 |
o straszne , że dziś mijając się na ulicy nie stać nas na więcej niż marne zmierzenie się wzajemnie - a kiedyś ? kiedyś było tak wiele słów, przyrzeczeń, wspólnych chwil. dziś jest jedynie myśl , że tak sprawnie wszystko spieprzyłyśmy .
|
|
 |
i po długim czasie wreszcie udało mi sie wejść na moblo, brawo :D
|
|
 |
Jestem tutaj już kilkanaście lat. Przy sobie mam cały mój świat./zpw
|
|
 |
I bądź, chociażby cały świat się walił. Bądź, bo bez Ciebie nie istnieję./zpw
|
|
 |
Kilkoro było ze mną przez cały czas. Próbowali paru rzeczy, jednak zawsze wymiękali już po pierwszym razie. A ja zostałam w tym bagnie na dłużej. Na ponad rok. Miałam momenty kiedy nikogo nie dopuszczałam do tego syfu i sama kitrałam się w piwnicach z tym wszystkim. Nie pozwalałam im iśćw moje ślady. A oni właśnie tego chcieli. Właśnie za to mnie podziwiali. Potem gdyby nie
On dalej bym zgonowała na bukrze, willi lub pod mostem. To on mnie ogarnął. On jeden nie chciał próbować tego wszystkiego. Tylko od razu kazał wybierać On, albo Oni. Wybrałam jego, lecz nigdy nie zostawiłam moich na płycie. Zawsze przy nich będę, tylko będę czysta. I bedę pomagać innym odepchnąć się od dna. cz.2
|
|
 |
Wciąż są miejsca gdzie na mnie czekają. Siedzą, piją alko, trują się papierosami i leczą marihuaną. Pływają po herze i czekają, aż przyjdę tam z nowymi działkami i dobrym humorem. Czekają, by zbić ze mną pjonę. Czekają, aż wrócę do "domu". Bo tych kilka melin kiedyś było mi niczym dom. a ten prawdziwy traktowałam jak hotel. Miałam respect u młodszych i szacun u meneli. Każdy wiedział, gdzie mnie szukać. Widzieli jak razem z wiekiem staczam się na dno. Nikt niczego nie zrobił. cz.1
|
|
 |
Czasem znowu sztucznie się uśmiecham, żeby nie było, że i ja miewam pecha./zpw
|
|
 |
Jak spotkasz ich pozdrów i spytaj jak żyją, bo łączyło nas więcej niż przyjaźń i piwo...
|
|
 |
nie potrafię z Ciebie zrezygnowac. przepraszam.
|
|
 |
Ty sprawiłeś, że mój świat stał się barwny, a mój żywot bez Ciebie byłby marny./zpw
|
|
 |
Nie szukaj we mnie uczuć,serca.Moje serce to dwie komory i dwa przedsionki,tętnice i żyły,zniszczone,z wadą,ledwo bijące i wspomagane przez stertę tabletek.Moje serce to mięsień,nie wypełniony uczuciem,lecz krwią.A serce,które utożsamia się z posiadaniem uczuć zamarzło.Epoka lodowcowa zapanowała w nim i nie szybko nastąpi odwilż,o ile kiedykolwiek nastąpi.Wszelkie próby rozbicia lodu,wszelkie promyki ciepła zostaną w kilka chwil zgładzone.Całe piękno wyginęło,wszędzie tylko chłód.Zamarzam od środka,całe wnętrze pomału staję się jednym wielkim lodowiskiem.Zima.Nie zobaczysz życia we mnie,a w moich oczach iskier szczęścia.Zamarzło wraz z nadzieją gdzieś w środku.Teraz jestem tylko człowiekiem z punktu biologicznego,trochę poturbowanym,dużo blizn,ran,śmieszne pieprzyki,myszka na dole pleców,wybity kciuk.Ale żyję,funkcjonuję–jak człowiek.Mechanicznie każdy organ wykonuję swoją pracę,ja mechanicznie myślę:żyj.A gdzie urok życia?Skąd czerpać radość?Po co tak być?Czy to ma sens?Nie ma../cebus
|
|
|
|