 |
Miłość istnieje i nie umiera. Możliwe, że odchodzi, ale po to tylko, by odrodzić się doroślej, mniej zachłannie, bardziej tolerancyjnie i cierpliwie w innym związku.
|
|
 |
Oduczyłeś mnie palić, nazywałeś mnie głupolem i łobuzem, przyzwyczaiłeś mnie do swojego oddechu na moim karku. Zawsze poprawiałeś mi szalik i zapinałeś kurtkę po samą szyję, robiłeś najlepszą herbatę i zawsze miałeś przy sobie chusteczkę - dla mnie, a co najważniejsze zawsze przy mnie byłeś. A teraz odchodzisz czuję się jak sierota bez serca, rąk i nóg.
|
|
 |
Pamiętam teraz słowa babci która mówiła, że miłość jest tylko wtedy, kiedy chce się z daną osobą przeżywać wszystkie cztery pory roku. Kiedy chcesz z kimś uciekać przed wiosenną burzą pod obsypane kwieciem bzy. A latem zbierać z tym kimś jagody i pływać w rzece Jesienią robić razem powidła i uszczelniać okna przed wiatrem. Zimą pomagać przetrwać katar i długie wieczory. A jak już będzie zimno rozpalać razem ogień.
|
|
 |
' tchórzysz ' powiedział dmuchając mi dymem nikotynowym w twarz. ' nie, tylko po prostu .. ' , ' tchórzysz ! ' powtórzył głośniej przerywając mi. przełknęłam ślinę gubiąc się w Jego oczach. ' wyjdź ' szepnęłam . rzucił peta przez okno popychając mnie na ścinę. ' słucham? ' zapytał cwaniackim głosem. parsknął mi śmiechem w twarz , a trzaskając drzwiami powiedział tylko ' wiedziałem, że mnie nie kochasz ' . tak bardzo się mylił, tak cholernie mocno chciałam mu te słowa wykrzyczeć w twarz, ale nie mogłam - są zbyt mocne, zbyt mocno wracają one nieodwzajemnione.
|
|
 |
W każdy dzień potykam się, by znów wstać.
|
|
 |
to, co się posiada, nigdy nie zrekompensuje tego, co się utraciło.
|
|
 |
Jest taki dzień, że wstajesz rano i nic Ci się nie chce. Wszyscy Cię wkurzają , nic Ci nie wychodzi i każdy się czepia właśnie Ciebie. Myślisz ' fatum ' Ale gdybyś się głębiej zastanowiła dojdziesz do wniosku , że to wcale nie Twoja wina lecz jego!
|
|
 |
są takie sms'y, których nie da się usunąć, mimo mijających dni, tygodni, miesięcy a nawet lat.. cholerny sentyment.
|
|
 |
nie mam humoru i chuj. tesknie.
|
|
 |
stanęła przed nim, oddychając coraz płytszej. w końcu zatrzymała oddech i zagryzając wargę, delikatnie zsunęła ramiączko bluzki. bezszelestnie, przesuwając swój palec po ramieniu, patrzyła mu prosto w oczy. nie reagował. stał jak oniemiały, nie wiedząc co powinien zrobić. podniosła ramiączko, na swoje miejsce i zacisnęła zęby. zamknęła oczy, powstrzymując płacz. - kochasz ją! - wykrzyczała. - nie odpowiadał. - nie pozostaje mi nic innego, jak Ci pogratulować. bawisz się mną, kochając inną. wynoś się natychmiast. wynoś się! - rzuciła kieliszkiem czerwonego wina, który miała tuż pod ręką o ścianę, obok której stał jak osłupiały nie wiedząc, co się dzieje. wino zostawiło czerwoną plamę na białej farbie. oboje milczeli. słychać było jedynie ciche uderzenia kropel taniego wina, skapujących na marmurową podłogę. patrzyła mu prosto w przeszklone kłamstwami źrenice, a łzy napływały do jej oczu z niesamowitą częstotliwością. - kocham ją. - wyszeptał, odchodząc.
|
|
 |
Już na zawsze będziesz dla mnie kimś więcej
|
|
 |
Ile bym dała , aby moje życie wyglądało tak jak w tych wszystkich zjebanych komediach romantycznych .
|
|
|
|