 |
I sama już nie wiem czy po mojej twarzy spływają krople deszczu, czy łzy. nie wiem czy bardziej cię kocham, czy nienawidzę.. do cholery komplikujesz mi życie niesamowicie, a mimo wszystko pragnę tego jak niczego innego w moim kruchym szalonym życiu. Tak, pragnę Ciebie...
|
|
 |
Wypruwam żyły dopiero co przyklejonymi tipsami, których wcale nie mam. Wypruwam spektakularnie, chcę, aby moja krew rozprysła na wszystkie cztery strony. Nie pomoże teraz panu mycie rąk, nie wiem, jak mocnym detergentem czy kwasem, bo moja krew i tak zostanie. Zejdzie, gdy każę jej wracać na miejsce, kiedy odda mi pan wszystkie brakujące elementy mnie samej
|
|
 |
Wiesz - miłość to taka fałszywa suka.
|
|
 |
Czekam z niecierpliwością na chwilę, gdy odkryjesz, że na czubku twojego nosa nie kończy się świat.
|
|
 |
Biedna kobietka! Tęskni to za miłością jak karp na kuchennym stole za wodą. Pokochałoby to za parę tkliwych słówek, jestem pewien! Byłoby czułe, urocze!... Tak, ale jak się jej potem pozbyć?
|
|
 |
to będzie ktoś, kto poda mi kredki kiedy będę miała ołówek. zrobi naleśniki z uśmieszkiem z dżemu. nie będzie pytał, bo będzie wiedział. sprawi, że wiatr będzie miał zapach bryzy. przejdzie ze mną na czerwonym świetle. pojawi się nagle. a co najważniejsze będzie mnie kochał .
|
|
 |
Miała nadzieję, że już go nie kocha, że to minęło. Tak bardzo się starała, żeby to minęło. Ostatnie pół roku to był właściwie odwyk. Odwyk od niego, od jego wariackiej miłości, od pocałunków, jego fantazji, jego wygłupów, jego napadów melancholii, jego niezwykłości. Nie udało się. Owszem, może i o nim zapomniała, ale wcale nie przestała go kochać.
|
|
 |
balet, alkoholowy zamęt. do tego mam największy chyba talent.
|
|
 |
wspomnienia już zawsze będą w pewnym sensie częścią Nas .będą towarzyszyć Nam zawsze i wszędzie. Każdy człowiek, z którym coś nas łączy lub łączyło, pozostanie w naszej pamięci . czasem nawet jedna chwila, sprawia, że nie zapomnimy jej do końca życia . przeszłość - tak wiele od niej zależy.
|
|
 |
Momentalnie w moich oczach pojawiły się łzy, a on biorąc moją dłoń w swoją spojrzał w moje oczy pytająco. A ja tylko uśmiechem potwierdziłam, a za chwilę jego język rysował na moim podniebieniu wielgaśne serce.
|
|
 |
to takie idiotyczne, że mogę podczas rozmowy przez dziesięć minut patrzeć Mu nieustannie w oczy, a i tak nie zdołam stwierdzić jaki kolor mają Jego tęczówki.
|
|
 |
miałam Go przed sobą raptem na wyciągnięcie ręki. mierzyłam wzrokiem Jego oczy próbując odczytać z nich cokolwiek. słuchałam. perfekcyjnie kodowałam w głowie każde z Jego słów o tym, że jeszcze nie teraz, nie będę potrafiła wytrwać w takim związku, to nie ma na chwilę obecną sensu, nie uda się. gubiłam się. między swoimi uczuciami, a racjami jakie mi przedstawiał. z chwili na chwilę coraz bardziej tłumiłam w sobie ochotę na skończenie tej rozmowy, która nie miała na dłuższą metę sensu, na zamknięcie Jego ust dotykiem własnych warg. serce cicho prosiło o pomoc, podczas kiedy ja stałam nie drgnąwszy nawet i wciąż powtarzałam niczym mantrę, iż Go nie rozumiem. dlatego właśnie zawsze unikałam tych poważnych konwersacji. konfrontacji pomiędzy racjonalnością, a zwyczajną bezmyślnością.
|
|
|
|