 |
|
a Ty nadal rozwalasz mnie i składasz jak dziecko puzzle. każdego dnia odkrywam inny atom Twojej osobowości, sprawdzam fakturę skóry, koncentruję się na kurwikach, które kryjesz w tęczówkach. jesteś jak gorąca czekolada w zimowy dzień, rozgrzewasz do granic przyzwoitości i maltretujesz słodkością. znowu wyrywamy słowa z naszych ust kodując przy tym najistotniejsze informacje. planujemy przyszłość doskonałą, przepełnioną marzeniami i wiarą w lepsze jutro. czarujesz spojrzeniami rzucanymi, niby to od niechcenia, znad firanki niesamowicie długich rzęs i co najważniejsze jesteś, Twoja obecność wystarczy mi na wieczność.
|
|
 |
|
w końcu musiał nadejść ten destrukcyjny moment. w naszych sercach załomotało. nadmiar alkoholu obudził w nas zwierzęce instynkty. walka o rzeczy zupełnie nieistotne przyniosła ból, który ciężko wymazać z pamięci. płaczę, bo inaczej nie potrafię. mam dosyć bycia zimną suką. chciałabym odnaleźć się w tym wszystkim, stać się bardziej tolerancyjna, mniej odpowiedzialna i opiekuńcza. przecież tak bardzo kocham, a miłość potrafi przenosić góry. może za szybko dorosłam i moje plany są niewykonalne. marzy mi się równowaga.
|
|
 |
|
chciałabym mieć tą jebaną pewność że się nie zawiode, że jesteś tego wszystkiego warty, że ustabilizuje się moje życie, że nabierze kolorów, że będzie bardziej wkscytujący, że będę mieć dla kogo wstawać, dla kogo żyć. Chciałabym żeby się udało.. nam. Zebyśmy się nie zawiedli na sobie, żebyśmy byli szczęśliwi i tak cholernie zakochani bez opamiętania/olkin
|
|
 |
|
zrobiłabym dużo, po to by dowiedzieć się na czym stoje, ogromnie dużo /olkin
|
|
 |
|
kłóciłam się z przyjacielem, że nie chce zrobić i wysłać mi swojego zdjęcia, ponieważ od czterech miesięcy wypędzałam go do fryzjera i dopiero teraz się wybrał. "nieee wyśle Ci i nie kłóć się, napewno nie teraz za tydzień jak się zobaczymy to odrosną" - "proszę proszę, nie lubisz mnie no dobra" moja forma szantażu dla niego zawsze się sprawdzała jednak nie teraz - "pieprzysz głupoty. " - "jakbyś mnie lubiał tak chociaż troszkę jak przyjaciółkę wysłałbyś mi " - chciałam go szantażować dalej, jednak dość długo nie odpisywał byłam pewna, że robi to dla mnie, za chwile dostaje wiadomość -"kocham.." odesłałam mu tylko ";*" będącw termicznym szoku przez cały wieczór. / olkin
|
|
 |
|
z drugiej strony patrząc taką masz kobietę, pamiętaj jakim jesteś sam facetem
|
|
 |
|
jeżeli nigdy nie spróbujesz czekolady, w życiu nie najdzie Cię na nią ochota. jeżeli nigdy nie będziesz dla niego ważna, Twoje serce nie zdechnie jak mucha na parapecie, kiedy nagle przestaniesz być.
|
|
 |
|
nie miało dla mnie znaczenia to, że nadal miałam na sobie piżamę, ani to, że mój rozmazany makijaż nadawał mi wygląd klauna. szłam przed siebie. do windy, gdzie na jednym z pięter wsiadł sąsiad z przerażeniem spojrzawszy na mnie, miałam wrażenie że dzwoni na pogotowie psychiatryczne, kiedy niechybnie obrócił się i zaczął stukać w klawiaturę telefonu zakrywając cały aparat. wysiadłam. lało jak z cebra, ale co to dla mnie. szłam, nie widząc niczego przed sobą, z trudnością otwierałam oczy zważając na litry wlewającego się deszczu w moje oczy. światła, to to. stanęłam, ale każde z aut nieudolnie mnie wymijało trąbiąc jak na frustratkę, którą rzeczywiście mnie sprawiłeś. więc położyłam się. jak zawsze, wtedy kiedy wbijałeś mi w serce kolejną szpilkę a ja chowałam się pod łożkiem zanosząc płaczem. tym razem wbileś mi nóż. tym razem położyłam się na ulicy. tym razem, nawet nie zdążyłam zapłakać.
|
|
 |
|
nie umiem żyć z nim, nie umiem żyć bez niego.
|
|
 |
|
'i nie wiem co bym zrobił gdybyś tam gdzieś pojawiła się w drzwiach, piękna jak zawsze. nienawiść uszłaby ze mnie pewnie nagle i powiedziałbym Ci wprost, kochanie, że nasz czas nadszedł'
|
|
 |
|
jestem lepsza bez ciebie, bardziej niż ty, bardziej niż wiesz
|
|
 |
|
To zawsze Ty wyciągałeś mnie z domu by spotkać się z naszą paczką, dziś Ciebie wyciągają a Ty rezygnujesz wiedząc że ja tam jestem. Podobno byłam kimś zajebiście ważnym /olkin
|
|
|
|