 |
Wspomnienia należy zachować, lecz nie można nimi żyć.
|
|
 |
O miłości, zapominasz po trzech miesiącach, o wielkiej miłości po trzech latach, a o prawdziwej miłości pamiętasz przez całe życie.
|
|
 |
Znaczysz więcej niż niejeden by chciał, ale i tak tego nie docenisz.
|
|
 |
Znalazła w szafie Jego bluzę. Wciąż pachniała Nim i miała na sobie nić wspomnień. Założyła ją i wtedy poczuła dziwne uczucie zwane pożądaniem.
|
|
 |
nie wiem ile jeszcze czasu, będę w stanie kochać za nas dwoje, bo skarbie, to naprawdę trudne, gdy każdego dnia wbijasz mi tysiące noży w ledwo bijące już serce. nie uważasz, że to chore? jesteś powodem, przez który przyspiesza pompując miłość i równocześnie też powodem, przez które krwawi co noc. nie daję pomału rady, tracę siły, nadzieje, determinacje, by walczyć o ten związek, by walczyć o Ciebie. daj mi jakiś znak, że Tobie też zależy, daj mi motywacje, bo czuję, że to wszystko prowadzi nas ku zagładzie.
|
|
 |
jest mi zimno. całe ciało co chwila wzdryga się pod wpływem przypływu kolejnych dreszczy. czuję jak chłód przenika ciało, jak sprawnie odnajduje drogę do serca, które jeszcze niedawno, biło mocno, rozpalone miłością do niego. czuję jak łzy spływają policzkami, następnie szyją i kończą swą drogę gdzieś na klatce piersiowej. obraz się zamazuje, a zimno coraz sprawniej zamraża serce. co się stało? co znowu zrobiłam źle? dlaczego taki jest? dlaczego znowu jakiś cień pada na nasz związek? oddala się ode mnie, jest tak przeraźliwie daleko. nie mogę go dotknąć, nie mogę poczuć, ze jest mój, całkowicie. wymyka się z moich dłoni, niczym porcelanowa figurka. nie wiem już co mam robić, jak dotrzeć do jego wnętrza. gdzie szukać klucza, który otworzy drzwi do środka jego duszy? ponownie moje ciało przebiega dreszcz, chłód otulił całe serce. znowu jestem gdzieś na dnie, znowu nie mogę liczyć na jego wsparcie.
|
|
 |
boimy się zmian, bo nie wiemy co ze sobą przyniosą, bo nie mamy pewności, czy nie namieszają jeszcze bardziej. strach paraliżuje nas tak bardzo, że wolimy tkwić w tym bagnie, nie podejmować żadnych prób walki, w obawie, że ugrzęźniemy bardziej. sprawa wygląda poważnie, okej. każdy najmniejszy ruch, nieostrożny i gwałtowny, może sprawić, że polegniemy. tylko hej, popatrz. warto zaryzykować, warto spróbować. wystarczy złapać się promyczka nadziei, trzymać go mocno i małymi kroczkami ruszać naprzód. przestań się bać, przestań analizować. świat należy do odważnych, czas na Ciebie.
|
|
 |
kochałbyś mnie taką? w dresie, bez krzty makijażu, z nieładem na głowie? kochałbyś, widząc prawdziwą mnie? tę dziewczynę, która zdjęła maskę, która przestała grać? kochałbyś, gdyby każdy sekret i każda tajemnica ujrzała światło dzienne? gdybym pokazała Ci swoje poniszczone serce? kochałbyś, nawet wtedy, gdy zapłakana opowiadałabym o rodzinie? o ojcu alkoholiku? kochałbyś mnie? dziewczynę z bliznami, ranami i zadrapaniami? kochałbyś?
|
|
 |
nie chcę wracać do dni, w których jedynym moim celem, było zmobilizowanie się by wstać z łóżka. nie chcę ponownie czuć się jak wrak człowieka. nie chcę, patrząc w swoje odbicie, widzieć obcą osobę, nie poznawać dawnej siebie. nie chcę, by myśli samobójcze znowu wkradły się do mojej głowy, by znowu odbierały sens życia. nie chcę, bo dobrze pamiętam jak się wtedy czułam, co działo się w środku mnie. nic nie miało sensu, każdy ruch i każdy oddech wydawał się stratą czasu. każda czynność zostawała wykonana by mieć święty spokój, by mama w końcu się odczepiła. nie miałam apetytu, żyłam jedynie miłością do człowieka, który na nią nie zasługiwał. olałam szkołę, znajomych, dom. żyłam jego życiem, chciałam każdą chwilę spędzić w tym toksycznym świecie. cudem wyleczyłam się z tej popapranej znajomości, otworzyłam oczy i dostrzegłam prawdę. dlatego nie chcę powtórki, nie chcę umierać każdej nocy.
|
|
 |
spacer, tak, właśnie tego mi było trzeba. z słuchawkami w uszach i szlugiem w kieszeni ruszyłam do lasu, by pobyć sam na sam z myślami, by poukładać w głowie cały ten bajzel. idąc nowymi ścieżkami po raz pierwszy uśmiechałam się sama do siebie, uśmiechałam się do wspomnień, do chwil, w których byłam szczęśliwa. rozglądając się dookoła, moją uwagę przykuła wysoka góra, której szczyt wydawał się tak odległy. nie myśląc długo, zaczęłam się na nią wspinać. krok za krokiem, omijając porozrzucane gałęzie, w końcu znalazłam się u celu. spoglądając w zachmurzone niebo, a następnie na rozciągający się widok bezkresu drzew, wzięłam głęboki wdech i krzycząc, że go kocham, poczułam się wolna. powiedziałam to, ogłosiłam całemu światu, że oddałam mu serce, że teraz bije, bo ma dla kogo.
|
|
|
|