 |
|
Pytasz mnie czym jest miłość? Aspektem niszczącym. Wyuzdaną bajeczką, w którą w pełni wierzy się do pierwszego poważniejszego związku. Wtedy dochodzą łzy, ból przeszywający wszystkie organy, krzyk, którego nikt w niewytłumaczalny sposób nie słyszy - lub po prostu nie chce słyszeć. Smak tęsknoty. Aromat cierpienia. Miłość jest piękna? Kocham tę ironię!
|
|
 |
|
Nie mogę się w nim zakochać, bo jest świnią! Ale.. coś mnie do niego ciągnie, lubię zwierzęta.
|
|
 |
|
Bo za dużo razy widziałam, jak miłość umiera, gdy zasługiwała na przeżycie.
|
|
 |
|
No i on - temat, którego nie chcę zaczynać, bo skończy się płaczem.
|
|
 |
|
Pełna gracji, powoli rozwalam swoje życie na kawałki.
|
|
 |
|
Mimo że Twoje imię tak bardzo boli, to uwielbiam je wypowiadać. Pieprzona masochistka.
|
|
 |
|
jest taka sentymentalna..
|
|
 |
|
Wspomnienia bywają kłopotliwe.
|
|
 |
|
Wierzysz jeszcze, że sny mają jakieś znaczenie?
|
|
 |
|
Twój oddech jest jak powiew oczekiwanej wiosny, coś cudownego.
|
|
 |
|
Teraz boję się najbardziej. Czuję się, jakby jakaś niewidzialna ręka kolejno podstawiała mi drewniane klocki po których się wspinam. Jestem jak mała figurka podążająca po przewracającej się wieży od jednego złego ruchu. Boję się, że to, gdzie jestem teraz, cała ta konstrukcja nagle runie. Tu nie ma czego się złapać, uczepić, nic. Spadnę z tym wszystkim na samo dno, a potem wydostając się z kupki małych elementów, nawet nie ruszę naprzód. Stanę zagubiona, mając masę alternatyw na skręt w prawo czy lewo pod różnymi kątami, lecz nie będzie drogi, którą podążałam wcześniej - na cholerny szczyt.
|
|
 |
|
Mam wykładać kolejne dowody na to, że bez niego nie ma mojej normalności? Coś prócz tego, że prawie przez trzy lata skrupulatnie na moich wargach pojawiały się zapewnienia, że On to przeszłość, to już skończone i nigdy więcej, chociaż serce paplało mi od rzeczy zupełnie coś innego, doskonale wiedząc, iż ono weźmie w kwestii moich postanowień górę. Tu nie chodzi o to, że gdyby teraz go zabrakło, nie doszłabym do siebie. Wszystko byłoby we względnej normie: wciąż treningi, wciąż uśmiech, wciąż kroki naprzód. Sęk w tym, że nie ma normalności z poranionym sercem. Uwierają Cię jego opatrunki, budzi Cię po nocach jego jęk - przez te defekty zapominasz o oddychaniu.
|
|
|
|