 |
podczas kolejnej rozmowy z pedagogiem usłyszałam zdanie 'do niego trzeba dotrzeć, wtedy jest naprawdę fajny'. wiecie co? pani pedagog miała rację. dziecko które piło, pluło, gryzło, przezywało, które goniło mnie po całym korytarzu jest moim 'kumplem'. to z nim siedzę czasami na przerwie, chodzę do sklepiku szkolnego, dzielimy się słodyczami i śmiejemy z innych dzieci. naprawdę pod maską dziecka, a właściwie bachora, który każdego by zabił kryje się mały kochany łobuz. | szyszuniaa
|
|
 |
zakończyliśmy naszą wspólną historię, znaczy on zakończył. a teraz nagle tak po prostu ma czelność napisać do mnie bez żadnych skrupułów. | szyszuniaa
|
|
 |
Bo wolała skłamać i cierpieć, niż namieszać mu w życiu.
|
|
 |
To nie jest normalny ból. nie jest on porównywalny z tym fizycznym. na niego nie ma tabletki, nie ma sposobu by się go pozbyć. on tkwi w Tobie, i oddziaływuje tak silno , że nie możesz oddychać. rozprzestrzenia się w całej Tobie i nie pozwala na normalne funkcjonowanie. ten ból to tęsknota...
|
|
 |
Pewna mądra kobieta podczas wędrówki po górach znalazła w strumieniu cenny kamień. Następnego dnia napotkała podróżnika, który był bardzo głodny. Mądra kobieta otworzyła tedy torbę i podzieliła się z nim swoim jedzeniem. Głodny człowiek dostrzegł drogocenny kamień w jej tobołku, zachwycił się nim, po czym zwrócił się do niej z prośbą, by mu go podarowała. Mądra kobieta zrobiła, jak prosił, bez chwili zwłoki.
Podróżnik odszedł, radując się swoim szczęściem. Wiedział, że dostanie za ten klejnot taką furę pieniędzy, że już do końca życia nie będzie musiał martwić się o swoją strawę.
Po kilku dniach powrócił wszakże w to samo miejsce w poszukiwaniu mądrej kobiety. Kiedy ją już odnalazł, zwrócił jej kamień i powiedział:
"Dużo myślałem. Wiem, że ten klejnot jest bardzo wartościowy, ale oddaję ci go w nadziei, że podarujesz mi coś o wiele bardziej cennego. Jeśli możesz, ofiaruj mi tę rzecz, która pozwoliła ci dać mi ten kamień".
|
|
 |
Zaczął ją unikać, przestał pisać, traktuje ją jak powietrze. A ona nawet nie wie dlaczego.
|
|
 |
rozpamiętując to co było, możesz stracić to co się rodzi.
|
|
 |
czas zapomnieć, że był. zniszczyć w sobie wspomnienia, które wciąż jeszcze ranią. wyrzucić z serca wszystkie słowa, wszystkie gesty i najpiękniejsze spojrzenia. pozbyć się widocznych śladów jego obecności. czas żyć życiem. nie nim.
|
|
 |
Analizując moje życie, mam nieodparte wrażenie, że to nie rzeczywistość, lecz jakiś niepojęty sen wariata.
|
|
 |
'nie potrafię się w to zaangażować. po prostu nie umiem, przepraszam' - usłyszałam z jego ust. oczy od razu zaszkliły się. kropla za kroplą zaczęły spadać na policzki. usiadłam i zakryłam twarz rękami. 'ale nie płacz, znajdziesz sobie kogoś innego, lepszego ode mnie, który będzie nadawał się do związku!' - powiedział. 'zrozumiesz, że nie chcę? nie chcę. kurwa to w Tobie się zakochałam!' - wykrzyczałam mu prosto w twarz. 'przepraszam..' - wyjąkał. 'przepraszam? i myślisz że to wystarczy? skoro wiedziałeś to po co pakowałeś się w to wszystko?' - wyszeptałam i odeszłam. spijałam słone łzy z moich policzek podczas biegu na boisko. tam usiadłam bezsilna, ze złamanym sercem i brakiem wiary w ludzi. | szyszuniaa
|
|
|
|