 |
Kradnę światu co mi wpadnie w dłonie, zanim pozwoli mi zginąć, łapę się na tym, jestem za stary na szajbę.
|
|
 |
To wraca karma, bo nie jak hycel, widzę psa, a liczę, że człowieka uchwycę, zawsze się staram, człowieniu, ale nie zawsze wychodzi, joł.
|
|
 |
Jeden wniosek: Każdy ma zmartwień w chuj, więc gniotę swoje w sobie, potem daję uśmiech, ze mnie durne pretensje wysysają energię, więc dzień w dzień walczę o bardziej ludzkie podejście.
|
|
 |
Od kiedy bezinteresowność jest podejrzana? Strach pompowany w nas daje brak zaufania, patrz co możesz dać, zamiast patrzeć co możesz brać.
|
|
 |
Nie ma nad nami nikogo kto by nas poganiał, więc świat przez który znasz może zawalić się do rana.
|
|
 |
W drodze na szczyt czycha nie jeden przypał, wymagania dumnie sam sobie stawiam, ale nie wiem czy jeszcze umiem odmawiać.
|
|
 |
Może się w sobie zbiorę, żeby gdzieś tam odfrunąć i się zaszyć, choć ta walka tutaj mnie napawa dumą.
|
|
 |
Działam wbrew pozorom i wbrew pozerom, i winię tę część świata, którą znam, za moją szpetną szczerość.
|
|
 |
Ile twarzy, tyle imion, co niektóre we mnie widzą, nie wiem, wiem co ja widzę w niektórych i to niewiele, niskie ciśnienie mam, ale może zechcę przyjść do Ciebie.
|
|
 |
Są takie relacje, które muszą trwać. Nieważne co byśmy robili, one nie znikną. Tak jak my. Rozstawaliśmy się sto razy, sto jeden wracaliśmy. I choć padały te najgorsze słowa, mamy najlepsze chwile. I nieważne jak było, ważne, że mieszkamy razem, że mam Cię obok, że kiedy zasypiam trzymasz mnie za rękę i jak wracam zmęczona po pracy to mam kogoś kto pocałuje mnie w czółko i przytuli. Po prostu mam Ciebie./esperer
|
|
 |
Uśmiechamy się do ludzi, a to może maska u nas, odnajdziemy się na pewno gdzieś; spotted czarna dupa, po pijaku śmieję się najszczerzej i to mówię, gdy nie patrzę trzeźwo.
|
|
 |
W duszy z nadzieją, mniej więcej po szczęście gdzieś.
|
|
|
|