 |
|
Na koniec nie będą mnie bolały słowa wrogów, lecz milczenie przyjaciół.
|
|
 |
|
Tak naprawdę czyjeś zaufanie można zdobyć tylko raz. Jeśli je miałeś i straciłeś, już go nie odzyskasz. Możesz zdobyć przebaczenie, ale nie będzie już tak jak dawniej. Człowiek jest w stanie wybaczyć wiele, ale zapomnieć wszystkiego nie może.
|
|
 |
|
Nieważne że ci nie wyszło.Ważne, że się starałeś.
|
|
 |
|
To boli, kiedyś blisko teraz sobie obcy ludzie i trudno tak musiało być, nie mam złudzeń nie mam pretensji, nie czuję nienawiści wszystkiego najlepszego, obcy jest mi smak zawiści.
|
|
 |
|
było dobrze, potem trochę gorzej, a dziś? Dziś Cię nienawidzę.
|
|
 |
|
Łzy w oczach. To mnie niszczy, świadomość, że to wszystko to za dużo dla mnie i nie daję rady. Zaciskanie pięści, zagryzanie warg, wiara, że jednak się uda, że podołam, ambicje, to wyczerpuje. I brak mi Go tutaj, co kruszy mnie psychicznie z każdą chwilą.
|
|
 |
|
może jutro zniknę, lecz w tej sekundzie oddycham, o jutrze nie myślę, bo jeszcze przede mną dzisiaj
|
|
 |
|
żyjesz ale nadal z myślą o śmierci, wybaczasz lecz nadal pamiętasz krzywdę.
|
|
 |
|
Oto kilka prostych słów Ty uwierz w ich prawdziwość,
jeśli chodzi o wybór to zawsze masz możliwość..
|
|
 |
|
Dlaczego boję się większego przywiązania? Bo potem nie wrócę do normalnego życia, jeśli coś się popsuje. Wiem, jaka jestem. Wiem, że jednym oddechem mogę posypać wszystko, co teraz między nami jest i wiem, że Ty też masz podobne zdolności. Teraz Cię uwielbiam. Uwielbiam Twoją obecność. Uwielbiam, kiedy mnie dotykasz, przewiercasz wzrokiem, mówisz do mnie. Lecz czas ma dla nas jeszcze cały pakiet tego, co zacznę w Tobie stopniowo lubić. A potem kochać. Potem, gdy spróbuję amputować to uczucie z serca, nie dam rady. Rozumiesz? Boję się, że idąc ulicą zakręci mi się w głowie, bo przechodzień będzie używał takiego samego szamponu do włosów jak Ty.
|
|
 |
|
Kochamy się znów. Znów kręci się ziemia. Spełnia się sen. Spełniają się marzenia. W dobie oszołomienia powróciła chemia (...) Miłość jak czkawka każdego czasem targa /hg
|
|
 |
|
Teraz boję się najbardziej. Czuję się, jakby jakaś niewidzialna ręka kolejno podstawiała mi drewniane klocki po których się wspinam. Jestem jak mała figurka podążająca po przewracającej się wieży od jednego złego ruchu. Boję się, że to, gdzie jestem teraz, cała ta konstrukcja nagle runie. Tu nie ma czego się złapać, uczepić, nic. Spadnę z tym wszystkim na samo dno, a potem wydostając się z kupki małych elementów, nawet nie ruszę naprzód. Stanę zagubiona, mając masę alternatyw na skręt w prawo czy lewo pod różnymi kątami, lecz nie będzie drogi, którą podążałam wcześniej - na cholerny szczyt.
|
|
|
|