 |
Wiesz trochę się pozmieniało. już nie obgryzam paznokci z nerwów. już nie mam ciemnych blond włosów, jak obiecałam, zostałam szatynką. wypijam dziennie hektolitry kawy, bez niej nie umiem funkcjonować. zaczęłam się mocniej malować i pisać pamiętnik. polubiłam chodzić na szpilkach. jednak nie zmieniła się jedna rzecz. nadal jesteś jedynym gościem w moim sercu. fajnie Ci tam, co?
|
|
 |
to jest za nami. nie cofniesz się w czasie. pogódź się z tym.
|
|
 |
2. czuła się jak pies, który kręci się w kółko, gdy chce złapać swój własny ogon. była rozkojarzona, w tym tłumie zupełnie straciła orientację. słońce raziło ją w oczy a astma dała o sobie bardzo wyraźnie znać. stanęła, ale on nadal się oddalał. wołała go, żeby zaczekał, przecież wie, że ona nie może biegać. ale równie dobrze mogła mówić do ściany. nagle usłyszała jego głos "jeżeli by Ci zależało, zrobiłabyś dla mnie wszystko. pokazałabyś, że naprawdę mnie kochasz. zawsze myślisz o sobie, myślisz że to ja Cię zraniłem, a to była Twoja wina. Twoja! Pozwoliłaś, żeby to się skończyło! To była Twoja wina! Tylko i wyłącznie Twoja! Pozwoliłaś na to!" "Nie!! Nieprawda!" wrzeszczała przez łzy "To nie ja!" ale w jej głowie wciąż odbijały się echem słowa "To twoja wina!" Rzuciła się na łóżku. Obudziła się zlana potem i zapłakana. Usiadła na skraju łóżka i ukryła twarz w dłoniach. "To nie była moja wina.. Ja.. ja nie chciałam" szeptała, wciąż płacząc.
|
|
 |
1. wie, że było wtedy tłoczno. tłum sięgał aż po horyzont, a ona stała w samym centrum. rozglądała się na boki i wśród tylu obcych twarzy szukała tej jednej, najważniejszej. Nagle usłyszała swoje imię i zauważyła, że ktoś z tłumu wyciąga do niej rękę. nie mogła jednak zobaczyć tej osoby. widziała tylko rękę. spojrzała na nadgarstek i serce zaczęło jej walić jak młotem a ciało przeszyły ciarki. na nadgarstku była opaska z nazwą klubu piłkarskiego. jego ulubionego. jego opaska. to był on. ucieszyła się strasznie, ale gdy wyciągnęła swoją dłoń by chwycić go za rękę, dystans pomiędzy nimi radykalnie się zwiększył. zaczęła powoli iść do przodu z dłonią wyciągniętą przed sobą. z każdym jej krokiem jego ręka oddalała się. zaczęła biec, ale, oczywiście, dystans nie zmniejszył się nawet o milimetr. usłyszała swój głos. krzyczała jego imię, a z oczu zaczęły płynąć łzy. biegła w tym tłumie, bezowocnie próbując dotknąć jego dłoni chociaż na sekundę.
|
|
 |
of course, I miss you. it's all I do.
|
|
 |
moblo jako najlepszy psychoterapeuta. zaraz po kocie. przepraszam Was wszystkich za te smuty
|
|
 |
to boli. tym bardziej, że byłyśmy ze sobą zawsze. w dobrych i złych chwilach. mówiłam Ci wszystko. nie raz Ci smęciłam, ale Ty zawsze mnie wysłuchałaś i doradziłaś. gdzie jesteś? powiedz mi, co się stało, przecież było dobrze. ale ostatnio nic mi nie mówiłaś. unikałaś tego jak mogłaś. wiesz jak mnie to boli? ale znoszę to, bo kurwa nadal mam nadzieję że znowu będzie jak kiedyś. a myślałam, że nie jesteś jedną z tych osób, które mnie opuszczą, które tak krytykowałaś. jak widać nic nie wiedziałam.
|
|
 |
już nikt nie mówi mi "Mała, uszy do góry. Dasz radę. Nie takie rzeczy przetrwałaś. Kto jak kto, ale my sobie nie poradzimy?" Kurwa, jesteś mi taka potrzebna! Teraz bardziej niż kiedykolwiek, dlaczego Cię tu nie ma ?!
|
|
 |
wszystko jest nie tak, wszystko się pierdoli
|
|
 |
wokół mnie tylu ludzi, a ja i tak czuję się przeokropnie samotna.
|
|
 |
zobacz, jak szybko osoba, która niedawno była Ci bliższa niż Ty sama, stała się zupełnie obca? Stała się jedną z wielu przechodniów, których co rano zmierzysz wzrokiem pełnym pogardy, jakby to była ich wina, że się nie wyspałaś. po prostu wtopiła się w tłum, już serce nie bije Ci szybciej na jej widok. może to dlatego, że straciła cały optymizm, którym zwykła Cię zarażać na każdym spotkaniu. nie szuka kontaktu. jest jak balon, z którego spuszczono powietrze. proszę, niech wróci moja dawna bratnia dusza, nawet nie wiesz jak mi Ciebie brakuje. i chociaż często bywasz u nas w domu to już nie jesteś ze mną. Jesteś obok mnie.
|
|
 |
-Zapomniałam, że nie wolno mi już nawet marzyć. -Ależ możesz mieć marzenia, kochanie. ale nie licz na to, że kiedykolwiek się spełnią. / Żona dla Zuchwałych
|
|
|
|