|
Chodź, pocałuję cię tam, gdzie się kończysz i zaczynasz, chodź, pocałuję cię w trzecie oko, chodź, pocałuję cię w czoło, w głowę, w stopę, w pępek, w kolano, w knykieć, w sutki, w pępek, w duszę, chodź, pocałuję cię w twoje serce. Na dzień dobry. Na dobranoc. Na zawsze. Na nigdy. Na teraz. W samo serce.
|
|
|
'- Jaka Ona była?
- A płakałeś kiedyś, synu?
- Każdy chyba..
- Ja płakałem, gorzko płakałem, jak było mi źle, jak jej nie było, nie miałem jej, a chciałem, potrzebowałem. Wiedziałem od początku, że tylko ją.. i tylko z nią, wszystko. Z nią leżeć w słońcu, z nią wędrować, jak oglądać świat to jej oczami, mówić, to jej ustami... ale znikała i nie miałem jej, i sił też nie miałem, i łamałem się jak sucha gałąź. I rwałem włosy z głowy, myśląc, jak ją zatrzymać, kiedy traciłem ją z oczu. Potrzebowałem jej głosu, śmiechu, jej łez, bardziej niż ona mnie całego... Myślisz, synu, że mi wstyd? Postawiłbym pomnik i zapisał to wszystko na nim, i klękałbym przed nim, do końca życia.
|
|
|
Może to właśnie Pan ją uratuje! Pan ją udoskonali, rozwinie jej serce, pokieruje myślami. Tyle dziewcząt dziś ginie dlatego tylko, że myśli ich są źle pokierowane.
|
|
|
nie obwiniaj się cały czas. obwiń się raz i żyj dalej.
|
|
|
Gdy mijając ją mój wzrok zastygł w jej źrenicach, wiedziałem, że nie jestem warty nawet sekund z jej życia. I może gdyby mnie nie znała by odwzajemniała uśmiech, wiesz, to przeze mnie nieraz płakała w poduszkę.
|
|
|
Co mam napisać, podobno lubisz prawdę? jak lubisz, to co ryczysz zawsze, kiedy ją wygarnę
|
|
|
pamietasz te gimnazjalne czasy ? kiedy dzieciom od dobrobytu przewracało sie w głowie, odstawałeś od wszystkich ale nie przejmowałeś się żadnym złym słowem, jebało Cie co ktoś o Tobie powie
|
|
|
Po czwarte, nauczyłam się, że niektórzy ludzie są na zawsze, a niektórzy tylko sporadycznie, i że nie mam żadnego wpływu na to, kto będzie na zawsze, a kto od czasu do czasu.
|
|
|
Człowiek jest do wszystkiego w stanie przywyknąć. Wytrzymuje ból, zrywa kontakt, zaczyna, zapomina , zdarza mu się zaprzepaścić największe namiętności. Ale czasami wystarczy byle głupstwo by się przekonać, że te drzwi tak na prawdę nigdy nie zostały zamknięte na klucz.
|
|
|
Przecież to była przeszłość. Nic więcej. Stare fotografie. Tamte ulice. Tamten czas. Tamte miejsca. Tamto ciepło. Śmiech i płacz. Radość powitania i smutek rozstania. Pijane noce i beznadziejnie trzeźwe dni. Drapanie za uszkiem i delikatne pieszczoty. Regularność. Uczuciowa stabilizacja. Przeszłość.
|
|
|
"[…] tu nie można nigdzie chodzić, tu nie można nigdzie bywać, nie można niczego robić, bo zawsze zauważą, zawsze skomentują. No, chyba że nie ma się twarzy. Jak oni. Ci, którzy mówią."
|
|
|
|