 |
Niektórym ludziom chce się przyjebac za to, że oddychają | dzyndzeel
|
|
 |
a w twoich delikatnych ustach ukryte delikatne pocałunki .
|
|
 |
Wejdź w moje myśli i zawróć mi w głowie na zawsze . Jeżeli chcesz później zniknąć , to wcale tego nie rób . | dzyndzelek
|
|
 |
Myślę, że nie jesteś w stanie zrozumieć, co przeszłam. Więc proszę Cię, nie mów po prostu nic, nie potrzebuję Twoich pustych słów, one i tak niczego nie zmienią .
|
|
 |
|
Tkwię całkowicie wyodrębniona z tego świata, tej rzeczywistości, zawieszona gdzieś pomiędzy jednym, a drugim światem, nie mogąc czuć nic, eliminacja moich myśli, kreślenie na kartce słów, nie wypowiem ich. Nieprzenikalna pustka tkwiąca w oczach, odbijająca wszystkie twarze i spojrzenia innych ludzi, chcących wyczytać uczucia z moich źrenic, brak szans. Kształt zaróżowionych ust niezmienny, nadal obojętny na uśmiech, czy grymas, neutralność. Moje roztrzęsione ciało otula kolejna dawka zimna, otwarte okno. Wsłuchuję się w niespokojny puls serca, cichutko wspominam Twój głos, odbija się między myślami, zatarty. Twoje słowa, widzę je, pamiętam. Z Twoim imieniem na ustach zamykam oczy, biorę wdech i próbuję postawić ten krok, który zaprowadzi mnie tam, gdzie moje miejsce. Albo tu, wśród roztargnionych ludzi kompletnie zbędna, bądź gdzieś tam, nie znając co mnie czeka, inna droga. Na niej ja, szukająca swego serca - zabranego gdzieś, nie mogąc mieć go dziś, w swojej klatce piersiowej, brak.
|
|
 |
Nie ma nas, tylko smak goryczy.
|
|
 |
Nie przeciągaj pożegnania, bo to męczące. Zdecydowałeś się odejść, to idź
|
|
 |
Trace głowę kiedy jest obok.
|
|
 |
Potrzebuję snu. Na kilka lat.
|
|
 |
był mroźny wieczór, kiedy wybiegłam na dwór w samej bluzce. zaczęłam głośno szlochać kiedy u mego boku zjawił się on. nie pytając o nic, przytulił mnie. - pamiętam, jak Cię poznałem. - zaczął. - miałaś wtedy 6 lat, włosy związane w warkoczyki i ten słodki uśmiech. byłaś rozkosznym dzieckiem. ciągle się uśmiechałaś, przytulałaś i zaczepiałaś. chciałaś mi pomagać we wszystkim, pamiętasz? - spytał, odpalając szluga. - pamiętam. - mruknęłam przez łzy. - już wtedy wiedziałem, ze jesteś za dobra. któregoś wieczora zasnęłaś mi na kolanach a Ja pocałowałem Cie w czoło i szepnąłem ' żebyś w przyszłości nauczyła się być suka, bo życie skopie Ci dupę. ' - rzekł, biorąc bucha. - mogłeś się bardziej postarać. - rzuciłam przewracając oczami. nagle wstał i pociągnął mnie za rękę. - żebyś nauczyła się być suka, maluchu. - krzyknął i pocałował mnie w czoło. - a teraz weź bucha, moja mala wredoto. za zło, które będziesz czynić. - powiedział z ironicznym uśmiechem.
|
|
 |
Chcę spojrzeć w Twoje oczy, jak to grzech - niech spłonę
|
|
|
|