|
Czy tylko ja zauważam niepokój w chłodnym powietrzu dnia
|
|
|
nie jestem wulgarna , toleruję wszystkich i nie oceniam ludzi których nie znam . i fakt , nie gadałam z nią , nie mam pojęcia jaka jest , raz w życiu wymieniłyśmy się jednym sztucznym uśmiechem i poza boczeniem się na siebie i udawaniem , że nic do siebie nie mamy nic nas nie łączy . oprócz tego , że jest najlepszą koleżanką mojego mężczyzny i wiem , że nic oprócz tego ich nie łączy i choć to zupełnie nie w moim stylu przechodząc koło niej przyjebała bym jej w ten gruby paskudny ryj na którym nigdy jeszcze nie widziałam uśmiechu
|
|
|
i trochę mniej jem, trochę mniej śpię, trochę mniej żyje. jestem sama ze sobą. bez zbędnej widowni przeżywam kolejny dzień pełen spokoju. jestem tylko ja i moje cztery ściany, które po brzegi wypełniane są ciszą mieszającą się z cichym szlochem. sufit, na którym pędzlem wyobraźni maluje różne obrazy... coraz częściej łapie się na nierównym biciu serca, na ucieczkach myśli. czasami tracę kontakt z rzeczywistością szukając odpowiedzi na to co się ze mną dzieje. jestem wrakiem. boję się. coraz częściej budzę się z krzykiem, dłonie drżą a usta cicho błagają o spokój. boję się samej siebie. zmieniłam się
|
|
|
Przyjdź tu. Wpadnij do mojego pokoju jak huragan niosąc za sobą masę szczęścia. Wróć. Bądź tu przy mnie każdego ranka. Jedź ze mną śniadania, bij się poduszkami, rób naleśniki, graj na konsoli, całuj mnie w najmniej odpowiednim do tego momencie.. Kłóć się o najmniej istotne rzeczy. Krzycz, bij, gryź, łaskocz, drap by spojrzeć na mnie wzrokiem "jeszcze Ci mało?" Wyjadaj ulubione cukierki a potem rób tą swoją niewinną minę, której nie mogę się oprzeć. Twórz na mojej głowie "rozpierdol szopena", używaj mojej szczoteczki do zębów i zabieraj z szafy swoje bluzy. Wróć. Wróć i ponownie mieszaj mi w życiu.. Na nowo stwórz tu nasz idealny świat.. ten, który zakłada co rano dwie różne skarpetki. Ten, który w stanie jesteśmy zrozumieć tylko My. Przyjdź tu i zostań na zawsze bo nie mam już siły tęsknić. [
|
|
|
przecież jestem już dużą dziewczynką, przecież zaraz skończą mi się palce, żeby pokazać ile mam lat, przecież życie skopało mi już tak dupę, że jest ona uodporniona na każdy ból, przecież to że pije, pale i ćpam, nie znaczy że sobie nie daje rady, bo daje, idealnie. tylko odrobinę podupadam, tylko gubię po drodze kawałeczki siebie tylko się rozpadam, tylko zaraz wybuchnę, eksploduję i zniknę.
|
|
|
Wziąłbym łyka i o nic nie pytał, pocałowałbym Cię w usta, by poczuć smak życia. Odwrócił się, przyłożył sobie lufę do skroni, gdyby miało nie być jutra - tak właśnie bym zrobił.
|
|
|
Próbowałeś kiedyś walczyć ze sobą? Wmawiać sobie, że masz rację, choć tak naprawdę nawet się o nią nie otarłeś? Mówić, że jest dobrze, a wewnątrz czuć wybuchające cząsteczki kłamstwa? Miałeś kiedyś tak, że idąc ulicą, zatrzymałeś się by przez dłuższą chwilę móc zastanowić się po co to robisz? Za chwilę wsiądziesz do autobusu, wejdziesz do domu, zamkniesz się w swoich czterech ścianach i znów będziesz odświeżał wyryte głęboko w mózgu zdanie "Jest dobrze". I tak do wieczora, aż po raz kolejny nie odechce Ci się żyć. Aż nie zanurzysz ciała w wannie, wstrzymując oddech. Będziesz się męczył tak długo, dopóki nie dotrze do Ciebie, jak jest naprawdę. Dopóki nie zrozumiesz, że tak w ogóle to nie ma życia, to tylko odwieczna walka ze śmiercią. Nie ma ludzi, to tylko fałszywe hieny. Nie ma nic, bo nikt dziś się nie stara. Podobno nie warto.
