 |
|
miało już być tak do końca, już nigdy się nie zmieniać, nie wracać do poprzedniego stanu. to dlaczego od kilku dni moje myśli krążą wokół tamtego wieczora? wokół jego? jak w ciągu kilku chwili można do tego doprowadzić? wszystko przestawało mieć znaczenie, było słodko zamazane od alkoholu, ale doskonale dostrzegałam każdy jego ruch, czułam wzrok na sobie tańcząc z kolejnym chłopakiem. pomagał wstać, zejść ze schodów, siadał obok próbując rozśmieszyć, obserwował czy wszystko dobrze, reagował na każde moje uniesienie głosu. nie były to nowe zachowania, przyzwyczaiłam się już do nich w szkole i byłoby wszystko dobrze, gdyby nie zakończenie wieczoru. wszyscy się ściskają na pożegnanie, dziękują organizatorowi, uśmiechają się emanując czystą radością. siedząc podczas tego przy stole, błagałam by już po nas przyjechano. ręce coraz mocniej ściskały mokrą twarz od napływających łez. ostatnia piosenka, nasza piosenka.
|
|
 |
|
Siedzę w oknie i wdycham samotność.
|
|
 |
|
Przyjechała do mnie Matula - całkowicie nie planowane spotkanie, jej odwiedziny. Syf w całym mieszkaniu. W kuchni walają się pudełka po pizzie, puszki z piwa i już puste butelki po wódce. Kilka paczek po papierosach, gdzieś w koncie durex - robię się czerwony na twarzy. Zaczynam się tłumaczyć ledwo składając sensowne zdania by potrafiła mnie zrozumieć. Nigdy jeszcze nie odwiedziła mnie w Amsterdamie. Śmieje się z mojej głupoty, a ja nawet nie mogę zrobić jej kawy czy herbaty. W głębi duszy modlę się tylko by jakaś naga dziewczyna nie wyszła teraz z łazienki czy z sypialni. Spoglądam na telefon jest dopiero 10.05, mam kilka spokojnych godzin zanim reszta ekipy wróci po imprezie do domu. Dopytuje, o każdy najmniejszy szczegół - naciska szczególnie na pytania, które dotyczą powrotu do Polski. Nie zdaje sobie sprawy jak to wszystko mnie boli - świadomość, że już mogę nigdy nie przekroczyć granicy Polski, może za dziesięć lat.. | niby_inny
|
|
 |
|
Mam go, mam go, chociaż wcale go nie kocham i oboje mamy alkohol w żyłach, a on do tego ma jeszcze miłość w głowie i dba o mnie, dba o mnie, bo chyba coś, co wzięliśmy podziałało na mnie nie tak jak powinno i mam straszne myśli, przerażające myśli o ludziach robiących sobie krzywdę i myślę jak bardzo chciałabym kogoś innego tutaj, teraz, ale już nie krzyczę, nie krzyczę już od paru miesięcy, zresztą nie mogę, a on chyba właśnie uderzył kogoś kto przechodził obok mnie z papierosem, bo chyba zaraz będę wymiotować, ale nie mogę, nie mogę niczego, przytula mnie, och, widzę jego oczy i przecież kurwa wiem, że to wcale nie tak miało być, że złe oczy, że nie te, nie ta twarz i nie te ręce na biodrach i mam ochotę położyć się pod ścianą i płakać, ale nie mogę, to studniówka, mogę jedynie zamknąć się w kabinie i rzygać, więc rzygam, przeklinam do sedesu, ale wcale nie jest mi lepiej, wychodzę i widzę tą samą twarz, czuje te same ramiona, wciąż dbające, opiekuńcze, czułe i kurwa nie Twoje.
|
|
 |
|
Bądź suką. Życz Mu miłości, wiedząc, że to Ty jesteś osobą od której jej pragnie.
|
|
 |
|
Związek i rozsądek to śmiesznie zestawienie. Tak lepiej... Dla Ciebie, gdy będziesz łgać, znikać wieczorami i spotykać się z tym, z którym relacja była niewłaściwa, na nieznanych zasadach niepoprawna? Czy może dla Twojego obecnego faceta, z rozsądku, który będzie myślał, iż jesteś z przyjaciółką, a nie w ramionach innego w Jego aucie?
|
|
 |
|
Może Bóg zabrał Cie do siebie ale w naszych sercach jesteś nadal .. | niby_inny
|
|
 |
|
nie mów już więcej, nic nie zmienisz. moja samoocena upada każdego dnia coraz bardziej. nienawidzę swojego ciała. tego jak wygląda, jakie ma kształty, skórę. nienawidzę swoich nóg, oczu, włosów, nosa, pełnych policzków, podbródka, szyi, dłoni. nienawidzę wszystkiego co widzisz, ale także to czego nie. nienawidzę charakteru, przez który ranię tak wiele ludzi. napadów zła, niezdecydowania, perfekcyjności w popełnianiu błędów. nienawidzę jak łatwo dopuściłam do siebie niewłaściwe osoby, jak mogłam dopuścić do tych wszystkich wydarzeń. nienawidzę wszystkiego. nie rozumiesz? twoje puste słowa nie zmienią tego. kiedyś dam sobie z tym radę, wszystko zmienię, ale do tego czasu nie przypominaj mi o tym.
|
|
 |
|
nie nie nie, nawet nie zaczynaj tak myśleć. poprzednia teza była o wiele bezpieczniejsza, więc lepiej przy niej zostań. nie chcesz wszystkiego powtórzyć.
|
|
 |
|
Pamiętasz ostatnie spotkanie? Moje rumieńce pobladły, jak nigdy. Nawet już nie miałeś odwagi spojrzeć w moje zielone oczy, zresztą dobrze zrobiłeś, z każdą sekundą nikł w nich blask. Patrzył byś tylko w puste oczy. Ciałem byłeś przy mnie w tedy, ale myślą? Przy niej. / i.need.you
|
|
 |
|
Daj spokój mała , łzy nic tu nie pomogą . Przedstawienie musi trwać , nawet jeśli straciłaś najważniejszego z aktorów. / nacpanaaa
|
|
 |
|
Jeśli między nami jest chemia to musi to być jakiś kwas , i to cholernie mocno żrący . / nacpanaaa
|
|
|
|