 |
dziwne, nie? ludzie przychodzą, zostają na chwilę albo dłużej. kreują nasz charakter, wmawiają nam miłość, a później tak bez większych lub mniejszych powodów zawodzą nasze zaufanie i odchodzą. akurat wtedy, kiedy Ty zaczynałeś wierzyć, że życie jest piękne. pasowałby tutaj słowa: 'takie jest życie', ale ono wcale takie nie jest - tacy są ludzie.
|
|
 |
płacz. ile chcesz, jak chcesz, przez co chcesz, gdzie chcesz, ale najpierw pomyśl, czy warto.
|
|
 |
życie jest krótkie, dlatego ważne jest by poszukiwać jego sensu.
|
|
 |
możemy sądzić, że zostawiliśmy przeszłość za sobą, ale ona zawsze znajdzie sposób, by nas dogonić.
|
|
 |
żadne z nas nie wymaże z pamięci tego co było, to wszystko nigdy tak po prostu się nie skończy, bo dla siebie już zawsze w jakiś sposób będziemy wspomnieniem, może nie jednym z najlepszych ale na pewno ważniejszym od pozostałych.
|
|
 |
czasami najlepszą rzeczą, jaką można zrobić, jest zburzenie wszystkiego i rozpoczęcie od nowa.
|
|
 |
My intrigue can destroy me, it's nothing...
|
|
 |
z nim wszystko jest inne. chleb pieczony w piekarniku z ketchupem smakuje jak ambrozja, a kolejne wagary w tym miesiącu nie są niczym złym. co dziesięć minut odpalamy kolejnego szluga i śmiejemy się z głupot. oglądamy filmy, a ja zasypiam na jego kolanach. przez sen czuję jak głaszcze moje włosy i wyobrażam sobie, że spogląda na mnie z uśmiechem na ustach. zdaję sobie sprawę, iż robię coś nienormalnego, ale dla tych chwil mogłabym oddać wszystko. jego spojrzenie, jego głos, jego dotyk, gdy niby przypadkowo muska moją dłoń motywuje mnie do dalszej walki. do wojny o jego serce.
|
|
 |
byliśmy jednością. gdy ja zaczynałam zdanie, on potrafił je dokończyć. czytał w moich myślach. zawsze wiedział kiedy jestem smutna, w takich chwilach przytulał mnie z całej siły aż brakowało mi tchu. wytrzymywał mój obłęd. tolerował każdą wadę, kochał wszystkie zalety. był dla mnie największym wsparciem. zostawił swój cały dotychczasowy świat by nasz związek trwał. razem jaraliśmy szlugi. razem zataczaliśmy się, upojeni alkoholem i miłością. nagle pokochał mary, a ja poszłam w odstawkę. bujałam się z kąta w kąt. padałam przed nim na twarz. błagałam by wrócił. obiecywał zmianę, a ja wierzyłam mu bezgranicznie. ufałam mu po zdradzie, policzku i wyzwiskach. miałam nadzieję, która okazała się złudna. odszedł.
|
|
 |
Dlaczego tak się w życiu dzieje? Raz wierzysz, raz tracisz nadzieję.. Śmiejesz się, a potem lecą Ci łzy.. Siedzisz spokojny, a później jesteś zły.. Zyskujesz coś, a następnym razem tracisz.. Jesteś szczęśliwy, a jednak za to płacisz.. Mówisz dzień dobry, a później do widzenia.. Raz coś się dzieje na jawie, a raz to tylko marzenia.. Kochasz kogoś, a ten ktoś odchodzi. Słońce też wstaje, a później zachodzi.. Ale jest coś - co jak odejdzie - to już nie powróci..
|
|
 |
dzwonię do Ciebie już dwudziesty piąty raz. nie odbierasz. znowu czuję się wydymana przez życie. przecież obiecywałeś, że będzie inaczej. miałeś się zmienić. gdzie jesteś? co teraz robisz? pewnie jarasz blanty z chłopakami. wpatrujesz się w jeden punkt, śmiejąc się z ich głupoty i nawet nie interesuje Cię to, że się zamartwiam. odpalam papierosa i włączam muzykę. jestem w innym świecie. łzy mimowolnie kapią po moich policzkach i rozmazują misterny makijaż. tak bardzo potrzebuję Twojej obecności. już wariuję. eksploduję. negatywne emocje rozrywają mi duszę. wracaj.
|
|
|
|