 |
no spoko, dzięki za wszystko, chuj z tym, że znowu nie wyszło.
|
|
 |
chyba mnie pojebało, chyba nadal cię kocham .
|
|
 |
Fajnie słucha się kłamstw, kiedy zna się prawdę, nie powiem, że nie.
|
|
 |
może szczęście jeszcze nadejdzie..
|
|
 |
normalny uśmiech, banalne spojrzenie, a jednak coś wyjątkowego .
|
|
 |
|
Najebany człowiek, to szczęśliwy człowiek ! [phi]
|
|
 |
moje zakrwawione serce chcę dać właśnie tobie, takie przesiąknięte aromatem gorzkiej, świeżej kawy, podtopione w whiskey, z zakurzonym zaufaniem na dnie, ściskające z każdym razem, kiedy trzymam w ręku nóż za ostrzę i spaceruję z nim w ciemności po pustym domu, zepsute produkujące zły z większą wydajnością, niż kiedyś, zostań proszę jego mechanikiem.
|
|
 |
problem polega chyba na tym, że ja sama siebie nie kocham.
|
|
 |
i nie wiem już, czy jestem na dnie, czy w dziurze bez dna.
|
|
 |
znów okłamuję wszystkich, że jest dobrze, że nic się nie stało, a te oczy, to jakieś uczulenie, czy zapalenie spojówek, które dopada mnie co parę miesięcy. z tą najbardziej fałszywą postacią uśmiechu, jaką potrafię z siebie wydobyć wstaję z łóżka, mocząc policzki, znów i znów.
|
|
 |
pozwól, że umrę tutaj sama, zostaw mnie, niech ból wyszarpie ze mnie serce, wydrapie pazurami resztki sił, nie będę się bronić, nie jestem w stanie i nie chcę, żebyś na to patrzył.
|
|
 |
jestem w pułapce własnych uczuć, mam związane ręce grubym, szorstkim sznurem psychiki, duszę się brakiem wytchnienia, brakiem poczucia spokoju, brakiem miejsca, gdzie będę mogła odpocząć, gdzie wyrzuty sumienia mnie nie zauważa, nie znajdą, nie zaczną biczować, jak codziennie.
|
|
|
|