 |
|
Może i tak skończymy osobno, a za 20 lat nie będziemy
o sobie pamiętac, ale póki co chcę, żebyś był tu ze mną.
|
|
 |
|
niknie twój świat, mokniesz w strugach deszczu. wiem, że brzmi to banalnie, ale uwierz jest okej. nie ma trosk, miłości, odrzucenia. jest naprawdę kapitalnie, yey!
|
|
 |
|
postrzegasz mnie jak maszynę bez serca, która kpi z życia i tego co spotyka bliskie osoby, a świadczy to tylko o tym jak na wylot mnie znasz. popatrz na moją mordę i znajdź szczęście, znajdź choć iskrę tego co było kiedyś. nie ma, prawda? widzisz to się nazywa doświadczenie to jak tona tuszu i pudru tyle, że w postaci rys twarzy i pustych źrenic.
|
|
 |
|
życie to suka.. a nie, czekaj, jednak ty nią jesteś.
|
|
 |
widziałem dużo, a może nawet za wiele. tak się wciąż dzieje, mam dość już patrzeć na to, na cały ten syf, na ten cholerny maraton. / npwm
|
|
 |
siedząc tak na brzegu łóżka, zalewam łzami kartkę, wyładowywuję nerwy, ukrywając ból pomiędzy kolejnymi wersami. szwy na sercu pękają, to wszystko zaczyna tracić sens, kiedy własne życie staje Ci się obojętne, a jedyną myślą w głowie, jest myśl o Nim, o tym jak trudno jest oddychać, kiedy na co dzień nie ma Go tutaj. świadomość, że być może już nigdy nie będzie obok, na nowo zadaje cios gdzieś pomiędzy żebra. / endoftime.
|
|
 |
że wariaty? taaak to wiem. tripy z nimi są niebezpieczne ? owszem. ale kocham te spontany i ryzyko. nawet konsekwencje nauczyłam się przełykać.
|
|
 |
usiadłeś na siedzeniu obok mnie i zacząłeś się nerwowo rozglądać. -gdzie jest moje piwko?-zapytałeś dalej szukając go pod siedzeniem. po chwili podniosłeś wzrok i nie zapomnę Twojej miny kiedy podawałam Ci to piwo, które chwilę wcześniej podałeś mi wychodząc z auta. to tak jakby Twoje oczy wtedy powiedziały dziękuję a Twój uśmiech krzyczał: bez Ciebie bym zginął.
|
|
 |
to że z buta rozjebałeś przednią szybę w swoim aucie stało się nie istotne. taa, faza agresor i ten ból który zawsze próbujesz z siebie wyrzucić biegnąc na grande. czasem jesteś bardzo agresywny, nie przeszkadza Ci to że z ręki krew kapie Ci na buty i na siłę próbujesz udowodnić że jestem najważniejsza. katujesz swoje auto chociaż tak je lubisz bo chcesz zebym wiedziała że to auto przy mnie jest nic nie warte. kotuś, wiem to wszystko bez tej grandy bo widzę jak na mnie patrzysz..
|
|
 |
nie wiem która była godzina, to przez tą cholerną zmianę czasu której nigdy nie ogarniałam. Jechałam jego golfem trójką, oczy powoli mi się kleiły więc było koło 4 nad ranem. obok siedział on w czarnej czapeczce z harnasiem w ręce. patrzył na mnie co jakiś czas i się uśmiechał. na tylnym siedzeniu wegetował ziomek, lekko zmięty bo zaczynał się zjazd. brakło paliwa. koniec. stanęliśmy na poboczu a mój Artos zamiast ogarniać sytuację wyłożył się z tyłu zapuścił chade i próbując ogarnąć faze powiedział że pomyśli nad tym rano, a teraz ma wyjebane idzie spać. he i nie wiem dlaczego ale i tak go uwielbiam
|
|
 |
- I za to Cię właśnie kocham.. Hee, nie no nie za to :D
|
|
|
|