 |
|
mam w dupie tą całą szopkę, mam dość udawania, że mam na Ciebie wyjebane, że mnie nie interesujesz, że jestem cholernie zakochana w obecnym chłopaku, mam dość okłamywania innych a przede wszystkim siebie.
|
|
 |
|
obudziłam się dziś o 3 w nocy z przeraźliwym płaczem. po chwili przyszła mama i przytuliła mnie, poczułam sie jak małe dziecko. 'znowu ci się śnił?' zapytała. spojrzałam na nią zapłakanymi oczami, nie musiałam nic mówić - wiedziała. po czym przytuliła mnie jeszcze mocniej i powiedziała 'dasz radę córciu, jesteś silna! już niebawem on zniknie z Twojego życia, zobaczysz..' nic nie dodało mi tyle siły co jej słowa, usnęłam w jej ramionach. budząc się rano na biurku miałam ciepłe kakao, tak, tego mi trzeba było.
|
|
 |
|
'Bez Ciebie noc straciła smak, nie ma sensu cały świat
Marzenia nie spełniają się, gdy Cię nie ma obok mnie
Więc będę czekała dzień i noc - może w końcu zjawisz się
Jeśli nie przyjdziesz, zniknę i już nie będzie mnie.'
|
|
 |
|
nie potrafię wymazać Cię z pamięci. co prawda myśle już bardzo rzadko o Tobie, ale najgorsze są te sny, w których przychodzisz do mnie, łapiesz mnie za rękę i idziemy przed siebie - tacy szczęśliwi i zakochani. wiem, jestem nie fair wobec obecnego chłopaka, ale t nie moja wina, to wina głupiego serca, które sobie wmówiło, że Cię nadal kocha pomimo tylu krzywd, które mi wyrządziłeś i pomimo upływu tak wielu miesięcy.
|
|
 |
|
Już ledwo dostrzegałam Jego postać znikającą mi z przed oczu, otulaną zewsząd płatkami śniegu. Stałam na tej pamiętnej łące, teraz całej przykrytej białm puchem. Niemo patrzyłam jak odchodzi. Jak zostawia mnie samą. Czułam zatrważający, ból goszczący w moim sercu. Nie potrafiłam się z tym pogodzić. Zaczęłam za nim biec, krzycząc w amoku i ostatkiem sił stawiając kolejne kroki, podążając za Jego osobą. Podbiegłam do Niego i chwytając Go za ramię, upadłam na śnieg. Odwrócił się, a ja wciąż trzymając go za rękę płakałam i jak ostatnia desperatka błagałam żeby został. Popatrzył na mnie ze smutkiem w oczach i dość w niekonwencjonalny sposób zbliżył się do mnie. Nic nie mówił. Patrzył tylko jak ból rozdziera mi serce z tęsknoty za Nim. Po czym tylko wstał, otrzepał kolana ze śniegu i z aroganckim uśmiechem ruszył w swoją stronę. Zostawiając mnie samą. Właśnie wtedy poczułam, że miłość naprawdę nie istnieje i nie wiem czy ktoś kiedykolwiek przekona mnie, że jest inaczej.|imagine.me.and.you|
|
|
 |
|
trzasnęła drzwiami. matka wyszła za Nią, ale uciekła. pobiegła przed siebie, szybciej niż na lekcjach wfu. nogi zaprowadziły ją w ich miejsce. wyciągnęła zniszczony telefon, zmarzniętymi już palcami wystukała dziewięciocyfrowy numer. odebrał po drugim sygnale. jego 'słucham' idealnie komponowało się z wiatrem i padającym śniegiem. było zimne, obojętne. wyszeptała ciche 'przepraszam', rozłączyła się. posiedziała tam jeszcze trochę, a potem rozżalona wróciła do domu. nie oddzwonił. dupek.
|
|
 |
|
dni robią się coraz dłuższe, słońce świeci częściej. to niepodważalny znak, że nadchodzi wiosna, ulubiona pora roku zakochanych, którzy zazwyczaj nie są razem dłużej niż miesiąc, a obnoszą się z uczuciem jak by lata byli.
|
|
 |
|
Uwielbiałam te długie, letnie wieczory, kiedy zjawiał się nagle w moim pokoju z uśmiechem na twarzy wręczając mi koszyk świeżych i soczystych truskawek. Zawsze w podziękowaniu dostawał tyle całusów ile owoców mieścił w sobie koszyk. Siadaliśmy na daszku rozścielając mój ulubiony, mały kocyk z kubusiem puchatkiem. Kochałam z Nim leżeć i wpatrywać się w czerwono-żółte barwy słońca, które właśnie chowało się za drzewami. Byłam wtedy w pełni szczęśliwa, tak, że mogłam to wykrzykiwać w twarz każdemu kogo spotkałam i cieszyć się tym że kolejne osoby na tej ziemi wiedzą o moim szczęściu. |imagine.me.and.you|
|
|
 |
|
I cieszyłam się jak dziecko, kiedy podarowałeś mi swoją ulubioną bluzę. Kiedy pozwoliłeś abym wytarła w jej rękaw swoje łzy wymieszane z czarnym tuszem do rzęs i otuliłeś nią moje ramiona. Kiedy to Twój toksyczny zapach obalał moje ciało, a ja czułam się jak w niebie. Kiedy nawet gdy cię ie widziałam, jakaś namiastka Twojej osoby obejmowała mnie w pół i wpajała nieopisaną radość i wewnętrze ciepło, którego nikt, ani nic nie było mi w stanie odebrać. Zmieszaliśmy nasze wyobraźnie i marzenia, a ja dosypałam do nich szczyptę abstrakcji, tak właśnie powstała nasza miłość, a jej narodziny uważam za najcudowniejszy dzień mojego życia. |imagine.me.and.you|
|
|
 |
|
dziś minął rok odkąd się poznaliśmy. od 5 miesięcy nie jesteśmy razem. miałam wielu chłopaków, nawet obecnie mam.. ale Oni nie potrafili mi Cię w pełni zastąpić. nie potrafili sprawić bym cały dzień się uśmiechała z byle powodu, nie potrafili tak słodko wypowiadać mojego imienia, nie potrafili być Tobą... postanowiłam pójść w to miesjce, gdzie się spotkaliśmy pierwszy raz. usiadłam na ławce i słuchałam naszej piosenki, mimo wielkiego mrozu na dworze, moje łzy nie marzły - bo kolejne je rozgrzewały. nagle zza roku zobaczyłam znajomą mi sylwetkę - to był On. podszedł, usiadł obok mnie. powiedział jedynie 'mogłabyś podgłosić?' widziałam w jego oczach, że też za mną tęsknił.. widziałam, a może chciałam to zobaczyć? spojrzał na mnie i chciał mnie pocałować. nie mogłam do tego dopuścić, wstałam i ruszyłam przed siebie. po chwili odwróciłam się i powiedziałam 'kocham Cię' w tym samym momencie zadzwonił mu telefon - odecna laska, nie usłyszał moich słów.
|
|
|
|