 |
|
Możesz dokonywać cudów, możesz brać na klatę coraz więcej, mogą dawać ci zadania niemożliwe do wykonania, które ty rozwalisz w 48 godzin z przerwami na lunch, a prędzej czy później dochodzi do sytuacji, że nie dasz rady. I nieważne, na jak wyjebanym w kosmos zadaniu poległeś i co robiłeś z sukcesem do tej pory. I tak usłyszysz ''Brutus pedał''. Więc lepiej się zrelaksuj już dziś, a walkę zostaw tym, którzy chcą umrzeć wcześnie i przekonać się, że tak, w rzeczywistości są do dupy //"Pokolenie Ikea''
|
|
 |
|
Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego mi nie wychodziło z innymi. Ból był tak wielki, że ledwie mogłam to znieść. Potem poznałam jego i zrozumiałam. Zrozumiałam, że każda moja porażka była krokiem w jego stronę./esperer
|
|
 |
|
Przez te wszystkie lata dowiedziałam się, że czasem odpychamy ludzi tylko dlatego, żeby nas przyciągnęli. Chcemy, żeby do nas przyszli, powiedzieli, że o nas nie zapomnieli. Chcemy, żeby udowodnili nam, jak bardzo im na nas zależy. Chcemy, żeby walcząc o nas, dowiedli swojej miłości //"Herbaciarnia Madeline"
|
|
 |
|
Czasami odchodzimy tylko po to, żeby sprawdzić, czy ktoś za nami pójdzie. Najgorsze jest rozczarowanie, kiedy odwracasz się, a za Tobą nikogo nie ma //''Poukładaj mi życie''
|
|
 |
|
Myśl o tym, kto będzie Cię nosił na rękach. Nie żryj na noc //"Pokolenie Ikea''
|
|
 |
|
''Nie ma wstydu w byciu głodnym innej osoby. Nie ma wstydu w pragnieniu dzielenia swojego życia z kimś'' //Augusten Burroughs
|
|
 |
|
Niektórzy pojawiają się znienacka. Mieszają, mącą w naszych sercach, a potem znikają bez pożegnań. Żadne czary, tylko nasza naiwność, pozwala byle komu się oswoić //''Mały Książę''
|
|
 |
|
Wstawiłam rano pranie a później pomyślałam, że sama też się mogę wstawić.
|
|
 |
|
Potykając się, można zajść daleko. Nie wolno tylko upaść i nie podnieść się.
|
|
 |
|
Na zawsze już będę nosił te ranę, z którą można żyć, ale która jest tak głęboka, że nigdy się nie zabliźni i po wielu latach będzie bolała tak samo, jak pierwszego dnia.
|
|
 |
|
wszystko o tobie mi się znudziło
|
|
 |
|
Nie należę do ludzi wrażliwych. Nie załamuję się, kiedy ktoś nagle odwraca się do mnie plecami. Nie upadam, gdy usłyszę kilka nieprzyjemnych słów. Nie zamykam się w sobie po stracie jakiejś osoby. Nie płaczę na pogrzebach. Podobno mam serce z kamienia. Nie biorę wszystkiego do siebie. Często wzruszam ramionami. Bywam obojętna, chłodna i nieprzyjemna. Ale kiedyś nadchodzi taki dzień, kiedy kumuluje się wszystko to, co powinno było zaboleć, a umknęło gdzieś mimochodem. I ta lawina spada na mnie jak grom z jasnego nieba, i zawiera w sobie wszystko, czyjeś krzywdzące słowa, utratę wiary w siebie, odejście bliskiej osoby. I zabija, przygniata do ziemi, nie pozwala wstać, normalnie żyć. W jednej chwili powraca cała przeszłość, narasta z każdą minutą, boli z każdym oddechem coraz bardziej. I nagle gdzieś padają słową "jest dobrze, jest okej", ale nie oszukujmy się, jest cholernie daleko od "okej". [ yezoo ]
|
|
|
|