 |
Będziemy się mijać jeszcze jakiś czas. Dziwnie pospieszać wzrok, żeby się odwrócił, przywoływać pogardliwe myśli, upadłe słowa. Teatr maskowy. Akt pierwszy, scena druga. „ŻE NIBY BEZ BÓLU.”
|
|
 |
Chcesz być numerem jeden? Pamiętaj, że ta cyfra graniczy z zerem.
|
|
 |
-Miłość? może jeszcze powiesz, że wierzysz w św. Mikołaja?!
|
|
 |
Jeżeli ci na czymś bardzo zależy, nie okazuj tego światu. Kochaj i uwielbiaj skrycie bo w każdej chwili na twej drodze może stanąć wredna jednostka i wysadzić wszystko w powietrze.
|
|
 |
Żadna miłość, przyjaźń, szacunek nie jednoczy jak wspólna nienawiść do czegoś.
|
|
 |
Czasami mam ochotę uśmiechnąć się i napluć komuś w mordę.
|
|
 |
jak mogłam powiedzieć 'nie', kiedy każda komórka Jego ciała cicho prosiła mnie o 'tak'? jak miałam opierać się przez pocałunkami, skoro moje wargi bezwzględnie je uwielbiały? jak mogłam nie zrzec się wolności, gdy w grę wchodziło uwięzienie w Jego sercu?
|
|
 |
najważniejszy był Jego uśmiech, gdy nad ranem odnajdywał mnie tuż obok.
|
|
 |
zakończyłam masę znajomości, wiele z nich niebywale zażyłych i wydawać by się mogło, trwałych. zerwałam kontakt, przestałam dzwonić i pytać, co słychać. nie zapomniałam - wciąż pamiętam niektóre z potężnych rozkmin, wspólne plany, drobne marzenia. w którymś momencie zrezygnowałam z kilkuletniej pasji i choć dla wielu może się wydawać, iż pozostał po niej tylko jeden obszerny folder ze zdjęciami oraz kilka dyplomów, to w mojej duszy też ma swoją szufladkę. rozstałam się z kimś, kogo kochałam, i dotąd nie wypaliło się to do końca. przez to wszystko, żyję chwilą, teraźniejszością. przy każdej próbie zaplanowania czegoś z zapasem, przeprowadzki w przyszłość, poukładana w moim sercu przeszłość wypadała z szafek. uciekam, mając nadzieję, iż zostawię to tam gdzie powinnam - za sobą, że nie pójdzie w moje ślady, a zostanie zapomniane.
|
|
 |
uwielbiam to wycieńczenie. ból w mięśniach, plecach. ramiona, które ledwo co zmuszam do jakiegokolwiek ruchu. lekkie skurcze i zakwasy. wszystkie te banały, które świadczą o tym, że mimo przeszkód, nie stanę w miejscu. zawsze będzie ta potworna chęć, by pójść dalej w stronę majaczącego się w górze szczytu, by wygrać.
|
|
 |
drobne w kieszeniach szortów na jakiś napój, piłka do siatkówki pod ręką, piasek w skarpetkach, we włosach, wszędzie, na ramionach zaledwie koszulka połączona ewentualnie z cienką bluzą - już wiem czego przez ostatnie miesiące mi brakowało.
|
|
 |
Prosiła Boga żeby zaoszczędził jej już cierpień. Błagała na kolanach, by wkońcu być szczęśliwą. Codziennie modliła się o lepsze jutro, które nigdy nie nadeszło. Zwątpiła w Boga, zwątpiła w siebie. Nie widziała sensu w życiu. Pragnęła odejść, zostawić problemy na ziemi, a sama udać się gdzieś, gdzie jest lepiej. Żyła dalej z myślą, że nic dobrego na nią nie czeka. Obojętna na wszystko zobaczyła iskierkę szczęścia w nim. Pokochała go, a on pokochał ją. Ich szczęście nie trwało długo, wykryto u niej guza mózgu. Miała umrzeć. Zastanawiała się dlaczego dopiero teraz ma odejść, dlaczego teraz, kiedy jest szczęśliwa. Odeszła w przekonaniu, że na świecie nie ma sprawiedliwości. Jej ostatnie słowa to " Kocham Cię, obiecaj, że będziesz żył za nas dwoje, że dasz sobie radę, że będziesz szczęśliwy." On nie mógł się pogodzić z tym, że ją stracił, ale wypełniał dzielnie obietnicę daną ukochanej w ostatniej chwili jej życia./ understand.me
|
|
|
|