 |
Oczy patrzą w oczy, dłonie w dłoń... Smutna jest ona smutny on. Dwaj partnerzy ich ostatni ruch, potem słychać tylko pare nie przystojnych słów... / catchmeifyoucan93
|
|
 |
Przyjaźń- uniwersalne lekarstwo na lęk, cierpienie, zło, samotność i każde nieszczęście / catchmeifyoucan93
|
|
 |
ponad chmurami, tu gdzie ziemi nie widać, a pragnienia z marzeniami tworzą latający dywan.../ O.S.T.R ;D
|
|
 |
trzeba znaleźć lupę, żeby to lepiej zbadać./ catchmeifyoucan93
|
|
 |
zamknęłam oczy i pozwoliłam, by wyobrażone sceny zniknęły niczym światła na suficie. Pozostała tylko pustka; pustka, którą zastąpiło rozczarowanie, ból , a potem gniew, którego nie rozumiałam. / catchmeifyoucan93
|
|
 |
Pamiętasz jeszcze.? Kiedy przy pierwszym spotkaniu tak się siebie wstydziliśmy / nutellaa
|
|
 |
miłość przyjdze do ciebie jesli nauczysz się zyc bez niej. / catchmeifyoucan93
|
|
 |
Wszystkich moich „kolegów” mogę nazwać przechodniami którzy pukają do drzwi mojego serca. Każdy przychodzi puka, witam się z nim i kiedy chce ich zaprosić przypomina mi się On. Był kimś wyjątkowym. Zapukał. Otworzyłam mu. Był jedynym w swoim rodzaju chłopakiem, ideałem o jakim marzyłam i kiedy chciałam się z nim przywitać i jako jednego z niewielu zaprosić do środka, znikł.. Nie zdążyłam nawet dobrze go poznać, a już go kochałam. Od tego czasu nie dopuszczam do mojego serca nikogo innego, bo wierze ze On jeszcze kiedyś wróci./ catchmeifyoucan93
|
|
 |
Szukając ukojenia w ciszy
słowami anioł krzyczy
szukając spełnienia dokoła
nikt uciec nie zdoła
szukałem też osoby
do normalnej rozmowy
znalazłem sąsiada
co dobrze gada
powstało przeczucie
wewnętrzne kłucie
bezradność chwili
dobranoc mili...
|
|
 |
Brak imienia… Powszechnie znanego. I brak twarzy… Pozbawiony sumienia. Lecz bez skazy. Bożka brat w snach znany.. Boskością obdarzony, używał swej władzy, na polach bitwy, z góry wygranej. Pukiel włosów odcinając, odbierał wiarę. I nad życiem.. I nad tym co przyziemne.. Jak miłość i przyjaźń. Nie kryjąc oblicza, nie oczekując chwały. Nie czekając na łzę. Która otulała by ramiona. Poległe…
Widząc własne znamiona. Posłuszny mocą, jakim rozkazom służył… Posłuszny… Lecz się zadurzył. Serce jedno, w nim zabiło. Jakie niegdyś milion uciszył. Skrzydła czarne pobielały. Wzlatując, nabrał chwały…
Świat będąc u stóp. Oddał by… Móc czuć. Pierwszy raz spojrzał z dołu, By miłość swą wznieść, Ukoronować…
I obok niej siąść. Nektar miłości wypić… Ręka rękę trzymała… Lecz ona kochać już nie umiała. Boskością obdarzona, odepchnęła skrępowane ramiona. Biedny tanatos, zapomnienia szukał. I w zapomnienie wyruszył.. Sam jak płomień który się ledwie tli, Nie pytając o nic…
|
|
 |
Blisko śmierci Żyję pośród ludzi. Czasem świat mi się już nudzi, Życie daje mi w kość, Wprowadza mnie to w szał i złość, Sięgam po ostre narzędzie, Nacinam się nim prawie wszędzie. Oczy same się zamykają, Nikogo i nic nie poznają. Widzę jasność wielką niby promienie słońca, Czy doczekałam się życia mego końca? Po co mnie trzymać na tym świecie? Jestem niepotrzebna, wyrzućcie mnie jak śmiecie! Nagle, jasność zanika, co się dzieje? Czemu ja dalej istnieję?
|
|
 |
Kolejna szklanka wódki wypita
z trudem unoszę rękę by uzupełnić braki
spoglądam na drzwi nerwowym odruchem
to na okno to znów na drzwi.
Licząc że ktoś zapuka, uratuje
i chlup przechylam do dna
chwila zamroczenia odruch wymiotny
powstrzymuje się od płaczu
unoszę głowę i proszę boga
żeby nigdy więcej nie pozwolił się zakochać...
-Może oszukujesz samego siebie
Może jesteś gościem, który udaje złego facetea.
Może jesteś złym facetem, który udaje dobrego.
Myslałeś o tym kiedykolwiek ?
-Codziennie.
|
|
|
|