|
Kiedy będziesz szła ulicą będę pisał to z serca,
przejdziesz pierwsza w drzwiach, ta to jest prawdziwe.
Dam Ci cały świat choć na chwilę, jeśli będzie to możliwe,
mam szacunek do dam, a nie do dziwek.
|
|
|
Proszę, zostań, pomóż mi
Daj odetchnąć, daj kilka chwil
Chwyć mnie za rękę, spójrzmy w niebo
|
|
|
Aż mam ochotę wyjść i spierdolić stąd
Po prostu wyjść gdzieś, zostawić wszystko
Zacząć żyć każdym dniem i każdą chwilą
I gdzieś tam być z wami myśląc, że
Kiedyś przyjdzie taki dzień
W którym odnajdziemy to, czego chcemy
Że nasze serca złączą się
I będziemy żyć tak, jak to my tego chcemy
I nie będziemy już sami tu
Bo każdy z nas będzie miał kogoś obok
Nic nie rozdzieli już naszych dróg, nawet Bóg
Bo każdy z nas będzie sobą
|
|
|
Daj mi siłę, bym mógł się podnieść
Gdy znów odejdziesz a ja zostanę w tyle
|
|
|
Przecież daję jak najwięcej z siebie
A czuję ból, jakbym miał zaraz przestać żyć
Jakbym miał na szyi pętlę
Stojąc tam gdzieś na krawędzi
I chciał wyciągnąć rękę do Ciebie
Byś dał mi szansę na jeszcze kilka chwil
|
|
|
Stoimy przed pęknięciem, za którym przestaje bić serce,
każdy z nas pyta... Czy to co czuję, zależy ode mnie?
|
|
|
Od pęknięcia dzieli nas ukłucie,
powiedź kto wyjmie igłę i kto przegra życie?
|
|
|
Ich wargi się spotkały i nabrały barwy piekła,
przemoknięta deszczem rzekła: „Żegnaj…”, po czym odeszła.
On szepnął za nią: „Czekaj!”, przed nią świt zamknął oczy,
i tak kończy się historia miłości dnia i nocy…
|
|
|
jeżeli mam spadać, to tylko do podłogi nieba,
żeby udowodnić Bogu, że mnie zabić się nie da,
|
|
|
i nie znamy się z imienia, nie zabijaj tych uczuć,
nie jestem jak większość,
mogę pokazać Ci ból, lecz nie obojętność,
Tobie też brakuje tchu, nie znam sensu gonitwy,
gdy ten świat krępuje dłonie Nam, jak węzeł Gordyjski..
|
|
|
Nie potrafisz mnie zrozumieć już,
nie wiesz co czuje, spójrz, w moje oczy
idź już, zanim wyplujesz moje imię,
ścieram kurz, jestem coraz bliżej,
w oczy patrzy tylko lustro, chyba go nienawidzę,
już.. Twe źrenice kłamią,
nie każ mówić ścianą, one znają mnie za mało,
|
|
|
złap oddech, choć płonie każdy fragment w Nas.. (w nas)
złapiemy wiatr w otwarte żagle.. (oddech)
choć czarne ptaki rzeźbi czas.. (czas)
to nasze łzy są spokojne..
|
|
|
|