 |
chciałeś błysnąć? trzeba było się brokatem posypać
|
|
 |
wole go nie pamiętać, chuj z nim i chuj mu w dupe! : )
|
|
 |
i kurwa mać nie wracaj z tego mielna, asfaltowcu jebany i kurwa chuj
|
|
 |
Dzisiejszy wieczór to powtórka z rozrywki. Znów siadam, znów chowam twarz w dłoniach łapiąc powietrze. To jeden z wieczorów, w których znów gubię się w swoi galopie. Na siłę staram się coś zmienić, lecz po chwilowej walce z samą sobą stopuję, wyrównuję oddech i uświadamiam sobie że tu nie ma nic, co mogłabym zmienić. Wszystko wydaje się być idealne. Dochodzę do wniosku, że może najnormalniej w świecie zabrakło czasu na pożegnanie, co? Doskonale wiem, że nie mogę zrobić kolejnego kroku ku Tobie bo całe to czekanie jest żałosne. Więc o co mi właściwie chodzi? Nie wiem sama, nie potrafię odszukać usterki, która psuje wszystko na co dotychczas pracowałam. Leżę w ciszy, słyszę jak krople deszczu rozbijają się o wszystko. Jestem jak kropla deszczu, wciąż spadam na ziemię, nie potrafiąc się podnieść.
|
|
 |
To nadal trwa i chociaż bronię się rękami i nogami przed myśleniem, tęsknotą to jednak nie potrafię się tego wyzbyć. Jakaś część mnie już zawsze będzie odczuwać brak tego osobnika. On tego nie zmieni, ja również. Musze tylko wytłumaczyć sobie, że nie należymy do siebie, mamy swoje życia. Ktoś może mnie całować a ja mogę odwzajemniać ten pocałunek, mogę czerpać z tego przyjemność i nie zadręczać się myślami, że to nie tego faceta powinnam całować. Przecież nie mogę wiecznie czekać na coś co już się nigdy nie wydarzy.
|
|
 |
Zabrakło czasu na pożegnanie.
|
|
 |
Spacerując po ulicach miasta, paląc papieros za papierosem, zastanawiałam się co ze sobą zrobić, jak rozegrać wszystkie ruchy. Jak uporządkować bałagan w głowie, w której mi tak namieszałeś. Nie wiedząc dokąd zmierzam, znalazłam się na ulicy, z którą wiązałam tyle wspomnień. Wspomnienia jednej nocy rozrywały mnie na kawałeczki. Nie rozumiałam nic, jednak widziałam Twój samochód zaparkowany obok. Wiedziałam, że w tej chwili leżysz z nią tak, jak leżeliśmy do niedawna jeszcze my, gładzeni słonecznymi promieniami wdzierającymi się przez okno.
|
|
|
|