|
schokoladowaa.moblo.pl
phy ! : ' tu właśnie chodzi o to by mieć wokół tych co są cenniejsi
|
|
|
phy ! :* | ' tu właśnie chodzi o to , by mieć wokół tych , co są cenniejsi
|
|
|
to Ci ludzie za których pójdę wszędzie , Ci którzy staną za mną zawsze , mimo wszelkich konsekwencji i vice versa . robię z nimi wszystko - zaczynając od głupawek , kończąc na płaczu i smutkach . wiesz co to jest ? przyjaźń , taka na wieki , taka w której mogę być pewna tych ludzi , a Oni mnie .
|
|
|
Szukając ukojenia w ciszy
słowami anioł krzyczy
szukając spełnienia dokoła
nikt uciec nie zdoła
szukałem też osoby
do normalnej rozmowy
znalazłem sąsiada
co dobrze gada
powstało przeczucie
wewnętrzne kłucie
bezradność chwili
dobranoc mili...
|
|
|
Brak imienia… Powszechnie znanego. I brak twarzy… Pozbawiony sumienia. Lecz bez skazy. Bożka brat w snach znany.. Boskością obdarzony, używał swej władzy, na polach bitwy, z góry wygranej. Pukiel włosów odcinając, odbierał wiarę. I nad życiem.. I nad tym co przyziemne.. Jak miłość i przyjaźń. Nie kryjąc oblicza, nie oczekując chwały. Nie czekając na łzę. Która otulała by ramiona. Poległe…
Widząc własne znamiona. Posłuszny mocą, jakim rozkazom służył… Posłuszny… Lecz się zadurzył. Serce jedno, w nim zabiło. Jakie niegdyś milion uciszył. Skrzydła czarne pobielały. Wzlatując, nabrał chwały…
Świat będąc u stóp. Oddał by… Móc czuć. Pierwszy raz spojrzał z dołu, By miłość swą wznieść, Ukoronować…
I obok niej siąść. Nektar miłości wypić… Ręka rękę trzymała… Lecz ona kochać już nie umiała. Boskością obdarzona, odepchnęła skrępowane ramiona. Biedny tanatos, zapomnienia szukał. I w zapomnienie wyruszył.. Sam jak płomień który się ledwie tli, Nie pytając o nic…
|
|
|
Blisko śmierci Żyję pośród ludzi. Czasem świat mi się już nudzi, Życie daje mi w kość, Wprowadza mnie to w szał i złość, Sięgam po ostre narzędzie, Nacinam się nim prawie wszędzie. Oczy same się zamykają, Nikogo i nic nie poznają. Widzę jasność wielką niby promienie słońca, Czy doczekałam się życia mego końca? Po co mnie trzymać na tym świecie? Jestem niepotrzebna, wyrzućcie mnie jak śmiecie! Nagle, jasność zanika, co się dzieje? Czemu ja dalej istnieję?
|
|
|
Kolejna szklanka wódki wypita
z trudem unoszę rękę by uzupełnić braki
spoglądam na drzwi nerwowym odruchem
to na okno to znów na drzwi.
Licząc że ktoś zapuka, uratuje
i chlup przechylam do dna
chwila zamroczenia odruch wymiotny
powstrzymuje się od płaczu
unoszę głowę i proszę boga
żeby nigdy więcej nie pozwolił się zakochać...
-Może oszukujesz samego siebie
Może jesteś gościem, który udaje złego facetea.
Może jesteś złym facetem, który udaje dobrego.
Myslałeś o tym kiedykolwiek ?
-Codziennie.
|
|
|
Za to, że Cię kocham
Za to, że przez Ciebie szlocham...
Za serce, które z bólu pęka
Za to, że miłość to (niby nie, a jednak) udręka...
Za to, że się już poddałam
Za to, że z Tobą po prostu być chciałam
Za noce, nieprzespane...
Za gwiazdy rozkochane
Za serce, które bije dla Ciebie...
Za to, że nie było całkiem jak w niebie
Za to, że chcę zapomnieć Ciebie
Za Twoje, piękne oczy ...
Za to, że jestem zaliczonym tekstem
Za to, że obdarowałam Cię każdym moim gestem...
Za usta, które Twym smakiem są wypełnione
Za wszystkie wspomnienia bo zostały
JUŻ TYLKO ONE...!!!
|
|
|
Kiedy tańczą cały świat wiruje
Szybkie oddechy zrywają się w tango
Spojrzenia otulone szaleństwem
Tańczą razem z nimi
|
|
|
W porach mroku na oświetlonej ulicy
Tam gdzie ludzie śpią zamknięci w marzeniach
Gwiazdy odbijają w latarni źrenice
Dwójka ludzi w księżycu odbiciem
Ruchami warg otacza swe życie
|
|
|
Powiedz mi co się stało z tym światem
Co życie przyniosło nam
Gdzie te piękne zielone drzewa
Otrute kłamstwem ludzkich spraw
|
|
|
Powiedz mi co się stało z tym światem
Co życie przyniosło nam
Gdzie te piękne zielone drzewa
Otrute kłamstwem ludzkich spraw
|
|
|
Kiedy patrzysz na to co się dzieje
Gdy widzisz głodne dzieci wołąjące o litość
Rany wojny łączące się w płacz
Brak uśmiechu na twarzy kryzysu
Tylko grzeszne małpki śmieją się bez wad
|
|
|
|