 |
[1] Pamiętam minutę, w której poznałem niezdradzieckie jeszcze wtedy szczęście. Pierwsza wiadomość, odkurzone uniesienie oraz przychylność losu. Znikąd pojawiła się Ona, a ja jak przystało na fałszywego dżentelmena złapałem haczyk. Nie myślisz wtedy, że wakacyjny romans przeobrazi się w "prawdziwy związek" - przynajmniej takie było postanowienie. Z pierwszego spotkania pamiętam tylko jej wzrok skierowany na mnie, gdy wychodziłem zza nieczystego autobusu. Wtedy to ona pomachała ręką, jak w tym romantycznym filmie. Siedziała na dworcowej ławce, taka szczupła i piękna brunetka, jak na zdjęciach, które wysyłała przez pierwszy miesiąc internetowej znajomości. Niby dorosłe osoby, ale kompletnie nie wiesz jak postępować. Już wtedy powiedziałem jej, że czuję w sobie dzikość serca. Później już każdy wschód słońca miał sens... Zawsze ma sens, gdy ma się cel. Pragnąłem ją zdobywać każdego poranka, południa, wieczora, dnia, tygodnia, miesiąca, roku i każdego życia. ~brejk
|
|
 |
W Mikołaja nie wierzę już od dawna, w miłość w sumie też. // pannikt
|
|
 |
I wiesz co mamo, i wiesz co tato? Kocham was, chociaż może nie mówię tego zbyt często. // pannikt
|
|
 |
- Cicho już. Ciszej. Proszę Cię. Chcę przysłuchać się nocy, wydaje dziwne dźwięki, chcę je pojąć, zrozumieć, poczuć, wklepać w duszę.
- Dlaczego?
- Jak to, przecież są piękne. Nie słyszysz? Nie czujesz?
- Słyszę, to pieśń zapomnienia, nie chcę Jej czuć.
|
|
 |
Nie gonię już wczoraj. Dziś jest dziś, a jutro jest wielką niewiadomą. Oh przyjacielu! Żebyś Ty mógł poczuć choć przez chwilę jak boli mnie mój człowiek, jak cierpi mnie moje serce, wyrwałbyś mi je i nie oddał więcej.
|
|
 |
Cudnie Pan to robi,tak układa usta,miękko lecz stanowczo.Niech nauczy mnie Pan takiego uśmiechu,szczerego,by nikt nigdy nie zapytał,nie zainteresował się,dlaczego tak obojętnie patrzymy na świat,nie mogąc wydobyć z siebie nawet kropli szczerości w uśmiechu.Jest Pan Słowikiem życia,pieśni wdraża Pan w żyły tak płynnie,że wydrążają nowe ścieżki.Mam w sobie tyle serc,nie wiem skąd,chyba pozbierałam kiedyś te porzucone,na drodze do leśnych kryjówek.Chowamy się w nich,rozdrapujemy blizny,krzyczymy,wołamy o coś co sprawi,że odnajdziemy siebie,w końcu jesteśmy wolni,jesteśmy,właśnie tam.Tylko tam.Wie Pan jak ciężko jest znaleźć spokój,kiedy wszyscy ciągną Nas za włosy i proszą choć o odrobinę duszy?My przecież chcemy tylko kryć się w swoich małych skrzyniach,w których możemy upadać i nikt nie powie Nam,że robimy źle,nie pozwalając sobie na normalność,ale My przecież nigdy nie byliśmy normalni,i nigdy nie będziemy.Jesteśmy tylko kroplami czarnej mazi,w oceanach normalności.
|
|
 |
Pamiętam jak mówiłam, że bez Ciebie lepiej będzie, ale wcale nie jest c h o l e r a. Nie jest lepiej. Ciężej jest. Ścieżki wszystkie, którymi idę, do nikąd prowadzą. Nawet się zgubiłam kilka razy i co? Kto mnie znalazł? Nikt. Nie było Ciebie. Długo się szukałam i ledwo się odnalazłam, ale wiesz, to moje odnalezienie siebie nic nie dało, bo w końcu wróciłam do domu i c h o l e r a... Tam też nie było Ciebie, ale to nie jest najgorsze bo wiesz, najgorszym było uświadomienie sobie, że choćbym zgubiła się jeszcze tysiące razy, Ty nigdy mnie nie znajdziesz bo Ciebie nigdy nie będzie.
|
|
 |
Chcę być promieniem słońca, który ogrzewa Twoją schłodzoną twarz, chcę być powiewem wiatru, który daje Ci ukojenie w upalny dzień, chcę być kroplą kawy, która dotyka Twoich ust, chcę być dymem papierosa, który wędruje do Twoich płuc. Chcę być Twoim snem i jawą, w którą nie potrafisz uwierzyć, chcę być kroplą tuszu, z którego zrobiony jest Twój tatuaż. Chcę być Twoim ubraniem i Twoim kocem, którym okrywasz się, gdy chłód wzdryga Twoim delikatnym ciałem. Chcę być przy Tobie tak blisko, że bliżej się nie da. Chcę być Twój. Chcę być dla Ciebie. Chcę być z Tobą wtedy, gdy myślisz, że nikogo już nie ma. Rysować dłonią labirynty na Twoim ciele, które zawsze prowadzić będą do serca. Mieć nadzieję za Ciebie, bo tak często ją tracisz. Dawać Ci więcej niż oczekujesz od świata. Chcę kochać Cię tak, jak potrafią Ci, którzy kochają pierwszy raz - szczerze i prawdziwie./mr.lonely
|
|
 |
Wie Pan, ta jesień przyszła tak nagle i nawet nie pozwoliła mi się przygotować. Myślałam, że zdążę ze wszystkim, zanim dąb straci liście, a tu jesień pełną parą, i wie Pan, ja nie wiem czy wystarczy mi łez na listopad i czy chusteczek mi wystarczy, bo łez tak wiele, a smutek większy niż temperatury. Światło gaśnie tak prędko, a mi miłość uciekła wiosną i co tu zrobić, skoro jesień płacze mi na dłonie? Umierałabym wraz z tymi drzewami, ale boję się, że będą kazały mi urodzić się na nowo, a ja chyba nie chcę, nie umiem, nie chciałabym.
|
|
 |
Co to jest zdrada? To, że idziesz z kimś do łóżka na jedną noc? A może to, że gadasz z kimś przez całą noc o rzeczach, o których nigdy byś nie powiedział partnerce?
|
|
|
|