 |
|
Ty stawiasz wszystko, ale grasz na zwlokę.
Trzymasz dystans, bo co będzie potem? Zobowiązania robią zbędną zamotę.
|
|
 |
|
Kochasz, ale miejsca, nie ludzi.
Mówiąc o tym mało z natury.
W głowie bariery nie do przejścia.
Presja Cię męczy od kilku lat,
Każde więzi poszargała rdza.
Nowe relacje, strach na start,
Odwaga raczej nie przychodzi od tak.
Wiem szukamy non stop,
Mijamy granice przez co,
Nikt nie wie jak powstrzymać nas od bicia rekordów absurdu.
Oboje wiemy to tylko ucieczka,
Nie chcesz relacji, to zwykła męka.
Ja próbuje ich kolejny raz nawet,
jak potem poleci wóda na blat dalej.
Nie będzie nas tylko będziemy gdzieś tam
W swoich miastach chlać by nie pamiętać.
Musimy coś czuć przecież, nie?
Dlatego tak testujemy swoje zdrowie.
Ciężko uwierzyć, że ktoś nas rozumie,
Związek zwykle to tylko paranoje.
Każdy z nas ma kilka żyć, prócz prywatnego,
Kilka udawanych, uciekamy w nie
|
|
 |
|
Nie, byłaś ponad to, chciałaś bardzo, gdy zagrałaś tą wytartą kartą,
że chcesz poważną relacje ogarniać, nie chcesz półśrodku, chcesz na maksa.
Pomyślałem: "Co za desperacja", bo widywaliśmy się może raz na kwartał.
|
|
 |
|
Nieobojętny Ci byłem na bank, bo
otulałaś mnie sobą za bardzo.
Chyba wydałem Ci się szansą, by wyjść na prostą emocjonalną.
|
|
 |
|
kocham Cię. przestań istnieć.
|
|
 |
|
Znałem Cię, chyba nie dość dobrze,
Nie kumałem tych twoich potrzeb.
|
|
 |
|
Jesteś tam sama i kurwa pluję sobie w twarz, bo obiecałem Ci być zawsze obok, a teraz pewnie wylewasz łzy i nie ma kto ich otrzeć i tak cholernie cierpię bo myślę o Tobie, o twoich przeszklonych od łez oczach, o uśmiechu wykrzywionym w grymasie bólu, o tym, że właśnie w tej chwili, w tym kurwa czasie powinienem być tam, nie tu./mr.lonely
|
|
 |
|
nie myśl. nie myśl o tym. to jakieś głupie, nieistniejące figury, z kończynami roztrzaskanymi o przeszłość. po co ci to.
|
|
 |
|
jak ja się w tym wszystkim boje siebie i jak zgubiłem siebie w tym wszystkim, i nie ma w ogóle już mnie
|
|
 |
|
Ktoś kto powiedział, że czas goi wszystkie rany nie miał racji. Czas pozwala jedynie nauczyć się najpierw przetrwać, a potem żyć z tymi ranami. Ale każdego ranka, natychmiast po otwarciu oczu czuje się te rany. I zawsze, do ostatniej chwili życia będzie się czuło obecną nieobecność. Od niej można uciekać, ale nie można uciec
|
|
 |
|
o piątej rano chciałem się zabić, nienawidziłem siebie doszczętnie. chowałem głowe w dłoniach, smarkając w palce, albo tępo patrzyłem przed siebie, gdy już zmęczył mi się nos
|
|
 |
|
wiesz, jak tak myślę, że prędzej czy później nadszedłby taki moment, że już nigdy więcej byśmy się nie spotkali
|
|
|
|