównie Tobie, bo to Ty stopiłaś lód obrastający ten organ. Dziękuję Ci za każde słowo, które sprawiło, że chcę być lepszy - dla Ciebie, bo jesteś warta więcej niż ten świat mieści./mr.lonely
|
|
 |
|
Mam żal do siebie, do nich.. Szczególnie do ludzi, których nazywałam kiedykolwiek przyjaciółmi. Mam do nich ogromny żal, bo odeszli tak bez słowa. Nienawidziłam nigdy takiego traktowania i nienawidzę do dziś. Lecz nie przyznaję się do tego. Wiem, że nikt kto kiedyś był przy mnie nie pamięta o moim istnieniu, nie pamięta o tym, że jestem. Choć często chciałabym, aby Ci ludzie wrócili, to nie wiem czy potrafiłabym jeszcze komuś zaufać na dłuższy czas. Ale z drugiej strony czuję niesamowitą pustkę, ból. Nie ma ich i jest źle. Nie mam od nich sił, nie mam tego co mi dawali. Nie ma ich obecności przy mnie, więc świat wydaje się szary, ponury. A ich obecność sprawiała zawsze, że coś wyglądało barwnie. Może nie było tego wiele, ale zawsze coś w ich obecności się kryło. A dziś? Dziś został tylko smutek, łzy..Codzienna walka w nocy, aby nie uronić kolejnych łez. Ucieczka przed światem i rzeczywistością. Został ból i wspomnienia, których oni nie chcą zabrać do tej pory. Coś w czym muszę trwać./r
|
|
 |
|
Odszedłeś bez słowa. Zniknąłeś jak tchórz. Może po to bym teraz uświadomiła sobie że już nie chcę przez ciebie cierpieć. Marnować czasu na myślenie o kimś kto jest setki kilometrów stąd i może w momentach których ja wylewałam łzy tulił w swych ramionach kolejną naiwną. Kogoś kto i tak nigdy nie otworzył się na tyle bym w pełni mogła go poznać. Kogoś komu wydawało się że kocha. I chociaż wątpliwości jest milion to przewodzi jedna myśl. Skoro potrafiłeś zostawić na tak długo, nie dając znaku życia będziesz robił to już zawsze a ja będę cierpieć tak samo za każdym razem. A tego nie chcę, ja chyba nie chcę już ciebie. Nieodpowiedzialnego egoisty, tylko kogoś prawdziwego. Nawet gdybym musiała czekać. Ty znikaj skoro chcesz, tylko poczekaj już zamykam za tobą drzwi do serca. Tym razem na klucz. cześć. / monr0e
|
|
 |
|
[1] Jaka Ona była? Ona była idealna, w każdym calu, każdy milimetr jej ciała był idealny. Dopełniała moje niedoskonałości będąc dla mnie jakby drugą częścią pomarańczy, które tak bardzo lubiła. Podobało mi się to gdy stawała na palcach mimo wysokich obcasów by dosięgnąć moich ust. Nie była niska.. miała metr sześćdziesiąt osiem. Uwielbiałem jej długie, brązowe włosy, które często opadały jej na zawsze roześmiane, zielone oczy - czasem niebieskie - zawsze nosiła soczewki sama zatracając się w myślach jaki kolor oczu chciałaby mieć. Nie oczekiwała ode mnie niczego, a miłości. A ja? Ja nie potrafiłem docenić tego jaki skarb mam w swoich ramionach. Kiedy odeszła moje serce pękło na milion kawałeczków.
|
|
 |
|
[2] Podawała mi dłoń i biła mocno w twarz gdy upadałem i nie chciałem już się podnosić. Zwalała mnie z łóżka często oblewając mnie lodowatą wodą. Nie podawała mi piwa na kaca ani nie gotowała gorącego rosołu - jednak przytulała mnie zawsze mimo, że w jej oczach był płomień złości. Ocierała krew z mojego ciała i robiła opatrunki. Spędzała dni przy moim szpitalnym łóżku. Często milczała, a po jej policzkach płynęły łzy - nie pozwalała ich ocierać. Wyglądała pięknie nawet w rozmazanym makijażu. Nigdy nie chciała przyjmować ode mnie prezentów, bo wiedziała doskonale, że każdy upominek czy wyjazd był wynagrodzeniem moich złych czynów, których nigdy tak naprawdę nie żałowałem.
Mógłbym o niej opowiadać godzinami, a żadne słowa i tak nie udowodnią tego, że była dla mnie wszystkim, a w tych najgorszych momentach tlenem. / niefartowny
|
|
 |
|
Chciałam wmówić sobie, że już nie wrócisz. Próbowałam zrozumieć, dlaczego dokonałeś takiego wyboru. Tłumaczyłam sobie, że pomyliliśmy się, a nasza miłość była tylko złudzeniem. Za każdym razem, gdy zamykałam za sobą drzwi, przypominałam sobie jak wiele poświęciłeś dla mnie. Tęskniłam, ale wiedziałam, że masz inne życie. Zaprzyjaźniłam się z łzami, towarzyszyły mi każdego wieczoru. Upadłam na dno, a miałam przy sobie bliskich. Czułam się samotna, bo nie mogłam opowiadać o Tobie. Byliśmy kochankami. Po każdym oszustwie, opadałam z sił. Wiedziałeś, że On w niczym nie przypomina Ciebie. Był inny, zbyt normalny, owładnięty codziennością, a Ty zabierałeś mnie do innego świata. Do świata, w którym nie było już miejsca na miłość.
|
|
|
|