 |
Nie marnuj swojego zycia,tylko dlatego , ze ktos nie znalazl w swoim swiecie miejsca dla ciebie
|
|
 |
Nie potrafię nazwac tego uczucia jakim Go darzę.Czasem jest tak , ze nie wyobrazam sobie zycia bez Niego.Boję sie,ze ktoregos dnia znow odejdzie i zostawi mnie z tym bałaganem w sercu.Sa takie dni,kiedy chciala bym go nie znac,wymazac z pamieci.Zaluje chwilami,ze go poznalam i podarowalam swoje serce.Czasem go nienawidze,a jeszcze mocniej kocham.Cholernie mnie rani i niszczy,niszczy kazdym gestem i slowem ,ale mimo tego bolu jaki mi zadaje, kocham go jeszcze bardziej.
|
|
 |
i jedyne co zostało mi po tobie to łańcuszek z połówką serduszka który dałeś mi kiedyś przy jakieś okazji. ; ogarnij mnie skarbie
|
|
 |
i wszystko się zjebało , zmyło jak zamek z piasku, odeszło i nie wróci ; ogarnij mnie skarbie.
|
|
 |
coś połączyło nas. wiec trzymajmy się tego skarbie... ; ogarnij mnie skarbie
|
|
 |
a gdy brak mi sił, nie ma nikogo.
|
|
 |
- rób jak uważasz. ja dam radę, jak zawsze - będzie dobrze, zobaczysz - co masz teraz na myśli? - zgadnij - nie wiem... już się w tym gubię - kocham Cię.
|
|
 |
każda łza była ,oznaka miłości do niego. ; ogarnij mnie skarbie
|
|
 |
perspektywa zakończenia całej tej farsy. kartka, ołówek, wódka i prochy. pisanie tych ostatnich liter, zapijając leki, odpływając. żegnanie się. przelanie na ten skrawek papieru tych najistotniejszych teraz słów. przeprosin do przyjaciółki za to, że nie zdążyła zrobić mi naleśników z nutellą, co planowałyśmy, że nie założyłyśmy albumu z wakacyjnymi zdjęciami, nie pojechałyśmy na obiecany basen, nie odwiedziłyśmy Mielna i Australii. zdania do Niego z podziękowaniem za tą niewielką ilość cudownych chwil, których miało być więcej i zapewnieniem, że to dla ułatwienia wyboru dalszego działania. do mamy - przeprosiny za ostatnią spinę i za to, że zostawiam bałagan w pokoju. i ostatni akapit do Niej o tym, że już nie musi krwawić, że nie musi się zabijać, bo ja zrobię to za nią.
|
|
 |
odejdzie w ciszy , bo tak będzie łatwiej.; ogarnij mnie skarbie
|
|
 |
smutno coś, ; ogarnij mnie skarbie
|
|
 |
martwię się. zaczynając od tego, że największą obawą napawa mnie to przywiązanie, moja odpowiedzialność za to jak je utrwalam i za niego, za jego serce, które trzymam w dłoniach, a przy upuszczeniu będzie równoznaczne z jego całkowitym upadkiem - nie tylko jednego mięśnia. przeraża mnie ożywienie i gotowość w jego oczach, gdy odbiera telefon od któregoś z kumpli z informacją o kolejnej spinie; zaciskam, z cholernego strachu o niego, wargę, a on wraca po godzinie i łapiąc mnie za dłonie, zapewnia, że nic się nie dzieje, by nieświadomy tego, że słyszę, kilka minut później opowiadał znajomemu, że w starciu na jego gołe ręce, przeciwnik wyciągał łom. mogłabym tłumaczyć to tym, że prawie się nie znaliśmy, gdy się w to pakowałam, ale nie przejdzie mi to przez gardło. wciąż wydaje mi się, że po prostu warto jest w tym tkwić.
|
|
|
|