 |
|
nie patrz mi w oczy, one ślepną z miłości.
|
|
 |
Widziałam twarze - i oczy pełne łez, i usta pełne kłamstw. Byłam wśród nich - Zmartwychwstałam.
|
|
 |
Przez tyle lat nikt nie zrobił dla niej tak wiele, nikt nie był tak ważny. Nikogo nie chciała tak bardzo uszczęśliwić jak teraz.
|
|
 |
Po raz pierwszy od dłuższego czasu poczuł się strasznie szczęśliwy. Zrozumiał, że to na nią czekał przez ten cały czas i własnie z nią chciał dzielić życie.. Wierzył w to - a kiedy się w kogoś wierzy to nie na miesiąc, ani nawet na teraz - tylko na zawsze... Wiedział, że póki ona jest przy nim, to nigdy nie będzie sam i nawet jeżeli czasami zdarzy mu się odlecieć za daleko, ona będzie tą, która sprowadzi go na ziemię. Teraz poczuł co oznacza miłość... Kochał ją: bezwarunkowo, po prostu kochał.
|
|
 |
Dopiero teraz dotarło do niej, że jej życie jednak może nabrać jakichś barw i zmienić bieg na lepsze. Dopiero teraz zrozumiała, że jej żywot nie musi być pozbawiony sensu. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, co to znaczy być szczęśliwą..
|
|
 |
Boisz się, że odejdę, ale ja nie mam zamiaru uciekać. Powiem więcej - teraz już się ode mnie nie uwolnisz.
|
|
 |
|
nie przeszkadzają mu moje małe piersi, rozdwojone końcówki, niezgrabny nos, krzywe zęby, ubóstwia moje oczy, uwielbia me włosy, całuje me usta i kocha moje serce.
|
|
 |
za każdym kolejnym razem, prymitywnie sobie powtarzamy jakimi skurwysynami jest płeć brzydsza. jak bardzo ranią, zawodzą, krzywdzą i odchodzą. pojawiają się, żeby nabrudzić. spierdalają, a my sprzątamy. ale mimo tego i tak się decydujemy na kolejnego z nich. mając świadomość ile będziemy zamiatać wspomnienia pod dywam i jak długo spierać wino z pościeli. wiemy, że czeka nas sprzątanie jak po dużym ruchu w burdelu, ale i tak się na to decydujemy dla pierdolonego czucia się potrzebną.
|
|
 |
nie obiecuj, że bedziesz. obiecaj, że pojawisz się chociaż raz w tygodniu, żeby potrzymać mnie za rękę. w to jestem bardziej skłonna uwierzyć. i zdecydowanie bardziej wolę być trzymana za rękę, nijeżeli za serce.
|
|
 |
powiedział, że kocha odchodząc. wolałaby, żeby ją nienawidził zostając.
|
|
 |
nie rozumiesz, nie widzisz tego co jest dla Ciebie tlenem. absurdem jest fakt, ze zauwazasz to dopiero gdy odetna Ci jego dopływ. dusisz się, po omacku starając się nabrać powietrza. wspomnienia, który jak zakażony tlen wirują w Twoich płucach dusząc Cię jeszcze bardziej. nie możesz otworzyć okna. jesteś bez wyjścia. dławienie się brakiem powietrza, czegoś najcenniejszego, najistotniejszego jest Twoim jedyną opcją, jaką możesz brać pod uwagę. warto doceniać, że nasze serce ma czym oddychać. w każdej chwili ktoś może nam zapierdolić butle tlenową. nasze szczęście.
|
|
 |
"nie ma nas, pewnie ciężko to przeżyć, nie ma szans, by to mogło się zmienić."
|
|
|
|