 |
śmierć- nawet nie zdjaemy sobie sprawy, jak bardzo sie jej boimy. Moze przyjsc do nas w każdym momencie, zabrac nam kogoś bliskiego, zabrac nam nasze żcie. I wtedy zostaje tlko jedno nie rozwikłane jeszcze pytanie : czy smierc ma jakikolwiek sens?
|
|
 |
osttanio kazdy mnie wkorwia, drazni, denerwóje. rodzice, brat, nawet ludzie na ulicy.. poprostu wszyscy. Wydaje mi sie ze kazdy robie wszystko na przekór mnie. ze na siłe wszyscy torują mi droge. że pytają i mówie tyle niepotrzebnych słow żeby wyprowadzić mnie z równowagi. Ale to chyba nie z nimi, ale ze mną jest cos nie tak.
|
|
 |
moj mlodzszy brat dziisaj powiedzial ; 'kto sie bardziej zna na facetach, niz sam facet' na poczatku mnei to smeiszylo, bo z kad takie stwierdzenie u tak malego dziecka ale potem przyznalam mu racje, bo ja osobiscie facetow wogolnie nie rozkminiam!
|
|
 |
najwygodniej tęskni się na brzuchu. przynajmniej możesz wygodnie szlochać w poduszkę, tłumiąc krzyk. nikt się do Ciebie nie przyczepi, że zgotowałaś sobie autodestrukcję na własne życzenie.
|
|
 |
nawet kiedy na dworze panuje mróz, celowo nie zakładam rękawiczek. nie czując rąk, niewinnie proszę Cię abyś je ogrzał. mój plan zawsze działa. przecież nie będziesz w stanie zapomnieć również o moich zziębniętych ustach. taka mini reakcja łańcuchowa mojego własnego projektu.
|
|
 |
w końcu zrozumiałam, że rozmawianie z Tobą o miłości to tak jak rozmawianie ze ślepym o kolorach. jak rozmowa głodnego z pojedzonym. zrozumiałam, że ta konwersacja jest równie realna jak to, że łysy zajebie grzywką o chodnik.
|
|
 |
moje łzy były połową szczęścia. wraz z Twoim pocałunkiem, tworzyły jego całość. to dokładnie tak jak deszcz i słońce. osobno, są zbyt prymitywnie piękne. razem tworzą coś wspaniałego. tęczę miłości.
|
|
 |
a kiedy odchodziłeś zrozumiałam, że wszystko co najpiękniejsze jest zwyczajnie nieosiągalne. później pozostało mi jedynie siedzenie w tym cholernym, rozciągniętym swetrze i godzenie się. godzenie się z losem, który zafundował mi jakiś palant tam na górze. palant z nadzwyczajnie beznadziejnym poczuciem humoru.
|
|
 |
nagryziesz jego ego, nadepniesz jego nonszalanckie 'ja'. będzie się mścił, pokazując tym samym swoją słabość. potwierdzając potęgę władzy jaką nad nim masz.
|
|
 |
stojąc obok mojej mamy, która właśnie ubijała kotlety na obiad miałam ochotę podłożyć jej niechybnie moje serce, żeby je ubiła w tak samo prymitywny sposób, zabierając mu tym samym możliwość do dalszego bicia.
|
|
 |
a kiedy dostaniesz ode mnie z całej siły w tył głowy będzie to oznaczać, że musisz mi pokazać jak bardzo Ci zależy. to znaczy, że szukam przejawu miłości w najskrytszych zakamarkach Twojej czaszki wypełnionej po brzegi próżnią.
|
|
|
|