 |
w około śmierć, nauka, bolące serce i na nowo śmierć, nauka gdzieś odlegle czuć bolące serce...
|
|
 |
momentami nie wytrzymuję, łzy stają się codziennością ukrywaną pod wymuszonym uśmiechem, tylko po to by nikt nie pytał co się dzieje. choć czasem tak idealnie udaję szczęśliwą dziewczynę, dla której życie jest czymś cudownym, to z dnia na dzień kruszę się coraz bardziej, może niepotrzebnie bo przecież, mam wszystko co najważniejsze, ale zrozum, brakuje mi oddechu, Jego oddechu zadedykowanego tylko dla mnie. brakuje mi ciepła tych dłoni, Jego głosu i zapachu, małego 'tęsknię' w wiadomości, dzięki któremu uśmiech na twarzy był przyjemnością.. | endoftime.
|
|
 |
Szukałam Twych dłoni u innych
i oczu Twoich, ze spojrzeniem litościwym,
takim jak w momentach gdy nie śmieję się z słów Twoich
i patrzysz tak i wzrokiem mówisz:
"jak możesz nie rozumieć, że nie kocham?"
|
|
 |
nie chcę nazwać Cię mą przeszłością, nie chcę ze łzami w oczach krztusić się wspomnieniami, próbując zapomnieć o kimś, kogo mogłabym nazwać swym osobistym szczęściem. chcę abyś był codziennością, swym byciem obok, każdego dnia wywołując na twarzy uśmiech. chcę po raz kolejny zaufać, wierzyć w każde słowo wypowiedziane z Twych ust, tak po prostu bez strachu przed tym, że już następnego wieczoru zakończysz sens tego czym żyję. | endoftime.
|
|
 |
minął równy rok od czasu, gdy się poznaliśmy. rano siedział już przy moim łóżku i czekał, aż się obudzę. rozpoczęłam dzień czułym pocałunkiem. -wstawaj, mam dla Ciebie niespodziankę. dzisiejszy dzień jest wyjątkowy.- wyszeptał mi do ucha i zrzucił mnie z łóżka. -kochanie, dopiero wstałam, daj mi się porządnie obudzić!- powiedziałam zaspanym głosem, ale on nie chciał mnie słuchać. przygotował mi ciuchy i kazał iść się wyszykować. dał mi na to pół godziny. -wychodzimy. śniadanie zjesz później i nie pytaj o co tu chodzi.- powiedział tajemniczym głosem. w momencie kiedy przyszliśmy na miejsce, do którego mnie zaprowadził, zakrył mi oczy. wszystko było idealne, dopóki nie usłyszałam krzyku i pisku opon. | gazowana, cz. 5
|
|
 |
coś uwiera mnie w serduszko, trochę jakby kuje. dziś spotkałam mojego wroga. Amor.. zabiję skurwysyna, jeżeli on ma cokolwiek z tym wspólnego. nie ma co robić z tymi strzałami?! | gazowana
|
|
 |
co Nas łączy? ta pieprzona świadomość, że nigdy nie będziemy dla siebie kimś najważniejszym, uczucia które z dnia na dzień coraz bardziej gasną, wspólna przeszłość, która jest najlepszą rzeczą jaka kiedykolwiek mnie spotkała. | endoftime.
|
|
 |
Czuję, że kiedyś nadejdzie taki dzień,
gdy w końcu wybuchnę i powiem wszystko to,
co chciałam powiedziec do tej pory, a wtedy
okaże się, kto pomimo to
naprawdę mnie kocha.
|
|
 |
dajcie znieczulenie na złamane serce! | gazowana
|
|
 |
mam coś, czego jednak nie mam. | gazowana
|
|
 |
bo to właśnie Ty jesteś powodem, przez którego wpadam w nałóg.. z nerwów, że nie mogę Cię już mieć przy sobie. to wszystko Twoja wina. myślisz, że czemu chodzę roztrzęsiona? czemu każdego dnia proponuje piwo? nie wspominając przy tym o papierosach, które pale jeden za drugim by choć na chwile odgonić myśl o Tobie..| gazowana
|
|
|
|