 |
Siedziałam na lekcji j. polskiego. Byłam obecna ciałem, ale nie myślami. Myślami byłam z nim. W sali obok. W pewnym momencie Pani zapytała jak się nazywał twórca lektury, którą omawiamy. Wypowiedziałam jego imię. Pani zaczęła się śmiać i powiedziała: "Dziewczyno Twórca lektury, nie Twoich marzeń."
|
|
 |
Obiecaj mi, że nigdy nie zapomnimy, kim dla siebie jesteśmy, ile razem przeżyliśmy i ile jeszcze przejdziemy, obiecaj mi, że będziemy zawsze i nie będziemy musieli przypominać sobie, że powinniśmy być, obiecaj mi, że za miesiąc, pół roku czy dwa lata z takim samym zapałem będziemy planować swoje wspólne życie, obiecaj mi, że będąc na drugim końcu świata nie będę musiała zastanawiać się, co w tym momencie robisz, bo właśnie będziemy kolejną godzinę gadać przez telefon, obiecaj mi, że nigdy nie będę musiała płakać podczas oglądania naszych wspólnych zdjęć, obiecaj mi, że nie muszę się niczego obawiać. obiecaj mi, proszę..
|
|
 |
Tak Ty też byłaś jedyną , najwspanialszą dziewczyną pod słońcem z którą spędzi resztę życia. Ale uwierz nie zależało mu skoro odszedł.
|
|
 |
- Wiesz dlaczego jak rysujesz serce nigdy ono nie jest równe ?
-Nie , dlaczego?
-Bo zawsze jedna osoba kocha cię bardziej niż inne .
|
|
 |
I może popełniam błąd. może kocham go za bardzo. i może będę później zajebiście cierpieć. ale do cholery zrozum, że jestem w tym momencie szczęśliwa. tak bezwarunkowo cholernie szczęśliwa .
|
|
 |
3 miesiące i dwa dni. długo Cię nie ma.
|
|
 |
znasz to uczucie, kiedy ktoś, najczęściej bliska ci osoba, prosi cie o pomoc, a ty nie jesteś w stanie jej pomóc, nie jesteś w stanie nawet powiedzieć jej, nie.
|
|
 |
nigdy nie przestawajcie wierzyć w marzenia, nigdy nie dajcie sobie wmówić, ze czegoś nie potraficie, człowiek to człowiek, jest w stanie pokonać każdy mur.
|
|
 |
nie da się cofnąć czasu, ani też iść wciąż na przód nie spoglądając za siebie, nie potrafię tak, choć wiem, że jedynym, co należy do mnie w nieskończonej istocie świata to dzisiaj i obecna chwila, reszta została już zapisana, nie mogę do niej wrócić i nic zmienić, już nigdy. a to, co zrobimy teraz także zostanie spalone bez odwrotu. o przyszłość nawet nie pytam, bo każda myśl może być, jak niespodziewany nóż w plecy, który wbijamy sobie właśnie w tym momencie, albo odsuwamy się i uciekamy z miejsca zdarzenia, licząc, że czas nigdy nas nie dogoni.
|
|
 |
prawda jest taka, że to, co niszczy moje wnętrze to strach przed możliwością powrotu przeszłości, która właśnie z tego powodu wciąż jest obecna i daje o sobie znać każdej nocy krzycząc w echu kropel spadających na zimną podłogę, w miejscu, które stało się moją klatką beznadziei.
|
|
 |
każdego ranka wstaję, podnoszę w górę moje wyćwiczone już kąciki ust, maluję oczy, zacieram blizny i na moment zaszywam rany, żeby później sam na sam ze sobą drastycznie je rozpruć. i wciąż udaję, że jest dobrze, bo przecież nie może być inaczej, nie u mnie, nie teraz. a jednak coś w środku tak nieustannie piecze, szczypie i rozdziera. bezsilność gromadzi się pod powiekami wciąż i wciąż, tak ciężko funkcjonować w doskonałej masce, kiedy czujesz, że to wszystko nie ma sensu, bo jest budowane na jednym wielkim kłamstwie.
|
|
 |
a najgorsze jest to, że znów nic, zupełnie nic mi się nie chce. ogarnia mnie wciąż zmęczenie, którego nie jestem w stanie usprawiedliwić. niby wszystko jest w porządku, niby nie ma prawa być źle, niby świat widzi nade mną wielkie, jasne słońce, niby mogłabym rzygać tęczą. wiem, że tym razem boli bardziej niż kiedykolwiek, bo boli tylko w moim własnym wnętrzu, nauczyłam się, że nie mogę zawracać innym głowy problemami, których tak naprawdę nie ma, bo chyba nie ma mnie.
|
|
|
|