 |
Jedno marzenie na tysiące haustów powietrza, tylko przy nim czuła się najlepsza.
|
|
 |
1. Jestem tylko ja i Ty choć wokoło pełno ludzi żyje codziennym rytmem serca. Mam zasłonięte oczy i nie widząc gdzie idę błąkam się gdzieś na przestrzeni zła i dobra. Nadzieja, że nie spadnę w przepaść pozwala mi na dalszą wędrówkę nazywaną walką o każdą godzinę. Czuję jedynie podmuch wiatru. Nie wiem gdzie jest granica, nie zdaję sobie sprawy gdzie mam się zatrzymać. Lecz wiem jedno, mam Ciebie i ufam. Podajesz mi dłoń i zaczynamy tworzyć coś wspólnego, chociaż oboje nie znamy terenu po którym się poruszamy. Nadajemy centymetrom sens. Przecież może przyjść sekunda kiedy spadniemy, ale nauczymy się latać. Stworzymy nasze małe okno na świat i wyglądać z niego będziemy jak dzieci ciekawe nowego poranka.
|
|
 |
2. Pragnąć będziemy wiele i nie znając swoich możliwości powoli zatracimy się w tym co uzyskaliśmy. Nie zwrócimy uwagi na to czy istnieje łatwiejszy styl istnienia, bo nie chodzi o to, abyśmy próbowali obejść problemy. Musimy je mieć, bo to one, one dadzą nam jeszcze więcej siły na próbę przetrwania. Nie będziemy żałować nawet, gdy się nie uda, bo zaczniemy od nowa z wiedzą co zrobiliśmy źle. Nawet gdy się rozgniewamy zaraz minie. To będzie tylko upewnienie czy potrafimy tak bez siebie. A gdy dojdziemy do wniosku, że będąc osobno, na dwóch końcach szybko zginiemy. Rozpadniemy się jak kruche szkło. To jest to, to jest ta miłość. Tworzenie jedności z osobnych ciał oddzielonych jedynie przestrzenią światła.
|
|
 |
Te słowa miały ponadludzkie znaczenie. Wydawać by się mogło - zbyt odważny przekaz, zbyt pewny wydźwięk. Za duże obietnice. Za wielkie i bezwzględne zaufanie. Nadmiar wiary, dystansu. Zbyt szerokie uśmiechy w całym tym gównie. I po tych słowach powinieneś wiedzieć, rozumieć, powinieneś mieć własną przeszłość przed oczami, tamte momenty, tak, te, pamiętasz. Bezwzględnie, do ostatniego tchu. Miłość - kurwa, jak to banalnie brzmi przy tym, czym jest.
|
|
 |
Rok 2009. Inne zasady. Różne prawa. Mógł wbijać niewidzialne kołki w moje serce, gnoić mnie za plecami, mnie - tą swoją królewnę. Zero kontrataku, byleby był, nie odchodził. Ten chłopak za którego dałabym pokroić sobie serce i każdy inny organ, ten bez zasadach, skreślony przez ludzi wraz ze wszelkimi szansami. Nazwijmy to po imieniu, czemu nie. Zdradzał? Nieraz. Wszystko było dla zabawy? Nie inaczej. I zastanówmy się, czy to moje serce pokochało za mocno, czy jest po prostu pełne miłosierdzia i wybacza wszystko - nie wiem, spekuluj. Druga szansa w pewnym tego słowa znaczeniu. Osiem miesięcy przy tym człowieku, który rozpierdala się mentalnie pytaniem, jak mógł mi to robić i nie doceniać. Osiem miesięcy najlepszego szczęścia.
|
|
 |
Dzisiejsze dziś znów sprawia ból, bo nie ma w nim tych lepszych nas. / Endoftime.
|
|
 |
Wieczorami będziesz myśleć o złych ruchach i źle postawionych krokach dążąc do spełnienia własnych marzeń. Będziesz obwiniać się, a gryząc wargi do krwi zagłuszać krzyk poduszką. Będziesz dusić się przeszłością, tamtym powietrzem i zapachem krążącym wokół.
Będziesz taki jak ja, wrak człowieka, już nigdy do końca nie odzyskasz tego,
co choć raz w życiu straciłeś. / Z blogu, Endoftime.
|
|
 |
Kto choć raz nie przekonał się na własnej skórze o czymkolwiek,
nie ma prawa przewracać następnej strony bez przeczytania przynajmniej zdania jej wstępu. / Z blogu, Endoftime.
|
|
 |
Podejdź tu i przysiądź się obok mnie, porozmawiajmy o tym, jak ciężko jest zapomnieć. Przedyskutujmy uczucia, omawiając dogłębnie każde z nich, na koniec i tak stwierdzając, że to nie ma sensu. Chcę patrząc Ci w oczy, czuć, że bariera między nami pęka. Chcę ufać. Chcę żebyś dał mi tą pewność, że już nigdy mnie nie zawiedziesz. / Endoftime.
|
|
 |
Ile jeszcze możesz dać od siebie, nim zabijesz wszystko w sercu?
|
|
|
|