 |
Nie potrafię doszukać się tego, co sprawiało, że byłeś tak magiczną osobą. Tak pełen męskości, którą podkreślał Twój dwudniowy, szorstki zarost na twarzy. Idealnie ułożone włosy, których jeden kosmyk delikatnie okrywał Ci czoło. Malutki, zgrabny nos, który wdychał z powietrza wszystkie toksyny, włączając w to moją cholernie silną miłość do Ciebie. Oczy, których kolor był nieziemski. Źrenice powiększające się, wraz z każdym najdrobniejszym ruchem Twych powiek.Usta koloru ciemnego różu, pragnące ogromnej czułości, w postaci pocałunków składanych moimi spierzchłymi wargami. Wystające kości policzkowe dodające powagi Twej niemalże idealnej osobie. Czegoś było tu brak.. Niestety mogę analizować tylko na własnych domysłach. Twoja osoba, każdy Twój ruch, gest- był czystą perfekcją. Może nadal jest, niestety sama już się pogubiłam.. Ale jestem pewna jednej rzeczy. Wiem, że na wieki będziesz istniał w mym sercu. Nawet, gdy ulotnisz się wraz z powietrzem. Na zawsze.
|
|
 |
I wtedy, kiedy będzie mi Ciebie najbardziej brak- zadam sobie pytanie, dlaczego tak bardzo pokochałam kogoś, kto rozerwał moje serce na strzępy.
|
|
 |
Zniknąłeś bez żalu wraz z zachodzącym słońcem.
|
|
 |
Głodni miłości, czułości, namiętności pośród pozoru euforycznej radości.
|
|
 |
Postaraj się zdobyć to, co kochasz. W przeciwnym razie będziesz musiał pokochać to, co masz.
|
|
 |
I zapamiętaj sobie na zawsze tylko jedną, jedyną rzecz. Nie wybaczę Ci przenigdy na świecie tego, że wyrwałeś mi serce z klatki piersiowej, po czym ze wściekłością w oczach rzuciłeś nim na podłogę i z całych sił zacząłeś po nim deptać. Ja oglądałam to w zawrotnym tempie, resztkami sił, gdy spadałam w pół nieżywa na ziemię. I wtedy właśnie królowa śmierci wybrała moment, w którym dobiegł koniec mego żywota. Teraz stoję u progu wielkiej bramy, od której bije przepiękny, śnieżnobiały blask. Witam progi boskich sfer niebieskich, gdzie mogę przyglądać się życiu tętniącemu na ziemi. To miejsce, które jest skupiskiem czystych, ludzkich dusz. To raj zranionych serc, na zawsze uwięzionych w katuszach miłości.
|
|
 |
Byłeś powodem, który sprawiał, że każdy dzień był nieskończonym pięknem.
|
|
 |
Grafomani zamalowali mi okna na radosc , przez to nie widzę bólu i tego ze za oknem wszyscy płaczą. Nie widzę jak całujesz go pod blokiem i czule rozmawiasz z nim. Nie wiem ile tak wytrzymam ale to lepsze niz przesiadywanie na strychu wspomnień i przyglądanie się na zniszczone życie .
|
|
 |
Nauczyłem się patrzeć z zamkniętymi oczami mimo przyzwyczajenia do tejo ze me oczy zawsze byly otwarte. Teraz widzę więcej , moze nawet częściej sie uśmiecham. To ból zlepił mi oczy i jestem mu za to wdzięczny, ze mimo życia w kłamstwie już nigdy go nie spotkam .
|
|
|
|