 |
tworzymy schemat, którego nigdzie nie znajdziesz, ponad śmiercią, kiedy czas przyjdzie na mnie
|
|
 |
ale mamy swoją szansę, której nie możemy zjebać, życie to gra, w której nie ma "przebacz"
|
|
 |
i możemy się krzywdzić - to dowód miłości...
|
|
 |
Właściwie to został już tylko on, nie mam już niczego co trzymałoby mnie tutaj, poza świadomością, że jest najlepszą rzeczą jaka mogła mnie spotkać i och, kurwa, jestem przerażona, zdarza się, że jestem z nim, patrzę na niego, dotykam go i nie mogę oddychać, jeszcze nigdy z nikim tak bardzo, jeszcze nigdy aż tylu dreszczy i takich ilości ciepła i takiego szczęścia i nie mogę mu się w żaden sposób odwdzięczyć za to wszystko, za to, że jest, za to jaki jest, nigdy, nigdy nie będę w stanie.
|
|
 |
i po co obiecałeś, że odmienisz mój świat? twoje obietnice coś jak obietnice Tuska, masz jeszcze strzępki słodkich kłamstw na ustach, zamykam oczy, chcę być po drugiej stronie lustra
|
|
 |
widzę, że mam jeszcze resztę szczęścia pod podeszwą, idę bezszelestnie najbezpieczniejszą ścieżką, pędzę, bo czas lubi spierdalać nam strasznie, wierzę szczerze, że nie zgubi nas naprawdę..
|
|
 |
nie obiecam, że nie liczy się dla mnie nic już
|
|
 |
czuję, że żyję dopiero, jak mnie zaboli, więc w tej relacji muszę coś zawsze spierdolić, nie ma związków bez kłótni, bez łez i żalu, bez wkurwienia i morza wódki po rozstaniu
|
|
 |
życie tu to czasem piekło, nie wiem jak jest w niebie, znowu czuję wielką wściekłość, bo nie ma tu Ciebie…
|
|
 |
jak istnieje drugi brzeg, poza życiem miejsce, to chcę policzyć do trzech i nie być już tu gdzie jestem, chcę wrzucić niższy bieg, odrzucić presję, chcę wziąć wdech, a gdy go wezmę, potem wziąć cię gdzieś, gdzie pachnie deszczem..
|
|
 |
dałem się pociąć tam, gdzie mnie boli najbardziej, dla Ciebie, na siebie biorę wszystko, co złe, żywi mnie dwutlenek węgla, twój każdy oddech
|
|
 |
zamykasz oczy - jestem, otwierasz je i jestem, będę tu, choć świat wywiera na nas presję
|
|
|
|