 |
Bo Bóg dał nam HIP-HOP by nas zjednoczyć, by otworzyć nam oczy.
|
|
 |
- Rozum a dlaczego zwracasz uwagę na samych kretynów?
- Serce to Ty bijesz jak popierdolone na ich widok.
|
|
 |
Ogarnij swój pierdolnik, bo stracisz tych, którzy są dla Ciebie naprawdę ważni.
|
|
 |
W pijaną noc, pijani my, ręka za rękę będziemy szli.
|
|
 |
jednym spojrzeniem rozbijasz ich długie związki.
|
|
 |
Szanse mamy ciągle niezłe.
|
|
 |
cała zakrwawiona, podbiegła do niego. - nie, nie, nie. - zaczęła krzyczeć, szczypiąc się na wszystkie możliwe sposoby. - jesteś i będziesz. tak, tak, tak. - wypowiadała pomiędzy próbami na złapanie oddechu. ręce. pokaleczone od szkła ręce. rozbijanie filiżanek z których wspólnie pijali czekoladę wymieniając się najsłodszymi pocałunkami świata. jego puste, tępe spojrzenie, utwierdzające ją w fakcie, że o dziś musi radzić sobie sama. jak dziecko oddanie do domu dziecka. jak szczeniak, oddany do schroniska. - bądź. nie rób mi tego. - błagała osuwając się z niemocy na nogach. - byłem. przepraszam, że byłem. - wypowiedział, napięcie odwracając się w drugą stronę. wiedząc, że gorszą krzywdę zrobił jej swoją obecnością niż tym, gdyby nigdy się nie pojawił. pozostawiona sama sobie z zakrwawioną koszulka, zaczęła strzepywać opiłki porcelany, które ówcześnie starała się wgniesć w swoją klatkę piersiową z nadzieją, że uda jej się dotrzeć do serca, uciszając jego krzyk. nieskutecznie.
|
|
 |
rzucając we mnie kłamstwem - przegrałeś. bo ja rzuciłam w ciebie prawdą, której nie udźwignąłeś.
|
|
 |
i może powiedziałam kilka słów za dużo, lecz gdybym milczała, nigdy nie zrozumiałbyś jak wiele dla mnie znaczysz.
|
|
 |
nie ma nic gorszego od zwyklego przyzwyczajenia. od zwykłego wyciągania z szafki dwóch kubków zamiast jednego i wybuchanie płaczem, na samo dno herbaty. nie ma nic bardziej toksycznego niż nadzieja, że coś trwa wiecznie. że uczucia nie przemijają, a ludzie nie odchodzą. widywanie kogoś jedynie po zamknięciu swoich oczu jest najgorszą, najbardziej prymitywną formą cierpienia. zapomnienie zapachu, dreszczy na plecach poprzedzonych dotykiem. z czasem spojrzenia, które kiedyś było wszystkim. a to wszystko odeszło, pozostawiając nas z pustymi rękami i sercem, jak okradziony ze swojego minimalnego dobytku, bezdomny. bez niczego.
|
|
 |
poczułam Jego zapach. przywitał się ze mną na przywitanie całusem. następnie wziął moją dłoń i ruszyliśmy przed siebie. szliśmy i szliśmy. w pewnym momencie się zatrzymałeś. 'pamiętasz co mi obiecałaś?' - zapytał. 'pamiętam' - odpowiedziałam. nastała chwila ciszy. nachyliłeś się, bym nie musiała stać na palcach i po chwili zamknąłeś nasze usta w głębokim pocałunku. wszystko wręcz idealnie... szkoda tylko, że to sen. | szyszuniaa
|
|
|
|