 |
nasze odejścia można porównać do Twoich wyjazdów. spakuję Ci walizkę, zatrzasnę za Tobą drzwi. a później i tak wsiądę w samochód, pojadę na lotnisko i kiedy będziesz już przy odprawie, przeskoczę przez barierki, rzucę Ci się szyję i oplatając nogami zacznę błagająco łkać, żebyś nie wyjeżdżał. przecież wiesz, że moje 'spierdalaj' oznacza 'zostań ze mną i rób mi tą cholerną kawę do tej cholernej filiżanki, każdego cholernego ranka, kiedy nie możesz mnie dobudzić bo jestem zbyt zaabsorbowana udawaniem, że śpię tylko po to, abyś obudził mnie tym cholernym pocałunkiem jak ten cholerny książę tą cholerną księżniczkę'.
|
|
 |
wszyscy dookoła mówią mi , że jestem świetna i zajebista. dlaczego akurat Ty tego mi nie powiesz ?
|
|
 |
przerwa. siedziałam na szkolnym korytarzu z przyjaciółką. nagle zza ściany wyłoniła się para trzymająca się za ręce. wysoki chłopak , ciemne włosy , czekoladowe oczy , na sobie miał dres. dziewczyna ciut niższa od swojego ukochanego , ciemne blond włosy , ciemne oczy , słaba kombinacja ciuchów.
- patrz , jacy zakochani. kogoś mi oni przypominają.– powiedziała do mnie kumpela i zagłębiła się w rozmyślaniach , kogo mogą przypominać. spojrzałam na nią ze zdziwioną miną i powiedziałam :
- no rzeczywiście mogą Ci kogoś przypominać. to przecież On i ja. – spojrzałam na parę. – tylko gorsza wersja Nas. jej ukochany nie ma takiego stylu , jak On.. – uśmiechnęłam się na samo wspomnienie o Nim.
- a ona nie ma Twojego stylu. nigdy nie będzie taka jak Ty. – szepnęła do mnie przyjaciółka i przytuliła mnie.
|
|
 |
nadchodzi dzień, kiedy robisz makijaż tylko dlatego, że jest on zdecydowanie najmocniejszym argumentem na to, aby powstrzymać się przed płaczem.
|
|
 |
w końcu nachodzi wieczór, kiedy jest Ci wszystko jedno. nie zmywając makijażu w mokrym od deszczu ubraniu kładziesz się na podłodze i zasypiasz, wtulając się w dywan. nazajutrz budzisz się między jedną a drugą nogą od stołu i jedynym Twoim życiowym celem jest znalezienie zapalniczki, a następnie ponowne zaśnięcie tym razem w objęciach nikotynowego dymu. zasnąć i się więcej nie obudzić. przespać problemy. podnieś powieki, kiedy zwyczajnie, samoistnie znikną. to tak samo abstrakcyjne jak wystygnięcie zimnej już kawy.
|
|
 |
I hate myself today.
I don’t know what’s happening to me.
I hate my face today.
I think I look so shitty.
|
|
 |
wbij mi ostatni raz nóż w plecy , życząc mi prawdziwej miłości.
|
|
 |
uwielbiam jak zaczynasz mnie łaskotać tylko po to , żebym się do Ciebie przytuliła.
|
|
 |
dzieliło ich wszystko – pochodzenie , poglądy , miejsce zamieszkania. łączyło ich to , co najważniejsze - miłość.
|
|
|
|