|
|
|
nie pamiętam kiedy zasnęłam bez leków, kiedy nie miałam kaca i nie straciłam dwóch dych na fajki w ciągu doby. zrobiło sie tak niewiarygodnie źle, beznadziejnie i fatalnie. do tak dawna, tak wiele sie nie psuło. wypada mi z rąk wszystko, słyszę tępy huk rozbijanych o podłogę uczuć, a ja na swoich trzynastocentymetorowych szpilkach depcze je, potem nie potrafię tego poskładać, złożyć w całość. nie radze sobie, krzyczę i płacze na przemian. tak smutno, pusto i obco tu bez ciebie
|
|
|
Jest bardzo sentymentalny. Czarujący i trochę niepoukładany. Ma coś z łobuza i romantyka. Prawdziwy szaleniec, którego porządnie jest grzechem godnym piekła. Drzemie w nim ogromna zagadka, której pewnie jeszcze do końca nie zrozumiałam. Jest tu. między nami choć tak naprawdę do końca nie jest sobą. Zawsze ma dużo do powiedzenia a swoich racji broni jak najcenniejszego prezentu. Jest mądry. Wspomnienia go zabijają ale nie pozwolę mu upaść. Nie pozwolę aby dotknął dna bo na to nie zasługuje. Jest cudowny, wyrozumiały i opiekuńczy. Zawsze postawi do pionu i pokaże, ze warto cieszyć się życiem. Uwielbiam go. Uwielbiam jak mówi, że jestem Mamutem i mam ogromna dupę. Jak jestem Kapciem i inne tego typu określenia, za które nie umiem się na niego gniewać. Jest mi bliski. Bardzo. i choć to wszystko nie powinno tak się potoczyć to mocno w niego wierzę. Mocno trzymam za niego kciuki i powtarzam, ze da radę. Musi..dla mnie. Nie może mnie tu zostawić bo za mocno go kosiam
|
|
|
a jeśli Bóg istnieje to niech się nie wtrąca Niech nie zabiera ludzi i nie podstawia nowych - przecież nikt niczyjego miejsca nie zajmie Niech nie polewa nas łzami, ni nie posypuje goryczą Niech nie podkłada nóg, bo i tak skutecznie potykamy się o kłody jakie podstawiają nam ludzie
|
|
|
Usiądź koło mnie i swoją dłonią dotknij mojej. Na mojej twarzy pojawi się nieśmiały uśmiech. Policzki delikatnie się zarumienią. Zagryzę wargi i popatrzę w Twoją stronę. Uśmiechnę się pewnie po czym spojrzę na nasze dłonie. Tak idealnie do siebie pasują. Odwrócę głowę bojąc się kolejnego Twojego ruchu. Serce będzie wybijało swój rytm. Przysuniesz się jeszcze bliżej by dotknąć ustami mojej szyi. Moje ciało przejdzie dreszcz. Ponownie odwrócę głowę by obdarować Cię uśmiechem ale Ty nie pozwolisz spojrzeć mi w tamtą stronę kolejny raz. Nie pozwolisz odwrócić wzroku. Uwięzisz moje usta w swoich tuląc w swoich ramionach moje delikatne ciało. Będziesz ogrzewał je ciepłem swojego serca. Będę szczęśliwa. Cholernie szczęśliwa
|
|
|
-ale ona dzikoo wygląda. - noo. jak chwast w polu
|
|
|
|