 |
|
Nie jestem mściwa. Zemsta jest poniżej mojej godności. Ale ... wypadki chodzą po ludziach.
|
|
 |
|
Ja jestem normalna. Głosy mi to powiedziały, a głosy zawsze mają rację.
|
|
 |
|
Sytuacja w sklepie. - MAMO!! - Co? - ZAKOCHAŁAM SIĘ ! - W kim?! - W tych szpilkach! - O.o Chyba zwariowałaś?! Te w panterkę?! One mają ok 16 cm! - Ale MAMO! One do mnie przemawiają! - Chodź, wychodzimy. - Nie rozumiesz naszej miłości! Nie rozdzielisz nas! Jak możesz być taka okrutna?! - Ciszej, bo się ludzie patrzą na ciebie jak na wariatkę... :D hahahahahaha
|
|
 |
|
Uwielbiam oglądać filmy, a szczególnie w kinie. Dzieki nim odizolowuje się od wszystkiego i przenoszą mnie w inny świat...
|
|
 |
|
"- Ala bier kubełko (...) i korytko świniowe bierz ... (...) - A gdzie ojciec. Aa pijany śpi. To dobrze. Dobrze. Stary bódź się. Bódź się. Bier siekiera. Przywieźli wyngiel. WYNGIEL! WYNIGIEL JE WE WIOSCE!!!!!!!!!!
Wojna Bedzie, przed wojno tyz był. " Poległam hahahaha :D
|
|
 |
|
This is the end
Hold your breath and count to ten
Feel the Earth move and then
Hear my heart burst again
|
|
 |
|
Skyfall is where we start
A thousand miles and poles apart
Where worlds collide and days are dark
You may have my number
You can take my name
But you’ll never have my heart
|
|
 |
|
Kolejny wieczór spędzony na altanie, wódka leje się litrami. Gibony wciąż są skręcone, ktoś chce bletkę. Inny zrezygnuje, wypali szluga. Każdy ma podły nastrój, zero śmiechu - tylko mocny rap, kilka wersów, które opisują to bagno, zwane życiem. Podnoszę kolejny kielon, w stronę nieba - Twoje zdrowie, Brat! - krzyczę do tych jasnych gwiazd. Rozglądam się po ludziach, którzy siedzą w okół stołu, szukam zarysów jego twarzy. Nie ma go. Biorę na kolana kobietę swojego życia, składam delikatny pocałunek na jej ustach. Oczy mokre od łez, zasłania rzucony przez nią cień. Nie pomaga już jej bliskość, delikatny gest. Opuszki jej palców, które wędrują po moim policzku wycierając kolejną łze. W jej oczach wyczytujesz tylko strach, który miesza się z tęsknotą tej bliskości, znaną od wielu lat. | niby_inny
|
|
 |
|
Zbliża się wieczór. Będzie noc. Wszyscy pójdą spać a ja znów będę zmagać się z tym cholernie trudnym do pokonania zjawiskiem. Sen. Kolejny zły sen. Kolejne nieprzespane godziny. Mam dość. Czerwone oczy, obolały kark, zdruzgotany mózg i masa cierpień. Kolejny rzeczywisty koszmar. Lęk i cierpienie. Nie chce snu. Chce czuwać. Chce być szczęśliwa. Bez krzyku . / k.sz
|
|
 |
|
gdy się wkurwiam i jestem gotów rozwalić szczękę każdemu napotkanemu frajerowi, patrzysz błagalnym wzrokiem. gdy biję w ścianę z całej ściany przytulasz mnie do tyłu i prosisz bym tego nie robił. kiedy widzisz mnie z lufką czy wiesz, że zaraz będę tam gdzie zawsze wracam do nałogu, masz łzy w oczy i powtarzasz, że nie jestem wtedy sobą, ale nie odejdziesz. wciąż krzyczę, wciąż się biję, dużo piję, klnę jak szewc, ciągle mam problem z byłymi laskami, mam ciężki charakter i często coś mi nie pasuję, nie bywam zbyt często romantyczny, za to zboczony nad wyraz. nieraz słyszałem, że jestem aroganckim chamem. że żadna głupia się dla mnie nie znajdzie. więc wytłumacz mi czemu Ty, z opinią dobrej córki, grzeczna, dobrze wychowana, z dobrego domu, nie pijąca, nie paląca widzisz we mnie? chyba wszyscy wkoło Ci powtarzali, że to błąd, a ty? Ty się przytulasz i powtarzasz, że jestem najlepszy. I powiedz mi teraz, że leci na mój hajs i mnie nie kocha, skurwysynie. | skejter
|
|
 |
|
Mam w głowie ciągle jego słowa. - Stary, nie bez powodu na sercu mam wytatuowany herb naszej drużyny. Za nią jestem gotowy oddać życie. - Był czas kiedy marzył nawet o takiej śmierci, w walce. Jego śmierć powinna być ostrzeżeniem, szczególnie dla mnie.. mojej ekipy - powinna, lecz nie jest. Nadal bawimy się w chuligankę, chodzimy na meczę, a po każdym chodzimy na jego grób. Walczył o swoje życie do końca, w szpitalu. Nigdy się nie poddawał. Obwiniam lekarzy, nadal - mam wrażenie, że to jest ich wina. Przecież to Oni wcześniej nie wybadali jego wady serca. Przecież On nie wiedział, że ma problemy. Był pełen życia, zawsze uśmiechnięty. Trenował boks, codziennie grał w piłkę. Chodził na meczę, był chuliganem - serce, nie dawało żadnego znaku, że coś jest nie tak mimo codziennego wysiłku. Do tamtego feralnego dnia. Do ostatniego oddechu, uśmiech nie schodził z jego twarzy. Kiedy odszedł, także się uśmiechał - może naprawdę odszedł do lepszego miejsca? Może czas w to uwierzyć. | niby_inny
|
|
|
|