 |
chciałabym ci napisać, że wyjeżdżam i już mnie nigdy nie zobaczysz. że jestem śmiertelnie chora i zostało mi kilka dni życia. że potrącił mnie samochód i trafiłam do szpitala. albo że krztuszę się powietrzem, bo ciebie przy mnie nie ma. coś, cokolwiek, żebyś tylko się przejął, żebyś się kurwa zainteresował.
|
|
 |
najgorsze są chwile, gdy przestajesz być silny. kiedy rozumiesz, że nie masz szans zwyciężyć, chociaż do tej pory byłeś przekonany, że ci się uda. gdy siedząc na parapecie, z papierosem w ręku, patrzysz na krople deszczu delikatnie uderzające w okno i zdajesz sobie sprawę, że nie masz nic. gdy każda piosenka przypomina ci o tym, że do niczego nie dążysz. najgorsze są chwile kiedy wolisz umrzeć, niż żyć.
|
|
 |
pamiętasz swoje dzieciństwo? pewnie nie raz obiecywałeś sobie, ze zmienisz świat na lepsze, że wszystkie twoje marzenia się spełnią i że będziesz szczęśliwy na zawsze. dzisiaj wydaję ci się to śmieszne, bo skoro swojego życia nie potrafisz zmienić, to jak niby miałbyś zmienić świat?
|
|
 |
cierpiałam w ciszy żyjąc chwilą, a każda chwila była dla mnie wiecznością, którą zalewał bezbrzeżny ocean moich łez. cierpienie jest sztuką, tyle że przecież serca nie lubią cierpieć.
|
|
 |
wypijmy za wszystkich ukochanych, którzy zmienili się w łamaczy serc. za wszystkie kocham, które tak szybko straciły swoją magię. za wszystkie łzy, zatopione w kieliszkach i przepalone papierosami. oraz za żegnam, które niszczyły nie tylko nasze życie, ale również doprowadzały do destrukcji serc.
|
|
 |
któregoś dnia w moich oczach zaiskrzy się blask. ten blask, którego pod dostatkiem ma tak niewiele par.
|
|
 |
nie jestem elokwentna, nie mam daru bycia otwartą, chociaż słowa stały się niebywale ważną częścią mojego życia. znajduję w nich cząstkę uczuć, które tylko w taki sposób umiem wyrazić. nie jestem nadzwyczaj ckliwą osobą, ale każdy ma w sobie coś z wrażliwego człowieka. może dlatego w mojej niebanalnej jaźni nie odczuwam euforii ze spędzania swojego wolnego czasu, może dlatego zadufana w sobie tkwię w lenistwie. może, nie wiem.
|
|
 |
ja tylko czasami się jeszcze gubię i bezsensownie błądzę. oddaję swoje życie w ręce zaufanych osób z nadzieją, że oni naprowadzą je na właściwy tor. a potem znowu się rozczarowuję, bo nikt już nie potrafi mnie naprawić, bo nikt nie ma czasu na sklejanie mnie kawałek po kawałku, więc uśmiecham się blado i udaję, że to tylko chwilowe zatrucie. zatrucie życie.
|
|
 |
związek z nim nie tylko nauczył mnie, że płacz po nocach w poduszkę niczego nie daje. dotarło do mnie również to, że lepiej się nie przyzwyczajać, nie przywiązywać, nie zapamiętywać. najlepiej jest mieć na wszystko wyjebane, tak bardzo jak to tylko możliwe.
|
|
 |
przeszklone oczy, szybsze bicie serca, powaga słów i jego dłoń tak silnie trzymająca moją. pamiętam tak doskonale tamten wieczór, jak lekko przepitym i drżącym głosem, bez omijania faktów wyjawiał swe uczucia, tak wiarygodnie obiecując siebie na wieczność.
|
|
 |
chcę aby wiedział, że każdego dnia tęsknie tylko za nim, tak silnie, ukrywając pod wymuszonym uśmiechem cały ten cholerny ból, który tak naprawdę za każdym razem przygniata na glebę. żeby wiedział, jak bardzo brakuje mi jego głosu, uśmiechu, każdego z gestów i słów. żeby w końcu uwierzył w to co czuję, uświadomił sobie, że dla mnie jest wszystkim, jest jak tlen, bez którego istnienie nie miałoby sensu.
|
|
 |
wiedział, że dla niej jest jak tlen, że może ją tak cholernie zranić nawet jednym słowem. wykorzystał to tamtego wieczoru, gdy żegnał się na zawsze, delikatnie całując jej usta szeptał, że dla niego była całym światem, że kochał, uświadamiając przy tym fakt, że to uczucie łączące ich serca, już po prostu zostało przerwane.
|
|
|
|