 |
i nie wiem jakim słowem a nawet przekleństwem to co się teraz dzieję. bo właściwie to nie jest dobrze ale źle też nie, jest tylko dziwnie pusto. otwarte rany po ludziach, którzy mieliby na zawsze jakby co jakiś czas były posypywane solą tak dla przypomnienia, że istnieją. brakuje mi niektórych wypadów, durnych akcji i siary na ulicy. tego, że zawsze mogłam opowiedzieć im o tym co leżało mi na sercu i co jest powodem moich łez co noc. ale wcale nie żałuje, że tak się potoczyło.
|
|
 |
powoli brakuje mi sił do udawania, że wszystko jest dobrze. do ciągłego zakładania uśmiechniętej maski na twarz pokrytą bólem, zaklejania ran jednorazowymi plastrami, które i tak nie pomagają. chciałabym pozbyć się tych wszystkich fałszywych twarzy, niespełnionych obietnic i słów rzucanych na wiatr. najbardziej boli mnie kiedy on przytulając mnie, pyta dlaczego mam łzy w oczach nie wiedząc, że każdy jego gest tak bardzo mnie rani. ale nie mogę odejść, nie mogę go stracić choć nie umiem odnaleźć się w tym związku.
|
|
 |
nie potrafię patrzeć dłuższy czas w lustro, nie mogę patrzeć na tą pogubioną w uczuciach osobę. nie wyjdę bez makijaż bo boję się, że ktoś zobaczy mnie prawdziwą. unikam kontaktu wzrokowego bo nie chcę, żeby ktoś w moich oczach zobaczył ból. unikam rozmów na jego temat bo każda przynosi nagły wybuch płaczu.
|
|
 |
możesz zacząć płakać i użalać się nad życiem, bić pięściami w ścianę a nawet posunąć się do przejechania żyletką po zimnej skórze. możesz stracić sens życia, leżeć całymi dniami w łóżku z paczką chusteczek oglądając kolejny odcinek przereklamowanej miłosnej telenoweli nie wychodząc do ludzi. możesz ale zastanów się czy warto stracić kontakt z ludźmi i odsuwać od siebie najbliższych, pokazywać mu jak bardzo przez niego cierpisz bo on tylko na to czeka na chwilę w której zorientujesz się, że nie możesz sobie bez niego poradzić i zaczniesz błagać go o powrót. choć raz posłuchaj rozumu zamiast serca i nie daj się.
|
|
 |
Chciałabym opowiedzieć Tobie jak okropnie się teraz czuje. Jak każdy dzień nie przynosi ani odrobiny szczęścia tylko masę łez. Wstawać z łóżka i już mieć chęć się położyć mając świadomość, że ten dzień wcale nie będzie lepszy jak zapewniają mnie inni - będzie gorzej, nawet jeśli przez chwilę ujrzę światło szczęście to zniknie tak szybko jak się pojawiło. Ale nie potrafię powiedzieć co mnie męczy może to dlatego, że zawsze uważałeś mnie za silną psychicznie osobę a może że już Ci nie ufam, nie czuje tego bezpieczeństwa przy Tobie i chęci pozostania na zawsze w Twoich ramionach. I choć obiecaliśmy to od nowa naprawić, ja tak nie potrafię a mówiąc że dam radę okłamywałam siebie tylko dlatego, że nie chciałam zostać sama.
|
|
 |
Mam dziwny charakter. Odsuwam się od ludzi na których zaczyna mi zależeć tylko po to żeby później nie cierpieć tracąc przy tym szczęście, które mogło choć przez chwilę oderwać mnie od codzienności. Nie umiem zaufać ale to może nawet zaleta bo nie daje się tak łatwo wykorzystywać ludziom jak przedtem. Nauczyłam się tej obojętności po jego odejściu, kłótniach rodziców i ciągłego krzyku w domu. Nauczyłam, że mam swoje życie i nie mogę żyć nim względem kogoś. Przedtem byłam inna może bardziej uśmiechnięta, nie podchodziłam do niczego z dystansem i łatwo wierzyłam w obietnice. I to najbardziej dało mi w kość pokazując jaka jest rzeczywistość i nie powinnam dalej żyć w tej bajce powtarzając sobie, że jutro będzie lepiej.
|
|
 |
Ciekawe jak zareagowałbyś gdybym opowiedziała Ci całą przeszłość. O problemach rodziców, ciągłych kłótniach w domu, wyzwisk w moją stronę, życia bez żadnego wsparcia od strony rodziny, która ponoć ma być zawsze wtedy kiedy masz problemy, braku akceptacji z ich strony i mojej. Dziś dużo się pozmieniało ale wcale nie zapomniałam. Uśmiecham się bo nie mogę wiecznie chodzić smutna, śmieję się bo nie chce zbędnych pytań o życie, poznaję nowych ludzi bo nie znoszę samotności. Ale po zamknięciu oczu wieczorem w łóżku i słodkiego 'dobranoc' od taty wychodzącego do pracy pojawiają się łzy. Czasem jest ich więcej a czasem mniej bo bywają chwile w których już nawet nie mam sił płakać. Może wtedy zrozumiałbyś dlaczego tak trudno ponownie mi Tobie zaufać, osobie która nadała mojemu życiu sens i szansę na normalnie funkcjonowanie.
|
|
 |
Siedziała z papierosem w dłoni i napawała się tym
wspaniałym uczuciem, że już go nie potrzebuje do szczęścia.
|
|
 |
Nie miała nic przeciwko temu, by On ciągle
się na nią gapił i tonął w jej oczach.
|
|
 |
Bo tak na prawdę nikogo nie obchodzi przez co przeszedłeś.
I nikt nie chce wiedzieć jak dużo w życiu przecierpiałeś..
|
|
 |
Szczęściem był kolor jego oczu,
jego śmiech, jego obecność.
|
|
 |
Wiesz miałeś wczoraj rację. Nie ogarniam wielu rzeczy. Tak jak mówiłeś między innymi nie ogarniam jak sie ubierać, bo mi wiecznie zimno. Nie ogarniam dlaczego zerwaleś. Nie ogarniam jak się w Tobie zakochałam. Nie ogarniam dlaczego nie potrafię się odkochac. Nie ogarniam dlaczego nie potrafię się Ciebie zapytać o wiele rzeczy. Nie ogarniam dlaczego mnie przytulaleś mimo iz nie powinieneś. Nie ogarniam dlaczego mi nie powiesz prawdy. Nie ogarniam jak można tak chamsko odebrać mi Ciebie mimo, że wie się tak wiele. I wiele podobnych. Pomoż mi to ogarnąć // zdefiniujmymilosc
|
|
|
|