 |
wziął je w dłoń, pościerał wierzch na tarce, by później użyć go na posypkę. naruszone wrzucił do naczynia i przyprawiał. długo; ze śmiechem delektował się moim powolnym umieraniem. serce. jakby moje - przepompowujące moją krew i bijące utrzymując moje istnienie. bardziej Jego. jak lubił, przygotowane na ostro. zjadłszy, zapił je colą.
|
|
 |
zamiast delikatnych, słodkich pocałunków chcę tych z podgryzaniem warg i strużką krwi spływającą niechybnie po brodzie. Twoja dłoń ma pasować do mojej, jak nóż wbijany z perfekcją między żebra, kaleczący wewnętrzne narządy. zamiast czekoladkami czy różą, witaj mnie biorąc agresywnie na ręce. przyciskaj mnie bezpruderyjnie do ściany, całą siłą zaciskając dłonie na moich ramionach. ma boleć. nazajutrz mają pojawić się sine odciski po Twoich palcach. gdy będziesz zasypiał przy moim boku z pewnością, iż rano również będę obok, zabiorę swoje rzeczy i wyjdę. jeśli wspomnisz o miłości - ucieknę.
|
|
 |
Pozwól, że opowiem Ci o znajomości, która trwa chociaż nie jest pewna swojej przyszłości.
|
|
 |
najgorsza jest świadomość, iż to moja wina. po raz kolejny to ja wszystko zniszczyłam, ja dmuchnęłam w budowlę z kart. przeze mnie Jego spojrzenie stało się puste, jedynie na razy prześwitując - za każdym razem bólem. posłał mi usilnie uśmiech szepcząc, że nic się nie stało, że wszystko jest dobrze, że to się ogarnie, z czasem. musnął mój policzek zapewniając po raz kolejny łapiącym się tonem, iż da radę. ostatni raz przytulając mnie do siebie, drżał na całym ciele. w tym harmidrze, zapomniał, nie zabrał serca.
|
|
 |
w 2012 roku miałam zacząć wszystko od nowa. już dziesiąty dzień, a ja nadal żyje wspomnieniami. popełniam kolejne błędy, myśląc, że tym razem będzie dobrze. wciąż płacze po nocach, chodzę spać o trzeciej w nocy, marnuje swój czas na komputerze z nadzieją, że napisze. chodzę w miejsca gdzie mogę go spotkać, śledzę jego każdy ruch w szkole, zatapiam się w alkoholu, a z nikotyną chodzę na spacery. a miało być inaczej, chciałam wszystko zmienić. moje postanowienia poszły się jebać, jak większość rzeczy w moim życiu ot tak dalej przez Ciebie. przez tą cholerną miłość.
|
|
 |
są miłości, które zabijają.
|
|
 |
bezcenne 'pojebało Ją' podczas wfu, zmieszane z błagalnym wzrokiem kumpeli i tekstem zaraz potem: 'ej, zostaw Nam trochę', gdy trafiałam zagrywką dziewiątego już asa.
|
|
 |
jestem zakochana, a zakochane kobiety potrafią stanie zrobić wszystko.
|
|
 |
nauczę się. dowiem się, co to są te cholerne parathormony czy tyroksyny. złapię jakąś wiedzę, bo po samym posiadaniu wyłącznie tej o bólu, jakoś niedosyt mam.
|
|
 |
kiedyś byłam młoda i głupia. kiedyś Cię kochałam.
|
|
 |
nie wierzę już nawet w przyjaźń. przez tą jebaną miłość.
|
|
|
|