 |
|
Idę chlac, kurwa mać, nie pytaj co u mnie.
|
|
 |
|
Żyję ot tak sobie, jak przelotny ptak ze złamanym skrzydłem. Nie mogę pofrunąć dalej.
|
|
 |
|
Znowu zadaję pytania na które nie znam odpowiedzi.
|
|
 |
|
Zaczyna się powolne mijanie codzienności.
|
|
 |
|
Wystarczy gest, słowo by zranić tak boleśnie, zniszczyć szansę, cienką nić porozumienia. Skąd w ludziach tyle zawiści? A może to lęk wyrażony agresją?
|
|
 |
|
Wydawało mi się, że jestem wolna, bo robię to, co chcę. Dziecinne marzenia.
|
|
 |
|
Uśmiecham się do siebie. Czuję, że jest mnie więcej we mnie.
|
|
 |
|
Tym, co odeszli, tylko pamięć, gdy ma kto pamiętać...
|
|
 |
|
Tyle we mnie niepokoju, można z nim chyba coś zrobić – zniszczyć lub zbudować.
|
|
 |
|
To ja, umarłam za życia i, o ironio losu, muszę codziennie przyglądać się innym umarłym.
|
|
 |
|
To czas wielkich pytań i wątpliwości.
|
|
 |
|
Taki już jest człowiek, że nie chce pewnych rzeczy pojąć, kiedy trzeba.
|
|
|
|